26 sierpnia Rada Miasta Gdańska zaakceptowała zgodność Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego z rzeczywistymi działaniami Zarządu Miasta. Obowiązek podsumowania narzuca ustawa - decyzję Rady Miasta, dotyczącą również Oruni komentuje Lidia Makowska z zaprzyjaźnionego portalu Wrzeszcz.info.pl. Artykuł publikujemy poniżej.
Tymczasem w Gdańsku podsumowanie przechodzi przez głosowanie radnych PO jak i PiS niemalże jednogłośnie. Nie było żadnych dyskusji i wniosków. Czas poprawić jakość pracy naszych radnych. Będziemy o tym pamiętać przy najbliższych wyborach.
Tomasz Słomczyński, dziennikarz „Polski Dziennika Bałtyckiego” uczestniczył w czwartek, 26 sierpnia 2010 r. w sesji Rady Miasta Gdańska. Przysłuchiwał się m.in. prezentacji „Analizy zmian w zagospodarowaniu przestrzennym Gdańska w latach 2006-2009” . Zgodnie z art. 32 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym Prezydent Miasta zobowiązany jest - przynajmniej raz podczas kadencji - do podsumowania polityki planistycznej miasta.
- Radni zgodzili się z prezydentem, że Studium uwarunkowań jest aktualne w zakresie celów i wizji rozwoju miasta, zasad zrównoważonego rozwoju i głównych kierunków zagospodarowania przestrzennego... - tłumaczy na łamach „Polski Dziennika Bałtyckiego” Marek Piskorski, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska - jednostki miejskiej, która przygotowała uchwałę. - Czy to znaczy, w pana ocenie, że prawie cała Rada Miasta (1 radny się wstrzymał, reszta głosowała "za") stwierdziła, że prezydent działa zgodnie z "zasadami zrównoważonego rozwoju"? - pytamy Marka Piskorskiego.
- Można taki wniosek wysnuć. Skoro w okresie kadencji prezydenta miasto uchwaliło wiele planów zagospodarowania, wszystkie te plany były zgodne z tymi zasadami, plany te przygotował prezydent, to znaczy, że polityka miasta jest dobrze prowadzona - stwierdził Marek Piskorski.
„Analiza” jest kluczowym dokumentem, pokazującym mocne strony i problemy rozwoju przestrzennego miasta. Obserwatorzy obrad sesji Rady Miasta Gdańska czekali zatem na komentarze i gorące debaty radnych. Tymczasem, jak pisze na łamach „Polski Dziennika Bałtyckiego” red. Słomczyński - Żadnej dyskusji przy tej okazji nie było.
Dlaczego? Radny Kazimierz Koralewski, przewodniczący Klubu PiS uważa, że podsumowanie 4-letniej polityki przestrzennej miasta Gdańska to … „formalność”. Oponuje – i słusznie – dyrektor Biura Rozwoju Miasta Marek Piskorski, który mówi red. Słomczyńskiemu:
(…) Nie zgadzam się z twierdzeniem, że to była formalność - odpowiada Piskorski. - Załącznikiem do uchwały jest sporządzona przez nas analiza, którą wszyscy radni dostali i z którą powinni się zapoznać. Nie było żadnej dyskusji, wszyscy przyjęli uchwałę, której załącznikiem jest ta analiza. A przecież mogli wnosić poprawki, mogła się toczyć dyskusja na ten temat. Praktycznie żadnych kontrowersji nie było. A nie jest tak, że podajemy w niej suche fakty. Są tam również treści cenne, z którymi można się zgadzać lub nie. (...)
Propaganda sukcesu zamiast rzetelnej dyskusji
Poniżej załączamy fragmenty „cennych treści” z analizy. Przejrzeliśmy ją wnikliwie. Przede wszystkim jesteśmy pod wrażeniem PR-owej skuteczności sztabowców marketingowych Prezydenta Adamowicza. Jakież tam mamy imponujące sukcesy! Można odnieść wrażenie, że nawet światowa koniunktura w budownictwie i usługach kredytowych w latach 2006-2007 jest zasługą naszego dzielnego Prezydenta z Gdańska!
A na serio: mieszkańcy zamiast propagandy potrzebują rzetelnej debaty nad polityką przestrzenną Gdańska. Zimą tego roku panowie prezydenci zwołali w Ratuszu Staromiejskim konferencję pt. "wizje rozwoju Gdańska". Mówili tam, owszem, o wielkich inwestycjach typu Stadion na Letnicy czy ECS. Nie przestawili jednak żadnych spójnych perspektyw, w jakim kierunku np. powinno rozwijać się mieszkalnictwo w Gdańsku. Zakorkowany tzw. Górny Taras jet przykładem, że bezmyślna polityka przestrzenna niszczy miasto. Tak samo jak nieprzemyślane wciskanie wysokościowców i blokowisk w gęsto zabudowane historyczne kwartały. Analiza wspomina o „Wzroście zainteresowania inwestorów budownictwem wysokościowym”, nie ocenia jednak społecznych ich skutków.
W analizie próżno też szukać odpowiedzi na coraz bardziej palące pytanie, dlaczego w Gdańsku ciągle nie mamy atrakcyjnych programów, zachęcających wspólnoty mieszkaniowe do renowacji przedwojennych kamienic? Sopot i Gdynia od dawna wspierają remonty, widzimy, że tam ulice i domy pięknieją. To dzięki wysiłkowi samych mieszkańców, ale i zrównoważonej polityce wspierania zarówno deweloperów, jak i wspólnot mieszkaniowych. W Gdańsku natomiast brak równowagi: inwestorzy się rozwijają, a kamienice niszczeją. Brak jest jakichkolwiek instrumentów pomocowych, które wspierają wspólnoty mieszkaniowe w odremontowaniu fasady czy 100-letniej piwnicy.
Przyjrzeć się konstruktywnie (ale i krytycznie) rozwojowi przestrzennemu
Ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym narzuca raz na cztery lata obowiązek podsumowania zgodności Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego z rzeczywistymi działaniami Zarządu Miasta. To powinien być znakomity pretekst, by zastanowić się nad rozwojem przestrzennym w długofalowej perspektywie, przyjrzeć się konstruktywnie (ale i krytycznie), co jest sukcesem, a gdzie mamy problemy. Skąd biorą się w Gdańsku tak częste konflikty w obszarze polityki przestrzennej? Dlaczego tak wiele gdańskich inwestycji jest blokowanych przez mieszkańców? We Wrocławiu czy Krakowie nie ma tylu protestów. I to nie jest przypadek, ale rozsądna polityka miejska.
W raporcie, podsumowującym 4-letnią politykę przestrzenną Gdańska nie powinno zabraknąć rzetelnej, krytycznej analizy. I przede wszystkim rekomendacji, co i jak zmieniać.
Raport z takiego badania powinien być szeroko dyskutowany w komisjach Rady Miasta, w radach dzielnic i osiedli, w gronie stowarzyszeń architektoniczno - urbanistycznych, ekologicznych czy przez członków rozmaitych dzielnicowych inicjatyw mieszkańców jak np. nasz portal wrzeszcz.info.pl.
Potrzebujemy radykalnej zmiany jakości pracy radnych Miasta Gdańska
Tymczasem tak ważna analiza przechodzi przez głosowanie radnych PO jak i PiS niemalże jednogłośnie, bez gorącej debaty na Radzie, bez sporów ideowych, bez propozycji zmian i krytyki.
Widać, że dla gdańskich rajców temat modernizacji Gdańska jest za trudny, bo wymaga eksperckich analiz, kompetencji, żmudnej pracy. A przecież w gronach społeczników dzielnicowych nie brak wykładowców akademickich, mieszkańców z fachową wiedzą, można korzystać z naszych kompetencji. Jednak naszym radnym łatwiej wymądrzać się nad ustanowieniem bądź nie patrona szkoły (pamiętamy spór o Jana Brzechwę). Albo zajmować się psimi kupami. To tematy, z którymi najłatwiej wybić się w mediach. Każdy się na nich zna.
Uważam, że potrzebujemy radykalnej zmiany jakości pracy radnych Miasta Gdańska. Przy najbliższych wyborach będziemy pamiętać, by wybierać świadomiej, rozliczać radnych z ich służby na rzecz nas, mieszkańców.
Lidia Makowska
źródło: Gdańsk: opozycja wspiera Adamowicza?, Tomasz Słomczyński, Polska Dziennik Bałtycki, 2010-08-28