I była to naprawdę ostra debata. Co ciekawe, to nie kandydaci dwóch zwalczających się obozów politycznych, atakowali się nawzajem. Temperaturę dyskusji podnosiły komentarze, a później pytania publiczności. Pod największym obstrzałem był reprezentant Platformy Obywatelskiej.
Obaj politycy rozpoczęli od krótkiego przedstawienia własnej osoby. Później rozpoczęła się seria pytań dziennikarzy MojaOrunia.pl
Jaromir Falandysz przyznał, że nie może pochwalić się wielkimi osiągnięciami na rzecz Oruni Dolnej i Górnej. Jego oponent próbował żartować, opisując swoje dokonania w dość nietypowy sposób. „Jestem bardziej szkodnikiem. Od 18 lat rozjeżdżam drogi na Oruni, chodziłem tutaj do podstawówki, więc ławki i parkiet sali gimnastycznej trochę ode mnie oberwały”. Naciskany przez dziennikarzy bronił się: „Jak wszyscy tu siedzący, nikt z nas nie wybudował na Oruni drogi asfaltowej czy budynku”. Żaden z kandydatów nie potrafił wymienić konkretnych dokonań na rzecz Oruni.
Politycy więcej do powiedzenia mieli na temat swojej osoby. „Mam dobre wykształcenie, jestem prywatnym przedsiębiorcą, działam politycznie od kilku lat” – reklamował się Słodkowski. „Pracowałem w Parlamencie Europejskim, odbywając tam staż Komisji Europejskiej. Myślę, że moja wiedza może się przydać w gdańskiej radzie miasta” – wyjaśniał Falandysz. Zarówno reprezentant PO jak i PIS uważają, że ich młody wiek wcale nie jest przeszkodą w sprawowaniu mandatu radnego. Odrzucają też tezę, że ich wysokie miejsce na listach partyjnych zawdzięczają „mocnym plecom”, a nie własnym osiągnięciom.
O inwestycjach na Oruni
Kolejne pytania dotyczyły już Oruni. Pierwszy odpowiadał kandydat PIS-u. „Tu nie trzeba przyciągać inwestorów, tu jest dużo firm” – tłumaczył. I dodawał: „Muszą zostać tutaj uchwalone miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Miejskie grunty można sprzedać deweloperem”. Przedstawiciel PO uważa, że strategia na rzecz rozwoju Oruni powinna przebiegać dwutorowo. „Trzeba zabezpieczyć Orunię, tak aby nie powtórzyła się już nigdy taka powódź, jak w 2001 roku. Ważne jest również ograniczenie tranzytu przez Trakt Św. Wojciecha”.
Obaj kandydaci podkreślali, jak ważne jest włączenie Oruni w proces rewitalizacji. Wiele uwagi poświęcono też Parku Oruńskiemu. Według kandydata PIS-u musi on być „zrewitalizowany i powiększony o nieużytki, które obecnie nie są w ogóle zagospodarowane”. Ponadto potrzebne jest „wybudowanie dobrze oświetlonej ścieżki rowerowej, która biegłaby wzdłuż Raduni”. Według Falandysza, byłby to łącznik między Śródmieściem a Orunią, dzięki któremu „do Parku Oruńskiego przyjeżdżałoby sporo turystów”. Jego oponent uważa, że kluczowy jest remont ulicy Raduńskiej aż do Parku Oruńskiego. Obiecał, że będzie przekonywał do tego pomysłu swoich kolegów partyjnych.
Przedstawiciel PIS-u chce stworzyć w mieście bezpłatną sieć dostępu do internetu. Miałaby ona objąć przede wszystkim takie tereny jak: Orunia, Nowy Port i Stogi. Dla Słodkowskiego jedną z najważniejszych inwestycji drogowych jest budowa Nowej Małomiejskiej, która miałaby zostać zrealizowana po 2016 roku. „Ale będzie ona planowana właśnie już w tej kadencji” – przypominał.
Obywatelskość w Gdańsku
Politycy zapewniali również, że nie są tylko i wyłącznie kandydatami partyjnymi. „Będę słuchał pomysłów mieszkańców i przekonywał moich kolegów z partii do wcielania ich w życie” – obiecywał Falandysz. „Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć w radzie miasta silną ekipę z Oruni” – mówił Słodkowski. Ale przypominał: „polityka to gra zespołowa”, gdzie nie można „zachowywać się jak Rejtan” i krzyczeć „wolność, liberum veto”. Pytany, czy widzi jakąś oruńską sprawę, w której mógłby sprzeciwić się decyzji swojej partii, nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć.
Debatujących poróżniły kwestie obywatelskie. Obaj Panowie są za wspieraniem rad osiedli. Nie zgadzają się jednak co do ich kompetencji. Było to widoczne w sprawie budżetu partycypacyjnego. Kandydat PO uważa, że „w Polsce nie powstało na tyle mocne społeczeństwo obywatelskie, aby takie rozwiązanie już teraz zastosować”. „Trzeba dać władzę radom osiedli, wtedy ludzie się zainteresują sprawami obywatelskimi. Trzeba dać im odpowiedzialność” – ripostował Falandysz. I obiecał, że w przyszłej kadencji chce zająć się zwiększeniem uprawnień gdańskich rad osiedli.
Emocje na sali
Mimo, iż na sali debatowali przedstawiciele dwóch zacięcie zwalczających się obozów politycznych, atmosfera dyskusji była spokojna. Wszystko zmieniło się, gdy padły pytania z sali. Już wcześniej dało się usłyszeć kilka nieprzychylnych komentarzy w stosunku do kandydata PO. W pewnym momencie polityk nie wytrzymał i zwrócił się do atakującego go mieszkańca Oruni. „Kto jest złodziejem? Co Panu ukradłem?” – pytał wyraźnie zdenerwowany Słodkowski. Po chwili udało się przywrócić spokój.
Ludzie pytali o wiele spraw. Przewijały się kwestie parkingów, supermarketów, podwyżek czynszów, podatków od psów, straży miejskiej i kampanii wyborczej.
Dowiedzieliśmy się, że reprezentant PIS-u jest za likwidacją straży miejskiej i przeciwko podwyżkom czynszów komunalnych. Falandysz nie zgadza się również z wydawaniem pieniędzy na Europejskie Centrum Solidarności. Wszystkich tych decyzji (a także istnienia straży miejskiej) bronił Słodkowski. Chwalił również politykę prezydenta Adamowicza. Odpowiedziało mu buczenie i krzyki z sali. „Jeżeli komuś nie podoba się prezydent, to może 21 listopada przyjść i zagłosować na innego kandydata. Taka jest demokracja” – argumentował. „To już Gdynia ma zdecydowanie lepszego prezydenta” – odpowiadał mu Falandsz. I zachęcał do głosowania na Andrzeja Jaworskiego, który z ramienia PIS kandyduje na urząd prezydenta Gdańska.
Czas na komentarz
Piotr Olejarczyk
Ostatnia debata, starcie reprezentantów dwóch największych sił politycznych w Gdańsku, ale.... czegoś zabrakło. Publiczności? Jak na poprzednie debaty, nie było najgorzej. Może emocji? Miejscami było aż, co na własnej skórze poznał pan Słodkowski, za gorąco. Przygotowania kandydatów? Nie było z tym tak źle jak na wcześniejszych debatach. Zabrakło tej...no....o właśnie, Oruni!
Usłyszeliśmy od polityków, że na Oruni tak naprawdę jeszcze za wiele nie uczynili. Pomijam „żarty” kandydata PO o „chodzeniu po trawie Parku Oruńskiego”. W sumie, patrząc na poziom naszej kampanii i argumenty wielu lokalnych polityków, można to naprawdę uznać za osiągnięcie. I kto wie, może za cztery lata będzie to już traktowane poważnie?
Ale wracamy do teraźniejszości. Trudno nie było odnieść wrażenia, że dla obu polityków Orunia jest tylko niewielkim epizodem w ich politycznej karierze. Takich kwestii jak lokalny patriotyzm, o którym mówił w dzisiejszym artykule Krzysztof Kosik, tutaj nie uświadczymy. Pan Słodkowski oficjalnie przyznawał, że Słowackiego i Grunwaldzka to ważniejsze inwestycje niż dajmy na to ulica Raduńska. I być może ma rację. Ale proszę pomyśleć, co by się działo, gdyby okręg wyborczy był ograniczony tylko do Oruni, a ordynacje wyborczą stanowiłyby Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Takie zdanie i kilka innych w stylu „o Oruni wiem mało” byłoby dużo bardziej niebezpieczne dla startujących tu polityków. Dziś odpowiedzialność tych ostatnich jest prawie żadna. „Przecież mój okręg to nie tylko Orunia, są jeszcze m.in. Nowy Port i Stogi” – usłyszeliśmy dzisiaj od jednego z kandydatów.
Próżno więc szukać spójnej strategii rozwoju Oruni. Z tej prostej przyczyny, że kandydaci nie muszą być związani z tą dzielnicą. Wystarczy, że chodzą „po trawie Parku Oruńskiego”.
Plus dla pana Słodkowskiego za to, że przygotowując się do naszej debaty, wchodził na naszą stronę. Było to widać podczas kilku wystąpień polityka PO. Plus dla pana Falandysza za chęć oddania mieszkańcom większej ilości władzy.
Przemysław Kluz
Dzisiejszą debatę z pewnością uznać trzeba za najbardziej udaną. Frekwencja była nieco wyższa niż na poprzednich spotkaniach. Natomiast dynamiką, temperaturą dyskusji i liczbą zadanych pytań przez mieszkańców przewyższała dwa pierwsze pojedynki. Spotkały się dwie „jedynki” największych partii w mieście i kraju. Dlatego można postawić przed nimi większe wymagania.
Czego dowiedzieliśmy się podczas ostatniej debaty? Obaj kandydaci nie potrafili pochwalić się dokonaniami na rzecz Oruni, lecz obaj uważają swoje miejsce na listach wyborczych za w pełni zasłużone. Najprawdopodobniej chodziło jednak o zasługi na rzecz partii, a nie okręgu wyborczego, czy np. Oruni.
Pan Dariusz Słodkowski spotkał się z trudniejszymi pytaniami i niezadowoleniem wśród słuchaczy, ale to przywilej partii rządzącej. Odważnie odpierał nawet najcięższe z zarzutów, a gdy przychodziło do konkretów usłyszeć mogliśmy sporo ładnych zdań, niczym cytaty z Prezydenta Pawła Adamowicza. Tak więc, nie ma konkretnej strategii dla Oruni, a w ciągu najbliższy 4 lat najważniejszą inwestycją będzie „nowa Małomiejska”, która ma szansę być wybudowana po 2016 roku.
Pan Jaromir Falandysz korzystał z większej swobody obietnic przynależnej opozycji. Wchodząc w szczegóły podkreślał rolę odnowienia kanału Raduni i wzdłuż jego biegu budowy ścieżek rowerowych uatrakcyjniających turystycznie tę część miasta. Ciekawy pomysł, ale oderwany od szerszego kontekstu dzielnicy.
In plus można zaliczyć obu kandydatom znajomość kwestii rady osiedla, budżetu partycypacyjnego, czy konsultacji społecznych. Zgodnie panowie deklarowali wzmocnienie udziału obywateli w podejmowaniu decyzji. W szczegółach kandydat PiS jest gotów oddać budżetowe decyzje radom osiedli, kandydat PO uznaje to za przedwczesny ruch.
Dyskusja ciekawa, ale niedająca nadziei mieszkańcom Oruni na „nowe otwarcie”. Obietnice niekonkretne i wciąż pobrzmiewające echo – „jeśli wygramy, coś się u was zrobi”.