Od nowego roku mieszkańcy lokali komunalnych mogą dwa razy szybciej odpracowywać swoje czynszowe zaległości. Stawka za godzinę odśnieżania wynosi teraz 10 złotych. Na 1000 oruńskich dłużników za łopatę chciało dzisiaj chwycić...27 osób.
Program nie spotkał się jednak z masowym zainteresowaniem dłużników. Na Oruni z możliwości odpracowania zaległości korzystało maksymalnie kilkanaście osób miesięcznie. Jak na dzielnicę, gdzie swojego czynszu regularnie nie płaci około 40 procent najemców komunalnych, nie była to wielka ilość. Jednym z powodów tak kiepskiej statystyki był konkretny zapis w uchwale. Mówił on, że z opisywanej tu możliwości skorzystać mogą tylko ludzie, których długi czynszowe nie przekroczyły sumy 15 tysięcy złotych. A takich oruniaków nie było wcale tak mało. Dłużnicy narzekali też na, ich zdaniem, niskie stawki. Za godzinę odśnieżania czy zamiatania chodników miasto płaciło około 5 złotych.
Pod koniec zeszłego roku postanowiono nanieść kilka poprawek do „dłużniczej” uchwały. I tak górna granica długu to już 20 tysięcy złotych. Drugą, dużo ważniejszą kwestią jest zmiana stawek za wykonywaną pracę. Te zostały podwojone. I teraz za swoją robotę dłużnicy otrzymują 10 złotych za godzinę. Reprezentanci GZNK liczą, że nowe warunki finansowe zmotywują większą ilość osób.
- Dzisiaj rozmawiałem z mieszkańcem ulicy Żuławskiej. Cieszył się, że zamiast 8 miesięcy, będzie spłacał swój dług w 4 miesiące. Dla niego to konkretna oszczędność – opowiada Tadeusz Piotrowski, rzecznik GZNK.
Jednak dzisiaj, pierwszego dnia funkcjonowania nowych zapisów, do oruńskiego Biura Obsługi Mieszkańców zgłosiło się zaledwie 27 osób. A według rzecznika GZNK, na Oruni mieszka około 1000 ludzi, którzy mogą skorzystać z programu „praca za długi”.
- Myślę, że wielu dłużników jeszcze nie wie o takiej możliwości. Za kilka dni, kiedy ta informacja dojdzie do większej grupy ludzi, zwiększy się też liczba chętnych do odpracowania długu w ten sposób – prognozuje Piotrowski.
Łącznie w Gdańsku na kilkanaście tysięcy dłużników taką chęć wyraziło dzisiaj około 60 osób. Niektórzy z nich będą musieli jednak odjeść z kwitkiem. Ich zaległości czynszowe przekroczyły już wspomnianą wyżej sumę 20 tysięcy złotych. Rekordziści potrafią mieć nawet 100 tysięcy długu wobec miasta.
- Na Oruni jest może najwięcej dłużników, ale ich zaległości są stosunkowe niskie. Najgorzej pod tym względem wygląda sytuacja np. w Dolnym Wrzeszczu – opowiada Piotrowski.
Jak podaje GZNK, rocznie zapada w Gdańsku 1500 wyroków eksmisyjnych. W tym samym okresie czasu wykonuje się ich około 15-20. Eksmitowane osoby trafiają do lokali zastępczych.