Ta gra potrafi sprawić, że w nocy do nowojorskiego Central Parku biegną setki osób – wszystko po to, by złapać... wyjątkowo rzadkiego pokemona. Inni potrafią nad ranem zapukać do drzwi obcych ludzi, i tłumaczyć zaspanym lokatorom, że w ich salonie przebywa właśnie pokemon, a oni przyszli tu po to, by go upolować.
Czy komuś się to podoba, czy też nie, od kilku tygodni świat (przynajmniej jego część) opanowała gorączka pokemonów. Wystarczy aplikacja na telefonie i już można oddać się tej rozrywce.
To co co chodzi w tym szaleństwie? W grze Pokemon Go łapiemy stworki (zwane pokemonami) i zdobywamy wyjątkowe przedmioty. A wszystko to robimy najczęściej poza domem, bo aby upolować pokemona trzeba poruszać się po prawdziwym świecie. Stwory można spotkać wszędzie – na ulicach, w budynkach, w parkach, nawet w kościołach.
Serwery Pokemon Go widzą pozycję gracza dzięki GPS-owi, który jest w smartfonie. To oznacza, że można iść sobie, dajmy na to Traktem św. Wojciecha, i w swoim telefonie zobaczyć na mapie, że pokemon jest tuż obok.
Na Oruni jest wiele miejsc, gdzie można spotkać pokemony, a także zdobyć specjalne przedmioty, które ułatwiają grę. - Stacja Orunia, rejon szkoły przy Gościnnej, kuźnia, były komisariat, Park Oruński – w rozmowie z nami kilka z nich wylicza 43-letni Maciej z Oruni, który mocno wkręcił się w całą grę. - Na Oruni spotkałem też innych graczy. W samym Parku Oruńskim jednego dnia widziałem cztery osoby, które grały w Pokemon Go – mówi.
Pokemon Go to także arena, na której walki toczą pokemony. Na Oruni taka arena zlokalizowana jest w rejonie Domu Tatara w Parku Oruńskim. Także więc, jeżeli ktoś chce zmierzyć się w takim pojedynku, musi pofatygować się właśnie w to miejsce.
Trzeba przyznać, że pokemon na tle przejazdu kolejowego, czy na słupie przy kuźni, poftrafi wywołać uśmiech. Tylko czy naprawdę ta gra jest tak interesująca? Skąd bierze się fenomen Pokemon Go?
- Plusem jest, że w tej grze nie siedzi się przed komputerem. W Pokemon Go są zadania, które można wykonać tylko wtedy, kiedy przejdzie się kilka kilometrów. I nie da się tego oszukać, typu że przejedzie się ten odcinek samochodem. Wiem, że nie można, bo próbowałem – śmieje się Maciek.
Nasz rozmówca widzi jednak pewne mankamenty. - Im dalej, tym w grze jest trudniej. Życie w Pokemon Go ułatwiają pewne rzeczy, które można kupić za prawdziwe pieniądze. Nie zamierzam płacić - mówi Maciej. - Poza tym ta gra jest strasznie bateriożerna!