Za sprawą oruńskiej Rady Dzielnicy niedawno odbyło się spotkanie z wiceprezydentem Grzelakiem, na które zaproszono też lokalnych przedsiębiorców, m.in. przedstawicieli położonego na Sandomierskiej zakładu Cemet.
- Odniosłem wrażenie, że wiceprezydent Grzelak trochę zrzuca odpowiedzialność na nas mieszkańców. Prosił byśmy napisali projekt remontu ulicy Sandomierskiej. Trochę tutaj wyręczamy urzędników, ale dobrze, taki dokument przygotujemy – mówi nam Paweł Kończyński, mieszkaniec Sandomierskiej, który od wielu miesięcy zabiega o remont swojej ulicy.
Nieco inaczej stawia tutaj akcenty Maciej Kochanowski, przewodniczący Rady Dzielnicy "Orunia-Św. Wojciech-Lipce", który również brał udział w dyskusji. - Nie dajmy się zwariować, że każda ulica na Oruni wymaga jakiegoś specjalnego dokumentu. Nam jako radnym i przecież także mieszańcom Oruni zależy na remoncie Sandomierskiej, stąd chcieliśmy zorganizować w tej sprawie spotkanie z wiceprezydentem i przenieść całą dyskusję na nieco wyższy poziom.
- Będziemy współpracować z gdańskim ZDiZ, jeżeli chodzi o doraźne remonty jezdni Sandomierskiej. W tej sprawie spotkamy się na pewno z urzędnikami na wiosnę tego roku. Liczymy, że pojawią się także mieszkańcy Sandomierskiej - dopowiada Kochanowski.
Dlaczego ta część Oruni wymaga aż takiej uwagi ze strony mieszkańców, radnych i urzędników? Pisaliśmy już na portalu o katastrofalnym stanie nawierzchni Sandomierskiej, a także o nagminnym łamaniu przepisów drogowych przez wielu kierowców, którzy decydują się tutaj na przejazd. Doraźne remonty, zdaniem mieszkańców, nie poprawią sytuacji. Konieczna jest gruntowna modernizacja.
- Ulica Sandomierska jest włączona do programu chodnikowego. Taki remont chodników może odbyć się w 2018 roku. Obecnie, na wniosek radnej miasta Magdaleny Olek analizujemy też możliwość jednoczesnej rewaloryzacji ulicy Sandomierskiej – mówi w rozmowie z nami wiceprezydent Grzelak.
Urzędnicy tłumaczą, że na ten moment nie ma środków w budżecie miasta na remont nawierzchni jezdni Sandomierskiej. Być może jednak do takiej inwestycji „dorzucą się” lokalni przedsiębiorcy, dla których zły stan Sandomierskiej również stanowi problem. I choć nie ma jeszcze konkretnych deklaracji, taki pomysł już pojawił się podczas wspomnianego wyżej spotkania z prezydentem.
- Będę namawiał oruńskich przedsiębiorców do tego, by w jakimś stopniu partycypowali w kosztach takiego przedsięwzięcia. Najpierw jednak trzeba przygotować projekt remontu ulicy Sandomierskiej.
Lepsza wiadomość płynie z gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Jest duża szansa, że w najbliższych tygodniach miasto przeznaczy jedną ze swoich kamer właśnie do monitorowania sytuacji na ulicy Sandomierskiej. Chodzi o ukrócenie samowolki kierowców, którzy zdaniem okolicznych mieszkańców nagminnie łamią tutaj przepisy drogowe – jadą zbyt szybko i nie stosują się do obowiązujących znaków zakazu.