Wykutą w piaskowcu figurę rzymskiej bogini Flory, którą okoliczni mieszkańcy nazywali Leniwą Panną, lub Leniwą Magdą, można było tutaj zobaczyć jeszcze w latach 50. zeszłego wieku. Stała w Parku Oruńskim, niedaleko Góry Łez, w miejscu gdzie dwa wieki temu Francuzi stoczyli zażartą bitwę z Rosjanami.
Wawrzyniec Samp: żal było patrzeć, jak taki zabytek się degraduje
Kilkadziesiąt lat temu pomnik został wzięty na celownik przez wandali, i w pewnym momencie znalazł się w przepływającym obok strumyku. - Żal było na to patrzeć. Żal było patrzeć, jak taki zabytek się degraduje. Wspólnie z bratem Mikołajem postanowiliśmy ocalić go przed zniszczeniem. Wyciągnęliśmy go ze strumyka, wnieśliśmy go na polanę, a później zakopaliśmy w okolicy – mówi w rozmowie z portalem MojaOrunia.pl Wawrzyniec Samp, artysta rzeźbiarz.
- To był rok 1955, już wtedy chodziłem do liceum plastycznego do Orłowa, ale nie miałem jeszcze swojej pracowni. Nie miałem, gdzie przechowywać takiej rzeźby. Postanowiliśmy z Mikołajem, że zakopiemy ten fragment pomnika, tak by mógł doczekać lepszych czasów – dopowiada.
Jak znajdą figurę Leniwej Magdy, to co z nią można zrobić?
A „lepsze czasy” właśnie nadeszły, bo na Oruni pojawiła się ekipa, która chce „Leniwą Magdę” odnaleźć, i ma też pomysł, co później z takim znaleziskiem zrobić. - Jeżeli uda nam się znaleźć pomnik Leniwej Magdy, to oryginał powinien stanąć w Parku Oruńskim. To część historii Oruni – uważa Krzysztof Kosik, który mocno zaangażował się w całą akcję, i to za jego sprawą udało się zdobyć potrzebny do prac poszukiwawczych georadar.
Pierwsza akcja poszukiwawcza nie przyniosła rezultatu, bo zawiódł sprzęt. - Oczywiście się nie poddajemy, będziemy szukać dalej w kolejnych terminach – deklaruje Kosik.
Wawrzyniec Samp przypomina, że od czasu, kiedy wspólnie z bratem zakopał fragment pomnika minęło wiele lat, zmienił się wygląd drzew, zmieniło się nieco ukształtowanie terenu. Prace prowadzone są więc na nieco większym obszarze.
Dwa wieki temu orkan, sto lat temu zmiana właściciela, a teraz...
Artysta ma też pomysł na wykorzystanie pomnika Leniwej Magdy. Podkreśla, że gdy zakopywał rzeźbę, nie miała już ona głowy i liczyła sobie wówczas około kilkudziesięciu centymetrów. - Chciałbym zrekonstruować rzeźbę i odpowiednio ją wyeksponować. Natomiast oryginał można byłoby wmurować w ścianę pałacyku w Parku Oruńskim (budynek obecnego przedszkola przy ulicy Nowiny – przyp. red.). Jest tam odpowiednia nisza w ścianie, która idealnie by się do tego nadawała.
Kosik zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - W 1818 roku, dwa wieki temu szalejący nad Orunią orkan powalił figurę Leniwej Magdy. Z kolei sto lat temu Park Oruński za sprawą Emilii Hoene i jej wpisu do testamentu trafił do miasta. Dobrze byłoby, gdyby w 2017 roku do tej wyliczanki doszła kolejna ważna data, właśnie odnalezienie tego fragmentu, który mógłby później zostać odpowiednio wyeksponowany w Parku Oruńskim.