Projekt firmują: Inicjatywa Polska, Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk i ugrupowanie Zieloni. - Chcemy, by w Gdańsku dzieci nie płaciły za bilety miejskiej komunikacji. Naszym zdaniem miasto stać na takie rozwiązanie – mówi nam w maju Jędrzej Włodarczyk ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk.
I obiecywał, że podpisy pod tym projektem będą zbierane także i na Oruni. Tak też się stało. Dzisiaj zbiórka podpisów odbyła się na Gościnnej, w rejonie kościoła, Domu Sąsiedzkiego, ale i pobliskich przystanków autobusowych na Trakcie św. Wojciecha. - Oruniacy podpisywali nasze listy bardzo chętnie. Zainteresowanie było spore – mówi nam Włodarczyk.
Na Oruni podpisy zbierał dzisiaj również Piotr Bauć, były poseł Ruchu Palikota, a obecnie przedstawiciel Inicjatywy Polskiej. - Nasz projekt składamy do rady miasta Gdańska na zasadzie inicjatywy obywatelskiej, a to oznacza, że musimy pod nim zebrać minimum dwa tysiące podpisów gdańszczan. Już przekroczyliśmy tę liczbę, planujemy, że dojdziemy do około trzech tysięcy podpisów. Jeszcze we wrześniu złożymy nasz projekt do rady miasta – mówi w rozmowie z nami.
Zdaniem inicjatorów całej akcji, koszt wprowadzenia bezpłatnej komunikacji dla dzieci w Gdańsku to wydatek rzędu ponad 3 mln zł rocznie. Z kolei urzędnicy twierdzą, że realizacja tego programu może być dla miasta droższa i może wynieść nawet 7 mln złotych rocznie.
Jeżeli miejscy prawnicy uznają, że projekt spełnia wszystkie formalne wymogi, będzie on głosowany jeszcze w tym roku. Gdyby radni miasta zagłosowali tutaj „na tak”, bezpłatna komunikacja dla dzieci w Gdańsku stałaby się faktem od 1 stycznia 2018 roku.
Szef gdańskiego klubu PO Piotr Borawski w rozmowie z nami mówi, że czeka na projekt uchwały, i kiedy to się stanie, wtedy w radzie miasta rozpocznie się debata. - Procedura jest taka, że od złożenia wniosku do jego ewentualnego głosowania potrzeba około trzech miesięcy. Będzie więc dużo czasu na debatę.
Z kolei Bauć jest tutaj dobrej myśli. - Takie rozwiązania są powoli wprowadzane w innych miastach w Polsce, między innymi ostatnio w Poznaniu. Myślę, że w obecnej sytuacji politycznej część radnych PO i prezydent Adamowicz będą bardziej skłonni, by poprzeć nasz projekt.