- Na pewno tego typu kradzież potrafi zadziwić. Mówimy przecież o 7 metrowej latarni. Pamiętam podobne zdarzenie z grudnia zeszłego roku. W Śródmieściu, w okolicach Góry Gradowej, mężczyzna odpiłował 4 latarnie. Ale były one jednak mniejsze niż ta z ulicy Sandomierskiej – wypowiada się starszy sierżant Aleksandra Siewiert, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Policjanci dostali telefoniczne zgłoszenie, że przy ulicy Sandomierskiej ktoś próbuje ukraść latarnię. Była noc z czwartku na piątek.
- Kiedy policjanci dotarli na miejsce, latarnia była już ucięta. Leżała na chodniku. Funkcjonariusze założyli, że złomiarze wrócą po swój łup. Postanowili z ukrycia obserwować rozwój wydarzeń – relacjonuje Siewiert.
Niedługo przy zniszczonej latarni pojawiło się dwóch mężczyzn. Próbowali zabrać odpiłowanego przez siebie (obok w krzakach funkcjonariusze znaleźli dwie piły) „stalowego kolosa”. Transport jednak się nie powiódł – we wszystko wmieszali się policjanci. Dwóch wandali/złodziei zostało zatrzymanych.
Na komisariacie okazało się, że mężczyźni (21 i 23-latek, mieszkańcy Gdańska) byli już w przeszłości karani za kradzieże. W tych historiach zawsze przewijał się motyw złomowca. Także i w tym przypadku złodzieje chcieli właśnie tam swój łup spieniężyć. Najpierw mieli zamiar pociąć latarnię na kawałki.
Straty oszacowano na 1000 złotych. Następnego dnia mężczyźni zostali wypuszczeni z aresztu. Za swój ostatni czyn będą odpowiadać z wolnej stopy. Grozi im do 5 lat więzienia.