Urzędnicy z prezydentem Adamowiczem chcą, by w ponownym głosowaniu w budżecie obywatelskim wzięło udział ponad 15 tysięcy gdańszczan. Z kolei radni PiS postulują, by ponownie głosowali wszyscy mieszkańcy. Obojętnie, który scenariusz zostanie zrealizowany, i tak lista zwycięskich inwestycji może się różnić od pierwotnych wyników.
Internetowe głosowanie od 15 do 21 stycznia. Ilu gdańszczan weźmie w nim udział?
Przypomnijmy, w listopadzie w tegorocznym budżecie obywatelskim głosowało ponad 44 tys. gdańszczan. W wyniku błędu systemu, za który odpowiadała prywatna firma Implyweb, ponad 25 proc. głosów gdańszczan zostało wypaczonych. Okazało się, że system rejestrował inne wyniki, nie naliczając wszystkich głosów.
Firma Implyweb przyznała się do błędu, miasto rozwiązało z nią umowę, a prezydent Adamowicz zapowiedział tzw. dogłosowanie. Z ostatnich informacji wynika, że odbędzie się ono w dniach 15-21 stycznia i weźmie w nim udział ponad 15 tys. gdańszczan, u których w listopadzie system wypaczył głosy.
Taką decyzję krytykują m.in. przedstawiciele Stowarzyszenia Rowerowa Metropolia, które wykryło całą aferę w budżecie obywatelskim. Jak przekonują, powołując się na swoje wyliczenia, liczba osób, u których system wypaczył głosy, może być większa. Błędem miasta, według członków RM, jest wiara urzędników tylko w tłumaczenia firmy Implyweb.
Obawy RM podziela też gdański PiS, który przygotował rezolucję do prezydenta Adamowicza. Zaapelował w niej, by głosowanie w budżecie obywatelskim zostało powtórzone w całości, to znaczy, by wzięli w nim udział wszyscy uprawnieni do tego gdańszczanie. Wniosek PiS został skierowany do dalszych prac w jednej z komisji rady miasta.
Poważne konsekwencje afery. Lista zwycięskich inwestycji może być inna
Mamy więc dwie możliwości: w styczniu w ponownym głosowaniu zagłosują albo wszyscy gdańszczanie (chce tego PiS), albo "tylko" ponad 15 tys. gdańszczan (chce tego m.in. prezydent Adamowicz)
Afera w budżecie obywatelskim niesie za sobą poważne konsekwencje. Lista zwycięskich inwestycji w budżecie obywatelskim, o której pisaliśmy TUTAJ, może się zmienić. Dlaczego? W wersji "dogłosowania", głosy ponad 15 tys. gdańszczan zostaną dodane do listopadowych wyników. Niektóre projekty mogą więc zdobyć większe poparcie, a inne mogą stracić.
Przypomnijmy, w dzielnicy Orunia-Św. Wojciech-Lipce wybrano w głosowaniu kilka inwestycji do realizacji. Jeżeli chodzi o projekty dzielnicowe, są to: budowa kładki pieszo-rowerowej nad Kanałem Raduni (na wysokości Dworu Ferberów), modernizacja placu zabaw przy ulicy Głuchej, wydłużenie prawoskrętu z ulicy Dworcowej w Trakt św. Wojciecha, schody terenowe na wał Kanału Raduni, projekt „Kulturalna dzielnica”.
Co jeżeli wieża widokowa w Parku Oruńskim "nie wygra"? Autorka projektu składa deklarację
Ale chyba największym sukcesem w tegorocznym budżecie obywatelskim był dla oruniaków zwycięski projekt ogólnomiejski, który zakładał budowę wieży widokowej w Parku Oruńskim. Zdobył on aż 3375 głosów poparcia.
Może się okazać, że w ponownym głosowaniu projekt ten nie zdobędzie już wymaganej liczby głosów i ostatecznie nie zostanie zrealizowany w budżecie obywatelskim. Jego autorka, Agnieszka Bartków, szefowa oruńskiej Rady Dzielnicy zapowiada, że w takiej sytuacji będzie zabiegać u urzędników, by budowa wieży widokowej w Parku Oruńskim została zrealizowana z innych środków.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, że wieża widokowa nie zostanie zrealizowana. Przecież kilka tygodni temu tak wielu gdańszczan zagłosowało na tę inwestycję i cieszyło się na myśl, że projekt okazał się zwycięski - mówi.
Bartków chciałaby ponownie przeprowadzić kampanię, która zachęciłaby na głosowanie na budowę wieży widokowej w Parku Oruńskim. Problem jednak w tym, że nie wiadomo jeszcze, kto będzie mógł głosować w tej swoistej dogrywce. - Jeżeli miasto zdecyduje się na dogłosowanie, nie wiem, jak mam dotrzeć do tych ponad 15 tysięcy ludzi, którzy będą ponownie głosować - mówi.
Miasto już zapowiedziało, że biorący udział w dogłosowaniu gdańszczanie zostaną powiadomieni trzema esemesami. Koszt tych esemesów urzędnicy oszacowali na siedem tysięcy złotych.