Po naszym tekście o Dominiku W. odezwali się do nas świadkowie zdarzenia, i podali nam więcej informacji. Okazało się, że mężczyzna najpierw uszkodził jedno auto, a później pod Mercusem na Żuławskiej próbowali zatrzymać go inni kierowcy. Dominik W. zdołał uciec swoim autem, przy okazji mocno obijając inne samochody.
21-latek kontyunował swój "rajd" chodnikiem, na Ramułta porzucił swój samochód. Niedługo później został rozpozany przez świadków, i przystanku autobusowym na ulicy Gościnnej zatrzymali go policjanci.
Dominik W. nie chciał dmuchnąć w alkomat, i policjanci doprowadzili go do szpitala, by tam pobrać krew. Według zeznań policjantów, 21-latek zachowywał się agresywnie w szpitalu, próbował m.in. uderzyć jedną z pielęgniarek i znieważał funkcjonariuszy.
Badanie krwi w końcu przeprowadzono, a wyniki nie pozostawiły tutaj żadnych wątpliwości - Dominik W. miał 1,88 promila alkoholu we krwi.
Mężczyzna usłyszał szść zarzutów, w tym zniszczenia mienia, jazdy pod wpływem alkoholu i znieważenia policjantów. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Dominik W. przyznał się do prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwosci i uszkodzenia samochodu.
Sąd Okręgowy w Gdańsku zastosował wobec niego tymczasowy areszt na trzy miesiące i ustalił kaucję na 10 tys. zł. Jak podaje Super Express kaucję dla Dominika W. miał wpłacić Lech Wałęsa, i jego wnuk jest już na wolności.
Dominik W. będzie odpowiadał więc z wolnej stopy.