Konferencja zaczęła się od wyjaśnienia aktualnej sytuacji klubu, głos w tej sprawie zabrał prezes Ryszard Gauden. - Pomimo różnych problemów, udaje nam się prowadzić klub z skutkiem jaki można zobaczyć w ligowej tabeli. Udało nam się pozyskać sponsora Zakład Utylizacyjny w Gdańsku - Szadółkach, dzięki któremu mamy zachowaną stabilność finansową. Cały czas poszukujemy, i staramy się pozyskać nowych sponsorów, by nie tylko ubiegać się o I ligę, ale również w niej egzystować.
Wielkie zamieszanie
Kolejną poruszoną kwestią była zmiana nazwy z SHC Wybrzeże Gdańsk na SPR Spójnia Wybrzeże. Ryszard Gauden przyznał, że zmiana ta budzi wielkie zamieszanie wśród kibiców, ale tłumaczył:
- Naszym celem była reaktywacja piłki ręcznej w Gdańsku, a nie reaktywacja któregoś z tych klubów - które nadal istnieją. Chcieliśmy uniknąć podłączenia się do któregoś z tych zespołów z różnych względów. Chcemy reaktywować piłkę ręczną w Gdańsku w oparciu o nawiązanie do tradycji Spójni i Wybrzeża.
I dodawał:
- Stało się jeszcze tak, że w składzie zarządu jest dwóch byłych zawodników Spójni i dwóch zawodników Wybrzeża. Natomiast ja jako były zawodnik Wybrzeża i AZS-u gdańskiego zostałem prezesem. Jeden z naszych założycieli obiecał nam wysokie finansowanie pod warunkiem, że stowarzyszenie przyjmie nazwę Wybrzeże. Jak się okazało deklaracje, były nie do końca do zrealizowania, gdyż osoba która chciała nam pomóc nie była w stanie przeznaczyć odpowiedniej ilości pieniędzy. Postanowiono więc wrócić do pierwotnej koncepcji i do nazwy Spójnia Wybrzeże Gdańsk.
Głos w tej sprawie zabrał również wiceprezes Zbigniew Trzoska:
- Nie jest to na siłę tworzony sztuczny twór. Jest to nowy twór, który ma podkreślić zaangażowanie całego środowiska w inicjatywę odbudowy piłki ręcznej. Zmieniono tylko nazwę z SHC Wybrzeże, nie jest to żaden nowy podmiot. Członkowie stowarzyszenia są przecież Ci sami. Chodzi nam głównie o to by młodzież miała gdzie realizować swoje marzenia, by mogli dążyć do zespołu seniorów.
Wiceprezes Trzoska wyjaśniał ponadto: - Mamy wszystko budować rozsądnie. Tak jak zamkniemy budżet do końca maja, tak będziemy startować w następnym sezonie. Nie ukrywamy, że wykorzystujemy kontakty Damiana Wleklaka do tego by zdolną młodzież sprowadzić do Gdańska. Budujemy klub na solidnych fundamentach i nie jesteśmy panami w krawatach, jak nas określono w oświadczeniu kibiców.
Początki sukcesów?
Według prezesa klub może pochwalić się już jednym sukcesem:
- Mianowicie z podkreśleniem słowa "naszym", sukcesem są Marek Mońko i jego chłopaki. W ciągu miesiąca zebrał taki zespół, że jedynym kandydatem w walce o awans jest Pomezania Malbork. Inne mecze w lidze należą do naprawdę trudnych, bo nie wywołują dodatkowej motywacji. Muszę serdecznie podziękować Markowi za to, że zebrał i przygotował taką ekipę.
I przypominał:
- 30 kwietnia na hali AWFiS odbędzie się decydujące starcie z Pomezanią Malbork i rozstrzygnie się który zespół awansuje bezpośrednio. W imię tej idei poświęcamy swój czas i swoje pieniądze i przyświeca nam cel, by znowu w Gdańsku była piłka ręczna na wysokim poziomie Super Ligi. Przyjemnie było chodzić na Wybrzeże czy też Spójni swego czasu, pokażmy, że w Gdańsku też można coś osiągnąć.
Prezes Gauden mówił ponadto:
- Liczy się dla nas przede wszystkim transparentność, czyli nie będziemy brać pieniędzy w ciemno których źródeł nie znamy. Jak było widać na meczu nasza dewiza brzmi : dwie historie, jedna przyszłość. Przeszłość odcinamy grubą kreską.
Bardzo ciekawe pytanie padło z strony jednego z dziennikarzy: Jaki wpływ miało miasto na te decyzję? Zakulisowe zabiegi, życzliwość, zielone światło? Jeżeli mamy grać w czyste karty, to prosiłbym o odpowiedź. Wiadomo, że duży wpływ miał v-ce prezydent Bojanowski. Był obecny chociaż na jednym meczu SHC?
Głos w tej sprawie zabrał pan wiceprezes Trzoska:
- Swego czasu, przewijała się myśl by reaktywować piłkę ręczną za sprawą Gdańskiej Lechii. Pan Kuchar chciał włączyć się w tą sprawę, lecz jak pokazał czas nic z tego nie wyszło. Miasto Gdańsk odgrywa ważną rolą, mamy od nich zielone światło, mamy wsparcie od miasta w sprawie pozyskiwania sponsorów, tzw. gwarancję, natomiast na poziomie II ligi środki z budżetu promocyjnego nas nie obejmują.
Po chwili tłumaczył dalej:
- Nie ma w tym żadnej celowości. Nie ma takiego uzasadnienia jak w przypadku Lechii Gdańsk, czy też klubu żużlowego Wybrzeże. Zakres naszych działań nie jest jeszcze ogólnopolski, umówmy się również, że poziom, też nie jest jeszcze odpowiedni.
Uzupełniając wypowiedź, prezes Gauden dopowiedział:
- Gdyby nie miasto, już byśmy się rozlecieli. Ta pomoc nie jest może bezpośrednia w postaci pieniędzy, ale mamy poparcie w negocjacjach z sponsorami. To wsparcie jest naprawdę odczuwalne.
Bojkot- Nie taki diabeł straszny?
Kolejnym poruszanym tematem był słynny bojkot kibiców. Jak się okazuje zarząd jest pełen uznania dla kibiców. Na przykładzie AZSu omówił to wiceprezes Trzoska.
- Atmosfera wokół samego AZSu nigdy nie była dobra, ilu zawodników tak naprawdę było z Gdańska? Proszę uwierzyć, że mało, większość zawodników to po prostu byli przyjeżdzający studenci. Mam szacunek dla kibiców za przywiązanie klubowe i do barw, rozumiem protest. My zaś jesteśmy przywiązani do dyscypliny, a nie do barw. W Kielcach gdzie urzęduje najlepszy polski klub Vive Targi Kielce, byłem ostatnio i przeglądałem ścianę historii. Nazwa Iskra Kielce była tylko przez dwa lata, później przybierano różne nazwy Market, Lider. A kibice i tak przychodzą dla Iskry i ją dopingują.
Mimo gry w Gdańsku Szkoły Mistrzostwa Sportowego, współpraca będzie utrudniona.
- Są to inne zależności, zawodnicy którzy grają w SMS-ie mają kontrakt z ZPRP i przy ewentualnej grze u nas, musielibyśmy zapłacić od ilości występów w reprezentacji. Ceny są naprawdę duże od 15 tyś do 20 tyś. A z reguły zawodnicy SMS-u są w kadrze, więc koło się zamyka - powiedział szczerze Trzoska.
Wypowiedź uzupełnił Bartosz Walasek:
Młodzi-Gniewni
- Zawodnicy SMS-u to najdrożsi zawodnicy, a jest kilku naprawdę ciekawych juniorów.
- Mamy jednak zaś projekt nad którym pracuje Damian Wleklak, by coraz częściej w zajęciach szkolnych była piłka ręczna. Nie ukrywamy, że naszym wzorem jest Vive Kielce, gdzie tam taki projekt w szkołach już jest - wiceprezes Trzoska przyznał szczerze, że wzorce chce czerpać od najlepszych.
Czas powrotów
Pojawił się temat, o zawodnikach z Gdańskiego regionu.
- Sprawa jest monitorowana, a tak jak powiedziałem wcześniej, brakuje tutaj zespołów na odpowiednim wysokim poziomie. A Ci zawodnicy naprawdę będą i chcą do czego wracać. Gros zawodników, którzy kiedyś stanowili Wybrzeże, ma swoje domy w Gdańsku i w końcu tu wrócą m.in. Artur Siódmiak, Marcin Lijewski, a nic nie stoi na przeszkodzie, by chociaż rok czy dwa jak zdrowie pozwoli tutaj pograli - mówił Walasek.
Prezes Gauden szczerze powiedział, że Damian Wleklak przydał by się na jeden lub dwa mecze, lecz kwota jaką by musieli zapłacić, na razie przerasta możliwości SPR-u.
- Koszt gry by zawodnik był wpisany w protokole meczowym na jeden mecz, wyniósł by 20 - 25 tyś. Musielibyśmy zapłacić, jako transfer międzynarodowy. A nas na razie na to nie stać.