O dewastacji kuźni na ulicy Gościnnej pisaliśmy jako pierwsi. Na drzwiach, okiennicach, bramie i elewacji zabytkowej kuźni pojawiły się wymalowane farbą napisy.
Policjanci zapewniają, że zabezpieczyli okoliczny monitoring, ale nie zdradzają szczegółów, co widać na nagraniach. Na ten moment śledczy nie mogą się pochwalić tutaj żadnym sukcesem - nikt w tej sprawie nie został zatrzymany.
"60" jak 60 artykuł Kodeksu Karnego
Wygląda jednak na to, że raczej nie był to przypadkowy akt wandalizmu. Treść napisów wskazuje, że mogło tutaj chodzić o byłego gangstera z Oruni, którego pogrzeb miał miejsce w tym tygodniu. Mowa o Arturze W., który kilka lat wcześniej miał brać m.in. udział w zabójstwie innego gangstera Daniela Z. "Zachara".
Artur W. zdecydował się jednak na współpracę z organami ścigania i otrzymał za to mniejszy wyrok. Tuż przed nowym rokiem znaleziono go martwego w jego domu na Oruni. Śledczy szybko zapewnili, że nie wykryto tutaj udziału osób trzecich.
Na kuźni na Gościnnej ktoś napisał m.in. liczbę "60". Najprawdopodobniej chodziło tutaj o artykuł 60 Kodeksu Karnego, który dotyczy właśnie świadka koronnego i nadzwyczajnego złagodzenia kary. Było to nawiązanie właśnie do Artura W.
W tym tygodniu w kościele na Gościnnej odbył się też pogrzeb Artura W.
Co dalej z budynkiem kuźni?
Dla wielu oruniaków ważniejsza jest jednak inna kwestia. Ludzie zastanawiają się, jak długo jeszcze będą musieli oglądać takie bohomazy na budynku zabytkowej kuźni.
- W następnym tygodniu w rejonie kuźni ma już pojawić się kamera, a budynek ma zostać też doświetlony. Trwają również rozmowy z ubezpieczycielem. Doprowadzenie tego miejsca do porządku może potrwać jeszcze nawet kilkanaście dni - mówią nam przedstawiciele Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej, która w imieniu miasta zarządza zabytkową kuźnią.