33-letni Przemysław Jankowski ma 184 cm wzrostu, ciemne włosy, niebieskie oczy. Znakiem szczególnym jest jego charakterystyczny chód. - Zawsze chodzi bardzo wyprostowany - mówi nam pani Magdalena, jego partnerka. Udaje nam się z nią skontaktować dzięki pomocy profilowi "Zaginieni przed laty", który już w sierpniu opisał historię 33-latka.
Pan Przemek ostatni raz widziany był w swoim domu w Tczewie. 18 lipca wyszedł rano do pracy. Jak się później okazało, tego dnia wziął ze sobą plecak, szczoteczkę do zębów i pare osobistych drobiazgów.
Od tego czasu nie dał rodzinie żadnego znaku życia. Jego telefon jest wyłączony. - Dzień wcześniej się pokłóciliśmy, może w przypływie emocji uciekł z domu. Nikt z nas jednak nie myślał, że może zniknąć na tak długo - podkreśla nasza rozmówczyni.
33-latek ma syna, który niedługo skończy trzy lata. - Syn ciągle pyta, gdzie jest jego tata - mówi pani Magdalena.
W listopadzie rodzina pana Przemka zaczęła dostawać informacje, że był on widziany w Gdańsku, m.in. przy Madisonie, czy na dworcu. ale i na Oruni, wśród osób bezdomnych. - Jeździliśmy na Orunię z rodziną. Pytaliśmy ludzi. Niektórzy twierdzili, że widzieli podobnego mężczyzny. Nie udało się nam się jednak niczego więcej ustalić. Nie natknęliśmy się na Przemka.
Zaginiony mężczyzna pracował wcześniej w Gdańsku, w stoczni. Z zawodu jest kowalem stoczniowym.
- Bardzo chcemy, by Przemek wrócił do domu. Wszyscy na niego czekają, nikt się od niego nie odwrócił. Obojętnie jakie ma problemy, dostanie od nas pomoc. Jeżeli z jakiegoś powodu nie chce mieć z nami kontaktu, to niech przynajmniej da znak, że żyje - prosi pani Magda.
Sprawę policjanci z Tczewa - informacje można więc wysyłać do tamtejszej komendy (tel. 58 530 81 67). Pani Magdalena podaje też maila do siebie - przemek8689@wp.pl.