Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Czwartek, 26/12/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Oruński dom pomocy w czasach koronawirusa. O testach, zakazie odwiedzin i trudnych świętach

 1 dodane: 18:01, 17/04/20

tagi:

Są miejsca, gdzie w czasach pandemii trzeba być szczególnie przezornym. Mowa np. o domach pomocy społecznej, których pensjonariusze mają obniżoną odporność, a koronawirus jest dla nich bardzo niebezpieczny. Dziś przyglądamy się, jak obecnie funkcjonuje DPS przy ulicy Starogardzkiej. Stawiamy pytania, ale i przynosimy dobrą nowinę.

Oruński dom pomocy w czasach koronawirusa. O testach, zakazie odwiedzin i trudnych świętach
Oruński dom pomocy w czasach koronawirusa. O
Fot. udostępnione przez DPS Orunia

Fotografia 1 z 1

Najpierw dobra wiadomość. Jak się dzisiaj dowiedzieliśmy, sanepid będzie robił testy we wszystkich pomorskich domach pomocy społecznej i hospicjach. Chodzi o to, by najbardziej zagrożone koronawirusem grupy badać prewencyjnie, a nie po fakcie, np. tak jak to miało miejsce w DPS przy ulicy Polanki w Oliwie. Tam koronawirusa wykryto u jednego z pracowników i dopiero wtedy zdecydowano się przebadać ponad 100 pensjonariuszy domu pomocy społecznej. Wyniki będa jutro.

"Takie testy są bardzo potrzebne"

Na Oruni funkcjonuje Dom Pomocy Społecznej Orunia, przy ulicy Starogardzkiej. Mieszka tutaj 114 pensjonariuszy - to osoby niepełnosprawne intelektualnie, często z obniżoną odpornością i różnymi innymi chorobami. Jest też około 80 pracowników.

Mimo trwającej pandemii DPS musi jednak funkcjonować. Rozmawiamy z dyrektorką placówki Barbarą Witerską. Najpierw przekazujemy jej informację o prewencyjnym testowaniu wszystkich DPS-ów na Pomorzu.

- Bardzo się z tego cieszę. Takie testy są bardzo potrzebne. Nie możemy przecież zabezpieczyć się, jak w szpitalu zakaźnym. Nie mamy śluz, nasz personel też nie jest przeszkolony do takich sytuacji, choć oczywiście robimy wszystko co w naszej mocy - podkreśla nasza rozmówczyni. - Testy bardzo się przydadzą, choć oczywiście trzeba je robić w miarę często, np. raz na tydzień - dopowiada.

Na ten moment nie ma informacji od sanepidu, jak często takie testy prewencyjne będą wykonywane dla tych samych osób. Trzeba się jednak nastawić, że nie będą one robione raz w tygodniu, a raczej raz w miesiącu czy jeszcze rzadziej. Problemem jednak jest kompletowanie zespołów ratowników medycznych do obsługi karetek zakaźnych, które będą jeździły do DPS-ów (i hospicjów) i brały wymazy od mieszkających tam ludzi.

DPS zamknięty dla ludzi z zewnątrz

Od początku pandemii w DPS na Starogardzkiej zmieniło się sporo. Przede wszystkim został wprowadzony zakaz odwiedzin. Do pensjonariuszy nie mogą przyjeżdżać rodzice, opiekunowie. Ośrodek nie przyjmuje żadnych paczek. Schodzi dużo więcej niż wcześniej środków dezynfekcyjnych, codzienna praca "pochłania" też wiele maseczek ochronnych i rękawiczek.

- Najgorzej było na początku, gdy zaczęła się ta sytuacja z koronawirusem. Brakowało podstawowych środków ochrony. Ale teraz jest już lepiej. Pomoc przyszła z różnych źródeł. Fundacje, miasto Gdańsk, wojewoda, nasza praca - wylicza Witerska.

Mimo wszystkich podjętych środków ryzyka zakażenia nie da się całkowicie wyeliminować. Pracownicy dbają o czystość, ale po dyżurze jadą do domu, niekiedy komunikacją miejską.

"Szczególnie trudno im było w czasie świąt wielkanocnych"

Nasza rozmówczyni podaje też przykład pensjonariusza, który cztery raz w tygodniu musi być dializowany w szpitalu. Za każdym razem trzeba go więc przewieźć do zewnętrznej placówki, a po powrocie przynajmniej na jakiś czas izolować.Nie jest to łatwe zadanie.

Witerska podkreśla, że dla mieszkańców oruńskiego DPS cała sytuacja związana z koronawirusem jest trudna. - Byli przyzwyczajeni, że dom był otwarty dla ludzi z zewnątrz, że były różne imprezy, wyjścia, wyjazdy do rodziny. Szczególnie trudno im było w czasie świąt wielkanocnych. Część przyjmuje te zmiany ze zrozumieniem, ale zdarzają się też nieporządane zachowania. Pensjonariusze są pobudzeni, łatwiej się irytują - mówi dyrektorka.

Ktoś chce się podzielić maseczkami?

Witerska dziękuje lokalnej społeczności, bo jak mówi dostaje np. telefony od lokalnych radnych dzielnicy z pytaniem, czy nie potrzeba czegoś w ośrodku. Jak zaznacza nasza rozmówczyni, sytuacja w placówce wygląda nieźle, chociaż w oruńskim DPS-ie przydałyby się dodatkowe maseczki.

Każdy, kto chciałby pomóc, powinien odezwać się do Barbary Witerskiej. Jej mail: b.witerska@dpsorunia.pl

Galeria artykułu

Oruński dom pomocy w czasach koronawirusa. O testach, zakazie odwiedzin i trudnych świętach

Oruński dom...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (0)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

REKLAMA

REKLAMA