W ostatnich latach na Głuchej wreszcie pojawiły się ekipy remontowe - przede wszystkim ruszył wyczekiwany od 20 lat (!) remont ulicy. Asfalt zastąpił bruk, a kierowcy nie muszą już bać się o zawieszenie własnych aut.
Mowa o odcinku przy ulicy Równej, ten położony bliżej torów - wciąż jest brukowany i czeka na przebudowę. - Wie pan, jak widzę teraz naszą kamienicę, to ten bruk mi się bardziej podoba. Jakoś tak bardziej pasuje - uśmiecha się jedna z mieszkanek ulicy Głuchej.
Rzeczywiście, niedawno wyremontowana kamienica przy Głuchej 5 wygląda "oldskulowo" i bardziej kojarzy się z brukiem niż z asfaltem.
Budynek zdecydowanie wyróżnia się na plus w całej okolicy. Po drugiej stronie ma niewielkie domki jednorodzinne, a z tyłu - słynny "hotelowiec", czyli mało estetyczny budynek komunalny przy Ubocze 24. Głucha 5 leży też w jednej linii z innymi kamienicami, które wciąż nie czekają na remont.
Dowiaduję się, że mieszkańcy Głuchej 5 sami zdecydowali, żeby taki gruntowny remont swojej kamienicy przeprowadzić. Łatwo nie było. W budynku swoje udziały ma też miasto, bo nie wszystkie mieszkania są wykupione. Okazało się jednak, że wspólnota ma tutaj przewagę i głosami mieszkańców podjęto decyzję o rozpoczęciu prac.
Wyremontowano elewację, dach, klatkę schodową. Prace pochłonęły setki tysięcy złotych. Swoją część musiało zapłacić miasto, ale musieli też dorzucić się mieszkańcy, skupieni we wspólnocie. - Podnieśliśmy sobie dobrowolnie czynsz remontowy. Płacimy 5 zł za m2 mieszkania więcej - mówią mi dwie mieszkanki Głuchej 5, które spotykam przed kamienicą.
Dorota Gołąbek i Małgorzata Mydlarz pracują na tyłach budynku. - Wspólnie z sąsiadami chcemy sobie tutaj zrobić ogródek z prawdziwego zdarzenia. Tak, by człowiek mógł sobie odpocząć, zrobić grilla. Po prostu mieć coś dla siebie - słyszę.
Kilka dni temu zostały tu posadzone piwonie, róże i żonkile.
Przekopany będzie też trawnik. Mają stanąć tutaj ławeczki i stolik. Docelowo też wiata śmietnikowa i może ogrodzenie. - Jakoś tak człowieka cieszy, że to wszystko tak wygląda - mówią obie panie, którym marzy się, aby ktoś wreszcie zajął się także działką obok. Teraz są tutaj chaszcze i wertepy, a mieszkanki Głuchej chciałyby tutaj np. niewielkiego placu zabaw. - Teren nie jest miasta, jest prywatny - słyszę.