O tej sprawie pisaliśmy pod koniec lipca. Patrolujący Orunię policjanci postanowili zatrzymać do kontroli jadącą przed nimi Hondę. Kierowca jechał brawurowo, łamiąc przepisy ruchu drogowego. Policjanci nabrali więc podejrzeń.
Na widok radiowozu kierowca przyspieszył. Rozpoczął się pościg, który nie trwał zbyt długo. Policjanci relacjonują, że w pewnym momencie Honda jechała pod prąd i funkcjonariusze zdecydowali się na wykorzystanie broni.
Policjanci strzelali w opony. Kierowca Hondy porzucił auto (w okolicy ulicy Dworcowej) i zaczął uciekać pieszo. Funkcjonariuszom nie udało się go zatrzymać.
Mimo że śledczy szybko ustalili do kogo należy auto, mężczyzna przez ponad trzy tygodnie pozostawał nieuchwytny, ukrywając się przed policjantami. Funkcjonariusze wiedzieli, że kierowca Hondy już wcześniej był poszukiwany za kierowanie po narkotych pomimo wydanego przez sądu zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Na początku tygodnia 25-latek został namierzony na Oruni. Dzisiaj policjanci informują o jego zatrzymaniu. Decyzją sądu mężczyzna spędzi trzy najbliższe miesiące w areszcie, gdzie będzie czekał na proces.
- Mężczyzna usłyszał łącznie 8 zarzutów, które dotyczyły niezatrzymania się do kontroli drogowej, złamania sądowego zakazu oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - informują przedstawiciele gdańskiej policji.
Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia.