O zmianach na linii autobusowej 210 pisaliśmy kilka dni temu. Jak podkreślaliśmy, miasto wprowadziło modyfikację ważnej dla wielu oruniaków linii bez żadnych konsultacji. Radni dzielnicy nie ukrywali wściekłości.
Szefowa Rady Dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce" apelowała do prezydent Aleksandry Dulkiewicz o spotkanie. Gdy temat linii 210 pojawił się w mediach, a miasto musiało tłumaczyć się z jakości "konsultacji", urzędnicy wreszcie zorganizowali spotkanie z radnymi dzielnicy.
Dyskusja online (wybrano taką formę z powodu trwającej pandemii) odbyła się w zeszłym tygodniu. Wzięła w niej udział m.in. prezydent Dulkiewicz.
- Było to spotkanie, które niewiele zmieniło, przeprosiny po fakcie nie załatwiają niczego - komentuje w rozmowie z portalem MojaOrunia.pl Patryk Sikora, radny dzielnicy z Oruni, szczególnie mocno zaangażowany w przwyrócenie linii 210 do jej pierwotnego stanu.
Sikora uważa, że autobusy tej linii powinny nadal kursować po Trakcie św. Wojciecha. - Osobiście mam wrażenie, że to spotkanie z władzami miasta zostało przeprowadzone na siłę. A słowa prezydent, "że co konsultacje by zmieniły" to był cios. Zmieniłyby może to, że jakieś poranne kursy byłyby dla osób dojeżdżających rano do pracy. Można byłowypracować inny schemat - ocenia radny.
I przyznaje, że na spotkaniu urzędnicy jasno dali do zrozumienia, że nie ma opcji, by autobusy linii 210 wróciły na Trakt św. Wojciecha.
Dla portalu MojaOrunia.pl komentuje też szefowa Rady Dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce" Agnieszka Bartków. - Cieszy fakt, że spotkanie się odbyło. Jednak nie przekonały nas argumenty dla decyzji w sprawie linii 210. Wskazaliśmy nasze argumenty społeczne i organizacyjne, które wykraczają poza tabelki Zarządu Transportu Miejskiego.
- Przepełnione i spóźnione często linie pruszczańskie i eksperymentowanie w dobie czerwonej strefy z linią 189. Sumując umówiliśmy się na kolejne spotkanie dotyczące strategii komunikacji publicznej w naszej dzielnicy, w tym również nad węzłem przesiadkowy P&R na Oruni, nad którym pracujemy już od blisko 3 lat - dopowiada radna.