Fundusz Inwestycji Lokalnych to 12 mld zł bezzwrotnej pomocy dla samorządów w całej Polsce. To rządowe wsparcie, które z pewnością przyda się wielu lokalnym społecznościom, które w związku z pandemią poniosły spore gospodarcze straty.
- Musimy walczyć o każde miejsce pracy. Dlatego tę walkę z kryzysem, walkę z COVID-19 toczymy wspólnie. Toczy ją rząd, samorządy, przedsiębiorstwa i obywatele. Wsparliśmy już firmy w ratowaniu miejsc pracy, a dzisiaj przedstawiamy rządowy program inwestycji lokalnych – mówił w tym tygodniu premier Mateusz Morawiecki.
Z Funduszu na Pomorze trafi 220 mln złotych. Finansowy zastrzyk gotówki otrzyma blisko 150 miejscowości, m.in. Wejherowo, Tczew, czy Ustka.
Kłopot w tym – na co zwracają uwagę niektórzy samorządowcy – że są miasta, które zostały tutaj pominięte.
Na Pomorzu mowa m.in. o Gdańsku. Wczoraj gdańscy urzędnicy zwołali konferencję w tej sprawie. Jak podkreślał na niej wiceprezydent Piotr Grzelak, miasto do tej pory nie uzyskało informacji, według jakiego klucza przyznawane są pieniądze z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Według zapewnień wiceprezydenta, urzędnicy zgłaszali się z tym pytaniem do pomorskiego wojewody, ministerstwa i kancelarii premiera.
W Gdańsku - co podkreślały wczoraj władze miasta - magistrat chciał uzyskać z Funduszu wsparcie na wiele inwestycji, m.in. na budowę bezkolizyjnego przejazdu na Oruni, budowy objazdu dla Bramy Nizinnej i dofinansowania budowy Nowej Warszawskiej i fragmentu Nowej Świętokrzyskiej.
Niektórzy pytają: co dalej z tymi inwestycjami?
Przedstawiciele magistratu podkreślają, że Fundusz to tylko jedno ze źródeł finansowania takich inwestycji i miasto będzie szukało alternatyw.
Niepokoju nie ukrywa Agnieszka Bartków, szefowa Rady Dzielnicy „Orunia-Św.Wojciech-Lipce”. - Budowa przejazdu na Oruni i budowa objazu Bramy Nizinnej to są najważniejsze, absoltunie kluczowe inwestycje dla tej części Gdańska. Chodzi o bezpieczeństwo ludzi (np. dojazd karetek), upłynnienie ruchu, ale też realne ułatwienie dla licznie położonych tutaj firm, a nawet – o czym też warto pamiętać – lepsze połączenie do Portu. Naprawdę dziwię się, czemu w rządowym Funduszu pominięto Gdańsk.
Kiedy urzędnicy wreszcie naprawią swój błąd z 2005 roku?
Mimo wszystko Bartków wciąż jest dobrej myśli, że miasto znajdzie pieniądze na realizację obu inwestycji. - Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Miasto musi znaleźć na to pieniądze – mówi.
O budowie przejazdu kolejowego na Oruni mówi się od lat, a wielu mieszkańców ma żal do miasta, że nie załatwiło tego tematu jeszcze w 2005 roku, gdy rozpoczynały się negocjacje z PKP co do przyszłej modernizacji linii kolejowej E-65.
Kilka lat temu prezydent Paweł Adamowicz obiecał wreszcie, że bezkolizyjne przejazdy się pojawią, a mieszkańcy Oruni nie będą musieli stać na szlabanach. Nie padły jednak żadne deklaracje co do terminu inwestycji.
W tym roku ogłoszono przetarg na stworzenie dokumentacji na budowę trzech przejść dla pieszych (Sandomierska, Dworcowa, Niegowska) przez tory i przejazdu bezkolizyjnego (między Dworcową a Niegowską).
Co dalej z objazdem Bramy Nizinnej? Miasto musi wreszcie znaleźć na to pieniądze
Problem w tym, że dokumentacja to tylko drobna część całej inwestycji – miasto wciąż nie podało, skąd weźmie miliony złotych na budowę przejazdów.
Jeżeli chodzi o objazd Bramy Nizinnej, to jak mówi dzisiaj portalowi MojaOrunia wiceprezydent Piotr Grzelak, jest już pełna dokumentacja na tę inwestycję, a miasto „jest w pełnej gotowości”. Objazd zakłada zbudowanie obok małego mostku i puszczenie ruchu właśnie przez niego.
Miasto musi jednak znaleźć kilka milionów złotych na realizację tego przedsięwzięcia. Na ten moment urzędnicy nie podają tutaj konkretów. Warto dodać, że taką budowę obiecywano już nawet w 2018 roku. Później padały deklarację, że przebudowa rozpocznie się w tym roku.
Do tematu wrócimy.