- Przeraziłem się, gdy zobaczyłem tę kobietę. Była cała we krwi, oblepiona błotem. Wzywała pomocy, bała się, że ten mężczyzna ją zabije - mówił kilka dni temu portalowi MojaOrunia.pl mieszkaniec Św.Wojciecha.
To on wspólnie ze swoim szwagrem zareagował na krzyki i uratował kobietę, która wzywała pomocy.
Napastnikiem okazał się obywatel Ukrainy (jego ofiara jest Polką), który został szybko obezwładniony. Mieszkańcy Św. Wojciecha wezwali policję.
Następnego dnia kobieta, która doznała licznych stłuczeń twarzy, przyszła na komisariat i złożyła zeznania. Sprawa trafiła już do prokuratury, a obywatel Ukrainy usłyszał zarzut "pozbawienia pokrzywdzonej wolności ze szczególnym udręczeniem".
Mężczyzna - decyzją sądu - został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Jak ustalili śledczy, mężczyzna domagał się od kobiety zwrotu pieniędzy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dłużnikiem mógł być ktoś z rodziny kobiety.
Już kilka dni temu pisaliśmy, że według relacji świadków kobieta miała twierdzić, że jej oprawca woził ją autem, bił i podtapiał. Śledczy potwierdzają tę wersję. - W trakcie jazdy kobieta była bita po twarzy, głowie oraz szarpana za włosy. Napastnik żądał zwrotu pieniędzy, grożąc jej pozbawieniem życia. Zatrzymał się w okolicy Motławy, gdzie zaciągnął kobiety w kierunku wody. Następnie dwukrotnie zanurzył jej głowę w wodzie uniemożliwiając wynurzenie - relacjonuje Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Później mężczyzna wrzucił kobietę do bagażnika i zawiózł nad Kanał Raduni. Tam znów ją bił i groził. Kobieta zaczęła wzywać pomocy. I jak pisaliśmy wyżej, do akcji wkroczyło dwóch mieszkańców Św. Wojciecha.