Długo wyczekiwany remont Równej zaczął się kilka miesięcy temu i teraz teoretycznie jest już na ukończeniu. Okoliczni mieszkańcy skarżą się jednak, że całość została wykonana bez pomyślunku i niechlujnie. Używają słowa fuszerka także dlatego, bo - jak przekonują - są miejsca, które po remoncie znacznie utrudniły mieszkańcom życie.
"Skocznia narciarska pod oknem"
- Remont ulicy Równej został zaprojektowany w sposób niewłaściwy, bo projektant widział realizację całej inwestycji tylko do krawężnika. Tak jakby nie wiedział, że dalej znajdują się domy, a remont będzie miał dla mieszkańców konkretne skutki - mówiła Anna Jankowska, radna dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce".
Po Równej oprowadzało mnie kilku mieszkańców. Mocno utyskiwali, że w wyniku remontu poziom ulicy znacznie się podniósł, a miasto musiało dobudować zjazdy, które w praktyce pozostawiają wiele do życzenia.
- Tak wygląda ten remont w praktyce. Podnieśli mi bramę o ponad 60 centymetrów i zbudowali mi skocznię narciarską - ironizowała pani Ewa, mieszkanka Równej 36.
Zbudowany przez miasto podjazd jest rzeczywiście stromy. - Ciekawe, jak tu będzie wyglądało z odpływem wody. Przyjdą większe opady i wszystko zostanie tu podtopione - komentowała inna z mieszkanek.
Wyliczanka grzechów jest długa
Mieszkańcy nie mają wątpliwości, że po remoncie Równej miasto musi teraz poprawić zjazdy do posesji, zbudować murki oporowe, a w niektórych miejscach zastanowić się nad budową ekranów. Skarżą się też na zbyt wysokie krawężniki.
I przekonują, że trzeba było poszerzyć ulicę Równą kosztem wybudowanych, szerokich chodników. - Tu nie spaceruje mnóstwo ludzi. To jest ulica, po której często jeżdżą auta ciężarowe. W niektórych miejscach one mają problem, by się wyminąć. Wjeżdżają więc na krawężniki i chodniki. I już to jest niszczone - argumentują mieszkańcy. Wczoraj pokazywali takie miejsca, mocno już nadwyrężone przez opony.
Oruniacy nie boją się tu używać mocnego słowa: fuszerka. Jankowska wskazywała wczoraj miejsca, gdzie kończy się wyremontowany chodnik. Dalej jest wąski pas zieleni, który dochodzi do posesji. - Zamiast wyczyścić ten pas z kruszywa i betonu, to ekipa wysypywała na niego czarnoziem, bo z góry ma wszystko wyglądać dobrze. Taka sama sytuacja jest z położonymi przy ulicy drzewami. Dlaczego nikt tego nie oczyszcza? - denerwowała się radna.
Ludzie czują się odcięci
Mieszkańcy wskazują też na zabetonowanie dużych lip przy ulicy. Ich zdaniem, drzewa nie mają odpowiednio dużo zieleni dookoła i w ten sposób mogą zacząć usychać. Jankowska wie, że także przed remontem sytuacja w tym względzie pozostawiała wiele do życzenia, ale liczyła, że właśnie nowa inwestycja jest w stanie coś tutaj zmienić.
Na Równej spotykamy panią Barbarę, której brama wyjazdowa - w wyniku remontu - została odcięta od ulicy. - Córka prosiła robotników, by to odkopali. Ale usłyszała, że to nie ich sprawa, że ma dzwonić do inspektora. Dla mnie to ważna sprawa, bo są dni, że chodzę z balkonikiem. Teraz trudniej mi się wychodzi.
Takie "odcięcie" od ulicy zgłaszają też inni mieszkańcy. Na Równej 13 mieszka 91-letnia kobieta, pani Jadwiga. Jej wnuczka w rozmowie z portalem MojaOrunia.pl mówi: - Babcia porusza się na wózku elektrycznym, jak ma teraz wyjechać? Wysoki krawężnik i brak podejścia. Robotnicy przytakiwali, że będzie to zrobione. Ale nic się nie dzieje. W imieniu mojej babci liczę, że cała inwestycja zostanie tak wykonana, by zapewnić godność 91-latce. I że wszystkie usterki zostaną poprawione.
"Kto to konstruował?"
A usterek mieszkańcy zgłaszają tu dużo więcej. Pokazują jeden z nowych wyjazdów, który prowadzi na pobliskie działki. Zjazd jest tak stromy, że nieuważny kierowca może uszkodzić sobie na nim auto. Jedna z pań, by zademonstrować mi kolejny problem, parkuje swoje auto właśnie na tym podjeździe.
Wchodzę do samochodu i z perspektywy kierowcy rzeczywiście mało widzę. Wszystko dlatego, że zjazd jest tak stromy. - Panie, kto to konstruował? Przecież to jakiś absurd - komentował jeden z działkowców, który tamtędy przechodził.
- Jeden wielki bubel. Miasto zaprojektowało to jako zjazd prywatny, a przecież tu mamy publiczną drogę na dwa auta. Nie dość, że jest stromo, to jeszcze zjazd powinien zostać wydłużony i poszerzony. Już tu auta niszczą krawężniki - komentuje Jankowska.
Miasto zna sprawę i pracuje "nad rozwiązaniami"
Mieszkańcy prowadzą mnie jeszcze na skrzyżowanie z ulicą Kolonia Orka. Nowy zjazd jest bardzo wąski. - Przecież tu w przyszłości mogą powstawać jakieś domy, może niewielkie osiedla. Czy miasto naprawdę nie mogło zrobić szerszego wjazdu? Tak się projektuje w Gdańsku. Jak widać, stać na to, by za chwilę poprawiać tę samą ulicę - wskazują radni dzielnicy.
I właśnie radni zgłaszali sprawę do inspektora nadzoru budowlanego. Pisali tam m.in. o braku przejść dla pieszych na wysokości przystanków autobusowych, czy o wspomnianych wyżej drzewach, których otoczenie nie jest oczyszczane z gruzu. Prosili też o złagodzenie zakrętów chodników. Na ten moment odpowiedzi nie ma.
Urzędnicy dobrze znają temat: "Sprawa jest nam znana, staramy się wypracować rozwiązanie, które zadowoli mieszkańców i będzie zgodne ze sztuką budowlaną" - napisali dzisiaj przedstawiciele Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska na fanpejdżu MojejOruni.
"Za 20 lat ta ulica będzie na poziomie dachów tych budynków"
Tematem zainteresowała się też znana aktorka Dorota Stalińska, radna z Mazowsza, która ma rodzinę właśnie na ulicy Równej. Dzisiaj spotkała się w tej sprawie z przedstawicielką Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska.
- Dla mnie to jest skandal, że ktoś zatwierdził taki projekt. Naprawiamy co możemy, by ulżyć trochę mieszkańcom. Można było pomyśleć wcześniej o dobrych rozwiązaniach. Ktoś kto projektuje, powinien osobiście poznać teren i skonsultować wszystko z mieszkańcami - mówi Stalińska.
Wskazuje, że na Równej są wyjątkowo nisko położone posesje, a remont ponownie podniósł drogę i to nawet o kilkadziesiąt centrymetrów. - Jak tak dalej pójdzie, to przy kolejnych remontach za 20 lat ulica będzie na poziomie dachów tych budynków - mówi z przekąsem.
Ale podkreśla, że cieszy się, że urzędnicy zechcieli się z nią spotkać. Mówi, że w dzisiejszej rozmowie usłyszała zapewnienie, że przy niektórych posesjach miasto obniży nieco chodnik.
- Mamy nadzieję, że nie jest to tylko magia znanego nazwiska ale i rzeczywista chęć naprawienia błędów ze strony urzędników i poprawa warunków mieszkaniowych lokalnych mieszkańców - komentuje lokalni radni dzielnicy.