W środę na facebookowym profilu MojaOrunia zamieściliśmy zdjęcie nowej wiaty przystankowej w rejonie ulicy Ptasiej. Wykonana po deszczu fotografia pokazywała, że wąska wiata zupełnie nie chroni przed deszczem i wiatrem - fragment suchego chodnika znajdował się tylko przy samej szybie wiaty.
Tulimy się do szyby i wciągamy brzuchy
By nie zmoknąć tak bardzo, pasażerowie mają tu dwa wyjścia. Mogą stanąć w błocie za wiatą przystankową (choć i tu deszcz może ich dosięgnąć), lub mocno wtulić się w szybę i wciągnąć brzuch.
Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy. "Nie no to chyba jakiś zart? Kto o zdrowych zmysłach zaprojektował by coś takiego? I kto by podpisal akceptacje projektu? Przystanek przy szkole!! Żarty jakieś. Jak dziecko ma się ochronic przed deszczem pod taką wiatą?" - pisała pani Agnieszka.
"Dali wiatę? Dali, więc mają już zaliczone. Większa wiata się na chodniku nie zmieści, a za nią na błocie nie można bo tam za 25 lat bedzie pędzić PKM więc żeby już nie marnować pieniędzy.." - ironizowała pani Katarzyna.
Ludzie pisali też, że podobna wiata została zamontowana niedawno także na ulicy Starogardzkiej.
Dwie różne działki, jeden właściciel
W rozmowie z portalem MojaOrunia sytuację skomentowała też szefowa rady dzielnicy "Orunia-ŚW.Wojciech-Lipce" Agnieszka Bartków. Szefowa oruńskiej rady dzielnicy uważa, że w sprawie wiaty na Małomiejskiej kilka jednostek miasta zupełnie się ze sobą nie dogadało. Bartków wskazuje, że są tu dwie działki, które należą do innych jednostek miasta. I że od lat rada dzielnicy zgłaszała prośby do miasta, by na potrzeby stworzenia normalnej wiaty instytucje dogadały się ze sobą i wygospodarowały większy fragment działki (na zdjęciu teren za wiatą przystankową).
Tak się jednak nie stało. O komentarz poprosiliśmy miasto. Wskazaliśmy im powyższe uwagi Bartków. Chcieliśmy też wiedzieć, czy teraz tak będą wyglądać wiaty przystankowe w Gdańsku. Zapytaliśmy też, w jaki sposób wąska wiata ma uchronić ludzi np. przed deszczem?
Odpowiedzi udzieliła nam Izabela Kozicka-Prus z Referatu Prasowego Biura Prezydenta Miasta Gdańska.
Miasto chce raz jeszcze przedyskutować zasadność stawiania takich wiat
- Wiata na przystanku autobusowym przy ul. Ptasiej została zamontowana w takiej formie z uwagi na ograniczoną szerokość chodnika w tym miejscu i konieczność zachowania odpowiednich szerokości umożliwiających przejście, a także przejazd wózków. Ustawienie wiaty o większych rozmiarach w tej lokalizacji znacznie utrudniłoby poruszanie się w obszarze przystanku - mówi urzędniczka.
Kozicka-Prus informuje, że wiata przystankowa na Ptasiej "nie jest jeszcze ukończona". - Docelowo będzie oświetlona, zamontowana zostanie również ławeczka i kosz na śmieci.
- Zgodnie z obowiązującymi standardami w mieście wiaty przystankowe lokalizowane są w pasie drogowym i ze względu na dostępność pasa drogowego oraz wymagania techniczne realizowane są w trzech standardowych wymiarach (głębokościach): 70cm (bez paneli bocznych), 100cm i 140 cm - dopowiada urzędniczka.
Mleko się jednak wylało, a po naszym poście tematem zajęły się także inne lokalne media, w tym portal trojmiasto.pl. Na końcu odpowiedzi miasta dla naszego portalu znalazło się jeszcze jedne zdanie. Może ono wskazywać, że urzędnicy wiedzą, że tak prezentująca się wiata na Małomiejskiej raczej nie ma racji bytu.
- Raz jeszcze przedyskutujemy czy w przypadku ograniczonej szerokości chodnika i konieczności zapewnienia dogodnego przejścia należy montować wąską, ale jednak oświetloną wiatę, która będzie również chronić przed wiatrem, czy postawić jedynie słupek autobusowy - mówi Kozicka-Prus.
Jak podaje portal trojmiasto.pl, w Gdańsku stanie 30 nowych wiat, a ich łączny koszt wyniesie 1,5 mln zł.