"Pracowałeś lub współpracowałeś z Telewizją Sky Orunia? Pomagałeś w organizacji wydarzeń Telewizji Sky Orunia (festyny, zbiórki itd)? A może oglądałeś przez kilka lat program Sky Oruni, własnoręcznie stworzyłeś antenę do odbierania stacji lub w jakiś sposób telewizja wpłynęła na Twoje życie? Chcesz się podzielić ciekawymi, śmiesznymi lub dziwnymi wspomnieniami związanymi z telewizją? Znasz kogoś, kto tworzył telewizję albo wiesz, jak do niego trafić?
Odezwij się do mnie! Spotkamy się, porozmawiamy (możemy też porozmawiać telefonicznie lub e-mailem, Zoom też wchodzi w grę) i wykorzystam Twoje wspomnienia w książce" - to fragment ogłoszenia na fanpejdżu "Telewizja Sky Orunia. Książka".
NASZ WYWIAD Z TWÓRCĄ SKY ORUNIA
Profil stworzył Grzegorz Bryszewski, który zdobył kulturalne stypendium miast Gdańska na napisanie książki na temat telewizji Sky Orunia. - Przez najbliższe miesiące, do listopada będę zbierał materiały, rozmawiał z dawnymi pracownikami stacji, organizował spotkania i pisał książkę - tłumaczy portalowi MojaOrunia.
Bryszewski chce napisać książkę do końca roku. Później będzie musiał znaleźć jeszcze wydawcę i finansowanie na jej wydanie. Jeżeli się uda i wszystko pójdzie zgodnie z planem, książkę o Sky Orunia będzie można kupić już w 2023 r.
Pytam Bryszewskiego, jak zainteresował się tematem pirackiej telewizji Sky Orunia? - Jestem oruniakiem i można powiedzieć, że jako dzieciak trochę ją współtworzyłem - uśmiecha się.
- W latach 90. (to był bodajże rok 1994) wspólnie z moim kolegą Jackiem Kowieskim przyniosłem do Sky Orunia pirackie kasety wideo z filmami z serii "Rocky" z Sylvestrem Stallone. I oni to puścili w telewizji. Każdego dnia inny odcinek. Cały tydzień z Rockym. Miałem wtedy 15 lat i to była dla mnie ogromna frajda. Na temat tych filmów mówiła później cała dzielnica. A ulice na Oruni pustoszały, bo ludzie chcieli zobaczyć Rockiego.
Bryszewski pamięta też wyjątkowe festyny na Oruni, które transmitowała Sky Orunia. - Tam bawiły się całe rodziny. Różne pokolenia. Starsze osoby, dorośli, dzieci. Muzyka biesiadna, disco polo. Atmosfera wspólnoty sąsiedzkiej - opisuje.
W ostatnich latach rozmówca portalu MojaOrunia został też lokalnym przewodnikiem po Oruni, gdzie stworzył trasę śladami Sky Orunia. Mówi, że do tej pory wielu starszych mieszkańców Trójmiasta telewizję pamięta, z kolei młodsi ludzie mają problem ze zrozumieniem, na jakich zasadach funkcjonowała Sky Orunia.
- To jest trochę niemożliwe do zrozumienia dla 20-latków, że komuś w latach 90. chciało się w amatorski sposób tworzyć telewizję, puszczać filmy bez praw autorskich. By jakoś to im wytłumaczyć, mówię, że to było trochę tak, jakby ktoś teraz dawał Netflixa za darmo.
W pierwszej kolejności Bryszewski chce porozmawiać z ludźmi, którzy tworzyli telewizję. Poznać ich historie, spojrzenie na tamtą rzeczywistość. - Dla wielu osób, które tam pracowały, to była taka wolna amerykanka. Ale w sumie, kto miał tam ich nauczyć zasad? Praca w Sky Oruni otwierała jednak ludziom szansę na prace w innych mediach, w rozgłośniach, telewizjach. Jeden z operatorów Sky Orunia pełni teraz wysoką funkcję w Gdyńskiej Szkole Filmowej - podkreśla.
- Chcę dotrzeć do wszystkich tych ludzi. I opisać fenomen Sky Orunia. Jak ktoś z pracowników Sky Orunia mówił, to była telewizja, w której szefowie wiedzieli o robieniu biznesu na telewizji z telewizji.
Kontakt do Bryszewskiego
Tel: 660 194 974
E-mail: telewizjaskyorunia.ksiazka@gmail.com
Bryszewski szuka również zdjęć, nagrań wideo, plakatów związanych z telewizją. Jest w stanie jest odkupić.