Takich punktów jest w Gdańsku więcej, a ten, który działa na Oruni prowadzi Gdańska Fundacja Innowacji Społecznej. To Fundacja, która ma już duże doświadczenie w projektach wspierających potrzebujące osoby.
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, GFIS, który obecnie ma swoją siedzibę w oruńskim Ratuszu, przy wsparciu miasta bardzo szybko zorganizował pomoc dla Ukraińców.
Udało się m.in. przeprowadzić kursy języka polskiego, z których skorzystało już około 90 osób. - Na pierwszym spotkaniu, gdy zobaczyłam tych wszystkich polskich wolontariuszy, to się popłakałam - wspomina w rozmowie z portalem MojaOrunia Ola, ukraińska psycholożka.
Ola przyjechała do Polski kilkanaście miesięcy temu i już całkiem dobrze mówi po polsku. Pracuje jako tłumacz, a w GFIS już wcześniej miała staż. Teraz Ola wspólnie z innymi pracownikami GFIS prowadzi punkt wsparcia w oruńskim Ratuszu.
Raz w tygodniu, w czwartki od godziny 14 do 18 Ukraińcy z całego Gdańska (i nie tylko) mogą uzyskać tu różną pomoc. - Ludzie przychodzą z różnymi problemami. Niektórzy potrzebują psychologicznego wsparcia, kolejni szukają pracy, jeszcze inni chcą się nauczyć polskiego - wylicza Ola.
W punkcie można też pozyskać paczki żywnościowe. Początkowo GFIS korzystał ze wsparcia gdańskiego Banku Żywności, później udało mu się też pozyskać wsparcie sponsorów. Potrzeb jest jednak dużo, a zasoby powoli się kończą. GFIS zorganizował w internecie zbiórkę na zakup takich pakietów żywnościowych.
- W takich paczkach jest kasza, makaron, olej, konserwy, herbaty - wylicza Agnieszka, polska psycholog i specjalista ds. integracji usług w GFIS.
Do punktu przychodzi też sporo Ukraińców, którzy nie wiedzieli, że w Gdańsku skończyła się już czasowa ulga bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską. - Przejazdy są płatne, ludzie dostają mandaty, płacą kary. Często naprawdę nie mają pieniędzy na zakup biletów. Próbujemy im pomóc. Dzwonimy do urzedów, próbujemy anulować kary, lub przynajmniej rozłożyć je na raty - słyszę.
Punkt staje się popularny, a niekiedy ustawiają się do niego kolejki. Każdego tygodnia korzysta z niego kilkadziesiąt osób. - Najczęściej przychodzą kobiety, w wieku 20-50 lat. Ale są i panie seniorki i młode dziewczyny. Zdarzają się małżeństwa. Bardzo często są to jednak kobiety, których mężowie zostali w Ukrainie - mówi Agnieszka.
Są też osoby, które chcą zmienić profesję. GFIS może pomóc w takiej aktywizacji zawodowej i poszukiwaniu szkoleń. - Przyszła pani, która jest inżynierem. W Polsce chce zmienić profesje, chce być manikiurzystką. Mocno w pamięć zapadła mi kobieta w wieku 40 lat, matka czwórki dzieci. To była pani doktor z Ukrainy. Nostryfikacja dyplomu w Polsce trwa. Pani pracuje teraz na zmywaku - opowiada Agnieszka.