Przez kilkadziesiąt lat produkowano tu znane w całej Polsce wyroby mleczarskie, ale w 2017 spółdzielnia Maćkowy została wygaszona. Po czasach dawnej świetności nie ma już śladu — przy ulicy Bartniczej pozostało już tylko kilka mocno zniszczonych budynków dawnej mleczarni. W okolicy powstają nowe osiedla, a o byłej spółdzielni przypomina już właściwie charakterystyczny, górujący nad okolicą komin.
Ale i ten obrazek wkrótce zniknie z lokalnego krajobrazu — portal MojaOrunia otrzymał informacje od radnego dzielnicy z Lipiec Leszka Wincełowicza, że we wtorek komin zostanie wyburzony. W rozmowie z portalem potwierdza to Piotr Bik z firmy Explosive, która będzie odpowiadać za to wyburzenie. Firmę, która swoją siedzibę ma na Trakcie św. Wojciecha, wynajął inwestor. Na tablicy informacyjnej przed resztkami dawnej spółdzielni znaleźć można informację o "rozbiórce mleczarni Maćkowy" i że inwestorem jest Polmlek Maćkowy.
Komin ma 65 metrów wysokości. W jaki sposób zostanie on wyburzony? - Kierunkowe wyburzenie komina przypomina trochę przewrócenie drzewa przez drwala — mówi Bik. - Należy u podstawy wyciąć klin, który swoją częścią przekroczy środek ciężkości i wtedy obiekt straci stabilność i się przewróci. My to robimy nie piłą, tylko przy użyciu materiału wybuchowego.
Rozmówca portalu MojaOrunia podkreśla, że "inaczej niż na filmach, materiał wybuchowy nie może zostać przyłożony do konstrukcji". - Musi zostać umieszczony wewnątrz konstrukcji, w otworach strzałowych. Takie otwory ludzie wiercą wiertarkami na głębokość pół metra i tam umieścimy odpowiednik dynamitu. Aby materiał wybuchowy w kominie wybuchł, każdy ładunek w otworze musi mieć zapalnik. - Zapalniki są specjalistyczne. Dają stuprocentową gwarancję, że wybuchną. Umieszczoną są w ładunku, a każdy ładunek wsunięty jest do poszczególnego otworu. Następnie otwór napełnia się gliną.
Do czego służy taka glina? - To się nazywa przebitka. Materiał wybuchowy eksplodując, zamienia się w gaz. Żeby przez ułamek sekundy zatrzymać go w tym otworze, wykonuje się właśnie taką przebitkę. My stosujemy takie "kluski" z gliny, które zaślepiają otwór — odpowiada Bik.
- Następnie 80 zapalników łączy się w sekcje i podłącza do kabla magistrali 400-metrowej. Na końcu jest zapalarka, którym odpala się zapalnik elektryczny.
"Wielkie boom" na Bartniczej zaplanowane jest we wtorek, punkt godzina 14. Przy takiej akcji ważne jest też odpowiednie zabezpieczenie terenu. - Gdyby zostawić bez zabezpieczenia, to mielibyśmy niekontrolowany rozrzut odłamków z wybuchającej podstawy komina. By tego uniknąć, wokół komina wykonamy osłonę przeciwodłamkową.
Bik informuje, że w tym przypadku strefa zagrożenia dla ludzi związana z odłamkami nie przekracza 30 metrów, ale ze względu na wysokość komina, trzeba będzie wycofać ludzi na odległość minimum 65 metrów. Akcją będą kierować pracownicy firmy Explosive.
Wybuch będzie można oglądać m.in. z niewielkiego parkingu (tuż obok pętli autobusowej) przy Bartniczej 1. Do Bartniczej można dojść też od strony Parku Ferberów i tam również na jednym ze wzniesień będzie można zobaczyć efekty wybuchu. Bik prosi, by ludzie szanowali polecenia obecnych na miejscu specjalistów. - Wszystko będzie można zobaczyć "na legalu". Ale bezpieczeństwo jest tutaj najważniejsze — podkreśla.