Pożar wybuchł w sobotę, około godziny 20. Palił się budynek na Przy Torze 7. Ogień zobaczyła orunianka, która z okna ma widok na rejon Przy Torza. Kobieta zadzwoniła na 112 i pobiegła do palącej się kamienicy.
Ogień wybuchł na pierwszym piętrze. - Weszłam do budynku. W mieszkaniu, gdzie się paliło, zajrzałam do korytarza. Nikogo nie było. Ale piętro wyżej było kilku mężczyzn. Krzyczałam, że się pali, ale nie chcieli wyjść - relacjonuje w rozmowie z portalem MojaOrunia.
Na miejsce przyjechali strażacy. Nasza rozmówczyni wyszła już z budynku. W pewnym momencie z kamienicy wyskoczyła inna kobieta. - Krzyczała, że potrzebuje pomocy, że nie jest w stanie wyciągnąć wszystkich - mówi orunianka.
Strażacy rzucili się na pomoc. Z budynku wyciągnięto dwóch mężczyzn. Na chodniku podawano im tlen. W oficjalnym komunikacie strażaków czytamy, że ewakuowano trzy osoby z zadymienia, dwie z nich trafiły do szpitala.
Na ten moment nie ma informacji o stanie ich zdrowia. Nie ma też informacji o przyczynach wybuchu ognia. - Tam musiała być jakaś większa impreza i może w trakcie doszło do zaprószenia ognia - komentuje jedna z orunianek, która mieszka w pobliżu. W trakcie akcji strażaków ktoś z tłumu miał też krzyczeć, że "to musiało być podpalenie", ale na ten moment, służby nie komentują przyczyny pożaru.
Te budynki to katastrofa. Pat na linii konserwator - miasto
Jest jednak inny wątek. Budynek Przy Torze 7 jest w katastrofalnym stanie. Podobnie sprawa wygląda u sąsiadów, czyli na Przy Torze 8 i 9. - Te budynki nie nadają się do zamieszkania. Utrzymanie całego budynku dla kilku lokatorów, gdzie większość stanowią pustostany, to niegospodarność i ryzyko pożaru. Jak np. wygląda elektryka w zawilgoconych ścianach, w lokalach, w których nikt nie mieszka? Mieliśmy też sygnały, że do budynku na Przy Torze wchodzą bezdomni - komentuje w rozmowie z portalem MojaOrunia Agnieszka Bartków, szefowa rady dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce.
Rada dzielnicy od lat alarmuje, że w tych budynkach nie powinni mieszkać ludzie i regularnie zgłasza sprawę do urzędników. Rzecznik Gdańskich Nieruchomości Aleksandra Strug mówi portalowi MojaOrunia, że budynek na Przy Torze jest w trakcie wykwaterowania i wszyscy mieszkańcy dostali już propozycje innych lokali. - Na ten moment dwóch mieszkańców jest w trakcie przeprowadzki - mówi. -
- To oznacza, że legalnie w tym budynku mogą mieszkać tylko te osoby, reszta to dzicy lokatorzy? - dopytuję. - Z moich informacji tak właśnie to wygląda - pada odpowiedź.
Ale radni dzielnicy mają inne dane. - Na 15 lutego rada dzielnicy dostała z miasta informacje, że Przy Torze 7 nadal było zamieszkiwane przez lokatorów i z tego, co wiemy, nie wszyscy dostali jeszcze propozycje innych lokali - komentuje Bartków.
Sprawę będziemy wyjaśniać dalej. Poruszymy kwestie Przy Torze 7, 8 i 9 bardziej kompleksowo. Te zrujnowane kamienice są najprawdopodobniej w swoistym zawieszeniu między prawnymi przepychankami ze strony konserwatora zabytków i miasta. Ten pierwszy nie chce słyszeć o wyburzeniach i każe miastu remontować nawet zrujnowane kamienice. Z kolei miasto mówi, że nie ma na to pieniędzy, a budynki zabezpiecza tylko doraźnie.
- Tak dalej nie może to wyglądać. Oczekujemy jakieś decyzji. Czy musi dojść do tragedii, by ktoś wreszcie zajął się tym tematem na poważnie? - pytają radni dzielnicy.