- Kiedyś spotykali się tam harcerze. Nie przypominam sobie, by służył nam później do innych celów — mówi dla portalu MojaOrunia Celina Stachowicz dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 56 przy ulicy Małomiejskiej.
To właśnie tutaj od 1960 r. (a więc od momentu powstania szkoły) w piwnicach istnieje schron. Jest on jednym z największych schronów na terenie Oruni. - Na szczęście, od tamtej pory nie było potrzeby, by z niego korzystać — zaznacza Stachowicz.
Udało nam się wejść do bunkra w szkole na Małomiejskiej. Za ciężkimi drzwiami kryją się pomieszczenia, większość z nich jest w nie najlepszym stanie. Schron jest jednopiętrowy. Nie ma kanalizacji ani oświetlenia.
Oświetlając korytarze latarką, można zauważyć sypiący się tynk, w górnej części liczne pajęczyny i kurz, ponadto podłoga miejscami bywa niestabilna. W niektórych „pokojach” stoją niepotrzebne ławki lub krzesła, poza tym większość jest pusta.
Schron na Oruni wydaje się mocno zaniedbany. Niestety nie jest to wyjątek w Polsce. Jak podają eksperci, wiele schronów w Polsce przez lata nie było konserwowanych (wiele z nich pochodzi z czasów II wojny światowej lub jest nawet starsza), a część, która znalazła się w rękach prywatnych, została zaadaptowana na inne potrzeby.
Służby miejskie podają, że na terenie Gdańska znajduje się około 300 schronów. W kwestii czy w danym bloku (kamienicy) znajduje się taka budowla ochronna, należy pytanie skierować do zarządcy lub administratora budynku.
Państwowa Straż Pożarna informuje o istnieniu aplikacji, która może ułatwić zlokalizowanie schronu w najbliższej okolicy.