- Bardzo się cieszę, że na Oruni stanie pierwsza miejsca jadłodzielnia. Będzie ona dla wszystkich, bo jej celem jest, aby nie marnować jedzenia i dzielić się między sobą. I nie wyrzucać jedzenia na wysypisko śmieci — mówi portalowi MojaOrunia Agnieszka Bartków, szefowa rady dzielnicy "Orunia-Św.Wojciech-Lipce".
To właśnie Bartków wpadła na pomysł, że na Oruni powinna stanąć tak zwana "lodówka społeczna". Napisała projekt i zgłosiła go do budżetu obywatelskiego. Pomysł przypadł do gustu wielu osobom i zdobył sporo głosów.
Początkowo lodówka miała stanąć przy oruńskim Ratuszu, ostatecznie zostanie zamontowana przy budynku Stacji Orunia przy ulicy Dworcowej. Bartków informuje, że montaż rozpocznie się w piątek, a uroczyste otwarcie "miejskiej jadłodzielni" nastąpi dzień później, w sobotę — tuż przed Gwiazdką na Oruni.
W opisie projektu czytamy: "Warto oddać nadwyżkę jedzenia do lodówki społecznej, zamiast wyrzucać ją do śmietnika. Skorzysta drugi człowiek oraz przyroda. Nie istnieją bowiem podziały społeczne, ani kategorie w oparciu o status społeczny użytkowników Jadłodzielni. Wszystko działa w myśl #ekologii oraz idei "zero waste". Ludzie często kojarzą Jadłodzielnie z pomocą potrzebującym. To wręcz wypaczanie tego pomysłu. Chodzi głównie o ratowanie nadwyżek jedzenia przed skończeniem na wysypisku śmieci. Ideą jest powstrzymanie marnowania żywności. W Polsce jest to 5 mln ton jedzenia rocznie".
Bartków podkreśla, że do lodówek społecznych nie należy kupować jedzenia. - Chodzi bowiem o uratowanie przed zmarnowaniem tego, co zostało już kupione — zwraca uwagę.