Lech Wałęsa startował z okręgu numer 1 ze wspólnej listy Koalicja Obywatelska i Wszystko dla Gdańska. Dostał w tych wyborach 1676 głosów, ale to było za mało do wzięcia mandatu. Musiał uznać wyższość m.in Agnieszki Bartków, koleżanki z tej samej listy i wieloletniej szefowej rady dzielnicy z Oruni.
"Kończy się tym samym moja niemal 20 letnia praca jako radnego na rzecz Miasto Gdańsk. Był to wyjątkowy okres w moim życiu. Tysiące poznanych, fantastycznych ludzi. Setki akcji charytatywnych i dobroczynnych. Zrobiliśmy wspólnie kawał dobrej i ciężkiej roboty" - napisał były radny.
Lech Kaźmierczyk był wieloletnim radnym miasta z Oruni. Urząd ten pełnił od 2006 r. W 2019 r. Kaźmierczyk ożenił się z najstarszą córką Lecha Wałęsy i przyjął jej nazwisko.
Swego czasu w dzielnicy mówiło się sporo o przeszłości radnego, który sam nie ukrywał, że wiele lat temu brał udział w bójkach, i miał sprawę o udział w kradzieży. W wywiadzie z 2009 roku dla Gazety Wyborczej Kaźmierczyk mówił: "Zgodziłem się jechać do Ustki, choć wiedziałem, że to złodzieje. Czterech nas było. Wysiedli na jakimś osiedlu, ja zostałem. Po chwili przyjechała policja, zatrzymali mnie i dwóch innych. Każdy dostał po dwa lata. Oni za kradzież samochodu, a ja za pomoc. Tego czwartego nie złapali. Prokurator żądał, żebym powiedział kto to. Nie zdradziłem. Teraz wiem, że jakbym powiedział, to nie poszedłbym do więzienia. Czy żałuję? Wtedy uważałem, że nie wolno sypać, taki byłem zbuntowany. Odsiedziałem rok".
Kaźmierczyk, który prowadził kilka pizzeri (w tym lokale na Oruni) w przeszłości toczył już krucjatę z lokalnymi przestępcami. Ci ostatni wybijali mu szyby w obu pizzeriach na Oruni, straszyli jego pracowników, a nawet próbowali podpalić jeden z jego lokali.
Jak mówił nam kilka lat temu Kaźmierczyk, gangsterzy mścili się za to, że nie wycofał z sądu swojego oskarżenia. Chodziło o sprawę z 2002 roku, kiedy to do jego pizzerii miało przyjść kilka osób, chcących wymusić od niego haracz.
W trakcie szarpaniny Kaźmierczyk został niegroźnie ugodzony nożem. Sprawa trafiła do sądu. Aż 9 lat było potrzeba, aby oskarżeni zostali skazani – skończyło się na wyrokach w zawieszeniu. Kilka lat temu na jego prośbę miasto zorganizowało spotkanie w dzielnicy z udziałem śp. prezydenta Adamowicza i przedstawicieli policji. Dyskutowano o potrzebie poprawy bezpieczeństwa w dzielnicy, Kaźmierczyk zdecydował się później na zakup kamer, monitorujących okolicę jego pizzeri.