"Siedem radiowozów, karetka, pogotowie energetyczne, straż. Policjanci poubierani w kamizelki, więc jakaś grubsza akcja" - napisał do wczoraj w nocy jeden z czytelników. I przesłał zdjęcia z okolic Związkowej i Przyjemnej.
To właśnie na Związkowej miała miejsce cała sytuacja.
Inni świadkowie twierdzą, że słyszeli coś, co przypominało wystrzały. - Przed oknami było pełno policji. Krzyki, jakieś głośne hałasy, może wystrzały. Nie spałam prawie całą noc - relacjonuje jedna z mieszkanek.
Od oruniaków słyszymy, że w jednym z mieszkań na Związkowej zabarykadował się mężczyzna. I że był niebezpieczny, bo wymachiwał bronią.
Policjanci podają więcej szczegółów. O godzinie 22:30 funkcjonariusze mieli dostać zgłoszenie, że w jednym z mieszkań na Związkowej doszło do awantury domowej. - Ustaliliśmy, że mężczyzna może posiadać w mieszkaniu broń czarnoprochową - mówią nam funkcjonariusze.
Nieoficjalnie słyszę, że mężczyzna miał grozić swojej partnerce, a później miał mówić, że się zabije. Kobieta uciekła z mieszkania. Mężczyzna zabarykadował się w środku.
Na miejsce wezwano antyterrorystów. Policjanci wybili drzwi od mieszkania i zatrzymali 59-latka. Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna był nietrzeźwy.
Jeden z mieszkańców twierdzi, że w trakcie akcji padły dwa strzały, ale na ten moment policjanci tego nie potwierdzają.- Po akcji słyszałem, jak policjanci mówili, że przedziurawione zostały drzwi i szyba. Rano technicy szukali łusek - mówi nam oruniak.
59-latek został przewieziony do policyjnego aresztu. - W wyniku zdarzenia nie było osób rannych - mówi rzecznik policji.
W trakcie akcji policjanci zabezpieczyli broń mężczyzny.