W tym należącym do miasta budynku mieszka kilkanaście rodzin. Część z nich dzierżawi przydomowe ogródki, położone na tyłach kamienicy. Pod koniec marca wszyscy najemcy niewielkich działek dostali pismo od Biura Obsługi Mieszkańców nr 4. W dokumencie znalazła się informacja o wypowiedzeniu dzierżawy ogródków.
„Teren winien być opróżniony w terminie do 30.4.2011 ze wszystkich rzeczy” – przeczytali mieszkańcy.
Okazało się, że w miejscu ogródków planowana jest budowa drogi. Ma ona zapewnić dojazd do mającej powstać nieopodal (okolice "Żeliwiaka") hurtowni motoryzacyjnej. Inwestorem jest prywatna firma P.H.U MAGRO. Teren, na którym w przyszłości ma otworzyć się hurtownia, należy do miasta.
- Działka ta nie została sprzedana, lecz obciążona prawem służebności gruntowej. Nadal stanowi ona własność Gminy Miasta Gdańska – mówi Anna Dobrowolska z gdańskiego Biura Prasowego.
Jesteście najemcami, tak?
Mieszkańcy są jednak oburzeni sposobem załatwienia sprawy przez urzędników.
- Płacimy przez wiele lat za nasze ogródki. I nagle dostaliśmy pismo, że w ciągu miesiąca musimy się stąd wynosić. Dlaczego nikt z urzędników nie przyszedł do nas wcześniej i z nami o tym nie porozmawiał? Jak można nas tak traktować? – denerwuje się Ryszard Minczak, lokator budynku.
Odpowiedź urzędników jest prosta:
- Właścicielem budynku jest Gmina Miasta Gdańska. Jego mieszkańcy nie są właścicielami, a jedynie najemcami zajmowanych lokali – tłumaczy Dobrowolska.
- Brak jest podstaw prawnych do wykupu przez najemców lokali komunalnych terenu, który bezpośrednio przylega do budynku. Proszę wyobrazić sobie sytuację, że umowa najmu zostaje wypowiedziana, a najemca zostaje tylko z przydomowym ogródkiem – dodaje przedstawicielka Biura Prasowego.
Takie wyjaśnienia nie przekonują wszystkich mieszkańców.
- Pół roku temu byłam w urzędzie, chciałam wykupić moją działkę. Powiedziano mi wtedy kategorycznie, że nie mogę tego zrobić. Ale jak to jest, nagle przychodzi prywatny inwestor i może wykupić wszystkie nasze działki? – nie kryje wzburzenia Agnieszka Mateńka, mieszkanka Traktu Św. Wojciecha 165E.
- Do urzędu nie wpłynęły wnioski o wykup tej działki – ucina Dobrowolska.
Dzieci bawią się na ulicy
Lokatorzy podnoszą również kwestie bezpieczeństwa ich dzieci.
- Z jednej strony budynku mamy już ulicę. Teraz będziemy mieć ją i z drugiej. Co mamy zrobić z naszymi dziećmi? Gdzie mają się teraz bawić? Przecież to aż strach je wypuścić samemu na dwór – denerwuje się Anna Kuźman, matka trójki dzieci.
Na Trakcie Św. Wojciecha 165E i 165F mieszka kilkunastu bardzo młodych lokatorów.
- Do tej pory miałam tak, że zamykałam ogródek na kłódkę i nie musiałam bać się o dzieci. A teraz? Samochody będą tutaj jeździć z obu stron, w dzień i w nocy. Dzieci będą wyskakiwać prosto na ulicę. Czy nie mamy prawa do spokoju? – pyta pani Anna.
- Nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko bawiło się na ulicy. Mam trójkę dzieci w wieku 11 miesięcy, dwóch i trzech lat. Teraz z domu widzę jak się bawią w ogródku, a co będzie później? – wchodzi w słowo pani Agnieszka.
Mieszkańcy muszą też coś zrobić
I dodaje:
- Kilkanaście metrów od naszego budynku był kiedyś plac zabaw. Ale nikt go nie nadzorował, a od BOM-u nie można się było doprosić żadnego remontu. Teraz już nic tam nie ma. Czy miasto nie może w ramach jakieś rekompensaty wybudować w tym miejscu placu zabaw?
- Miasto jest otwarte na stworzenie przestrzeni, która zrekompensuje mieszkańcom dotychczasowy teren zielony – odpowiada Dobrowolska.
Ale precyzuje:
- Inicjatywa leży po stronie mieszkańców. Powinni się oni z tym zwrócić do administratora budynku i wskazać propozycje miejsca, gdzie widzieliby taką przestrzeń. Zarządca budynku, czyli GZNK (Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych – przyp. red.) gotowy jest zaaranżować zieleniec na terenie gminnym przy pomocy samych zainteresowanych mieszkańców tego budynku.
Remont będzie, a ekspertyza?
Mieszkańcy wysuwają w stosunku do miasta jeszcze jeden postulat. W piśmie skierowanym do urzędników lokatorzy „ żądają ekspertyzy budowlanej, żeby sprawdziła bezpieczeństwo domu, całego budynku”.
- Przecież po tej nowej ulicy mają jeździć tiry, a nasz budynek przypomina ruderę. Drgania wywołane przez przejeżdżające ciężarówki mogą całkowicie zniszczyć tę kamienicę – uważa Rafał Plombon.
- Oprócz dachu, tak naprawdę od wielu, wielu lat nie było tu żadnego generalnego remontu – wchodzi w słowo Werner Gabrahn, mieszkaniec kamienicy.
Urzędnicy zapewniają, że całe postępowanie toczy się zgodnie z prawem. Na temat ekspertyz nie pojawia się jednak żadna informacja. Jest jednak dobra wiadomość dla lokatorów kamienicy Trakt Św. Wojciecha 165E I 165F.
- GZNK planuje w przyszłym roku remont tego budynku. Prace obejmą ocieplanie, izolację oraz elewację budynku – informuje Dobrowolska.
Inwestor zawęża drogę
Kilka dni temu z tutejszymi mieszkańcami spotkał się inwestor.
- Myślałam, że te ogródki są tutaj nielegalnie. Ale co gorsze, urząd chyba też nie znał całej sytuacji – mówi Małgorzata Baranek, szefowa P.H.U MARGO.
- Zakupiłam działkę, po to aby zbudować tutaj hurtownię. Ale brakowało do niej dojazdu. Wystąpiłam więc do miejskiego urzędu o wytyczenie innej drogi. Podpisałam stosowny akt notarialny o służebność gruntową, a miejscy planiści zaopiniowali, że ulica powinna biec tuż pod oknami budynku – dopowiada inwestor.
Baranek zapewnia, że rozumie protesty mieszkających tu ludzi. Uważa również, że kompromis jest wciąż możliwy.
- Ulica miała mieć szerokość 6 metrów. Mam zamiar ją nieco zawęzić i poprowadzić trochę dalej od okien budynku. W ten sposób mieszkańcy będą mieli możliwość zachowania przynajmniej części swoich ogródków – mówi Baranek.
Lokatorom propozycja ta podoba się bardziej niż wcześniejsza, miejska opcja „całkowitej likwidacji” ogródków.
Baranek wystąpiła już do miasta o warunki zabudowy dla swojej inwestycji (zarówno hurtowni, jak i drogi). Dopełnienie tej części formalności może potrwać około miesiąca.