W zeszłym tygodniu w Gościnnej Przystani miały miejsce warsztaty, w których uczestniczyło kilkunastu architektów z Polski, Portugalii, Włoch, Hiszpanii i Turcji. Część swojej energii młodzi naukowcy przeznaczyli na realizację opisywanego na łamach naszego portalu projektu „Słoneczniki dla Oruni”.
Architekci (większość z nich to studenci i absolwenci gdańskiego Wydziału Architektury) mieli także inne zadanie. Zostało ono przedstawione w pierwszym zdaniu oficjalnej nazwy warsztatów: „W poszukiwaniu fajnych miejsc. Alternatywna wystawa Ogrodowa Orunia 2016”. Ich pomysłodawczynią była Gabriela Rembarz, urbanistka z Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego Politechniki Gdańskiej.
"Burza mózgów" przynosi efekty
Oruńska wystawa ogrodowa to propozycja, z którą mieszkańcy dzielnicy mogli zapoznać się kilka miesięcy temu, podczas jednego ze spotkań cyklu: „Orunię widzię wielką”. Pomysł wyszedł od Urszuli Barczewskiej, absolwentki gdańskiej Architektury.
Przez kilka dni uczestnicy warsztatów szukali więc na Oruni „fajnych miejsc”. Wyposażeni w aparaty ruszyli w dzielnicę. Zrobili wiele zdjęć, udało im się też porozmawiać z mieszkańcami.
- Zobaczyliśmy wiele niezagospodarowanych przestrzeni, pustych placów, podwórek. Trafiliśmy na mocno podniszczone, aczkolwiek bardzo ciekawie wyglądające kamienice. Wszystkie te miejsca mają potencjał. Wiele z nich można zmienić naprawdę niewielkim kosztem – przekonuje Michał "Jasiek" Jaśkowski, jeden z uczestników warsztatów.
Zebrany materiał przydał się architektom w ich dalszej pracy. „Burza mózgów” zaowocowała wieloma pomysłami. Zostały one przedstawione mieszkańcom dzielnicy podczas sobotniego spotkania w Gimnazjum nr 10.
"Katedra" zaprze dech w piersiach?
Najwięcej uznania zyskał projekt zielonej „Katedry”.
- Drzewa na terenie dawnego cmentarza ewangelickiego (nieopodal ulicy Gościnnej - przyp. red.) tworzą swym ułożeniem naturalny budynek. Nazwaliśmy go „Katedrą”. Jest to idealna przestrzeń do wykorzystania dźwięku i światła – mówi Jaśkowski.
- W święta kościelne „Katedra” byłaby efektownie oświetlona. Mogłyby również odbywać się tutaj koncerty. Wygląd tego miejsca byłby naprawdę niesamowity. Nikt chyba w Polsce nie zastosował jeszcze tego typu rozwiązania – komentuje młody architekt.
Obecni na spotkaniu radni osiedla chcieliby, aby pierwsza odsłona „Katedry” była już gotowa na przypadające w czerwcu „Boże Ciało”. W realizację tego pomysłu mają ponadto włączyć się reprezentanci Gościnnej Przystani. Niedługo na ten temat ma też odbyć się rozmowa z proboszczem parafii pw. Św. Jana Bosko.
- Jesteśmy narodem katolickim, ale takie połączenie religii, światła i muzyki będzie czymś nowym. Wydaję mi się, że „Katedra” spodoba się wszystkim, zarówno młodym, jak i starszym osobom – argumentuje Alina Krajewska, członkini rady, mieszkanka ulicy Związkowej.
Potrzeba chęci, "funu" i...trochę pieniędzy
Wśród innych pomysłów architektów znalazły się m.in.: kino na świeżym powietrzu (filmy byłyby wyświetlane na elewacjach budynków, albo na wielkich prześcieradłach, rozpostartych między kamienicami), ścieżka zdrowia między Orunią, a Orunią Górną, „kwietny las” (owijanie drzew taśmą z przymocowanymi do niej kwiatami), czy moskitiery, które miałyby posłużyć jako miejsce zabawy dla dzieci.
W dyskusji padły kolejne propozycje: włączenie Oruni do festiwalu Streetwaves, a także zorganizowanie wielkiej bitwy na poduszki lub pomidory. W tej ostatniej, pojedynkować mogliby się mieszkańcy całej dzielnicy, konkretnych ulic, lub poszczególnych kamienic.
- Ja wiem, że to może wydawać się dziwne, może nawet i głupie. Ale na zachodzie Europy tego typu akcje nie należą do rzadkości. Chodzi o integrację ludzi i właśnie o tzw. fun, którego w Polsce często jeszcze nie ma – tłumaczy „Jasiek”.
- To wszystko są fajne pomysły, ale podejście ludzi u nas musi się zmienić. Nawet ze słonecznikami, niektórzy patrzyli na nas, jak na głupich. Ale ja wierzę, że mieszkańców Oruni można do takich rozwiązań przekonać. Potrzeba jednak czasu i naszych działań na zasadzie „małych kroczków” – przekonuje Renata Kamieńska, członkini lokalnej rady osiedla.
Przyszłość wygląda tak...
W prezentacji znalazło się również interesujące porównanie jednego z podwórek przy ulicy Serbskiej. Na pierwszym zdjęciu widać obecny wygląd tego miejsca. Na kolejnym slajdzie przedstawiony jest ten sam fragment dzielnicy ale...z przyszłości. To co różni oba zdjęcia to sposób zabudowania przestrzeni – nad głowami dzieci rozciąga się gigantyczny dach...z parasoli. Sam plac również zyskał kilka elementów, które mogą być wykorzystane do odpoczynku lub zabawy.
Architekci przekonują, że większość z tych rozwiązań nie wymaga wcale wielkich nakładów finansowych. Wskazują na organizowane przez Agencję Mienia Wojskowego wyprzedaże.
- Można tam kupić wiele rzeczy naprawdę za grosze – zapewniają.
Obecni na spotkaniu mieszkańcy wierzą, że przynajmniej część tych pomysłów uda się wspólnymi siłami wprowadzić w życie. Także w innej kwestii są optymistami.
- Tyle się mówi o wandalizmie na Oruni. Pamiętam jak na terenie dawnego cmentarza, nieopodal przychodni były robione nowe lampy. Robotnicy mówili, że to bez sensu, że i tak zaraz to wszystko zostanie zniszczone. I co? Nic zniszczone nie zostało. Wierzę, że także w przyszłości nie będzie dochodzić do dewastacji – komentuje Jolanta Sosnowska-Lems, radna osiedla.