Dwa tygodnie temu swoją premierę miała interaktywna Mapa Wstydu, jutro swe funkcjonowanie rozpoczyna miejska inicjatywa - Mapa Porządku. Urzędnicy proszą o zgłaszanie różnego rodzaju nieprawidłowości w Gdańsku. Nie brakuje jednak krytycznych głosów pod adresem nowego narzędzia „do walki z bałaganem”.
Na ten moment Mapa Wstydu liczy sobie już 270 lokalizacji.
Co, gdzie i jak zgłaszać?
Już jutro mieszkańcy Gdańska dostaną do ręki kolejne narzędzie do „walki z bałaganem w Gdańsku”. Tym razem inicjatywa wyszła od miasta. Prace nad Mapą Porządku trwały około roku. 1 czerwca na stronie gdańsk.pl (w zakładce: Interaktywny Plan Miasta) będzie można zobaczyć efekt pracy urzędników. A także nadesłać pierwsze propozycje miejsc i zdarzeń, które wymagają interwencji miejskich służb.
- Ideą naszego przedsięwzięcia jest utrzymanie porządku na terenach publicznych – tłumaczy Dimitris Skuras, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej. To właśnie WGK ma zarządzać informacjami, które mieszkańcy nadeślą do nowej aplikacji – Mapy Porządku.
Urzędnicy zapewniają, że korzystanie z Mapy będzie bardzo proste. Znajdujemy interesującą nas lokalizację i klikamy ją na mapie. W okienku zgłoszenia podajemy rodzaj zdarzenia z jakim mamy do czynienia. Użytkownik Mapy będzie miał ich do wyboru prawie 30 (w tym 12 głównych). Będą to m.in.: dziury w jezdni, zalana ulica, oblodzenie, dewastacja,zalegający śnieg, bezpański pies, zaśmiecanie i nieprawidłowe parkowanie. Korzystanie z Mapy nie wymaga logowania.
W zależności od typu zgłoszenia i struktury własności opisywanego terenu zostanie ono przydzielone różnym jednostkom. Część z nich drogą mailową trafi do Zarządu Dróg i Zieleni, Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych, Straży Miejskiej, Schroniska, jeszcze inne do Polskich Kolei Państwowych.
O tym, co dzieje się z naszą propozycją, dowiemy się z wystawianych na bieżąco przez urzędników adnotacji. Podział będzie następujący: zdarzenia w toku realizacji, zdarzenia zrealizowane i zdarzenia fałszywe.
Istnieje też inny sposób sprawdzenia realizacji naszego zgłoszenia. Jeżeli w okienku Mapy Porządku podamy swój e-mail, będziemy mogli otrzymać odpowiedź od instytucji, która zajmuje się naszym problemem.
Tempo pozostaje bez zmian
W przypadku kiedy nasze zgłoszenie będzie dotyczyć sytuacji, która wymaga natychmiastowej interwencji (grafficiarze w akcji, błąkające się dzikie zwierzę), system zapyta nas o numer telefonu.
- Chodzi o to, aby odpowiednie służby mogły uzyskać więcej informacji i w ten sposób skuteczniej podjąć interwencję – wyjaśnia Skuras.
Urzędnicy przyznają jednak, że Mapa nie zwiększy tempa pracy miejskich służb.
- Mamy nadzieję, że sprawność i jakość naszych służb będzie coraz lepsza. Nie należy liczyć jednak na to, że mapa zmieni w jakikolwiek sposób procedury – przyznaje Skuras.
I wyjaśnia.
- Mapa będzie dla nas cennym źródłem pozyskiwania informacji o nieporządku w mieście. Na ich podstawie będziemy robić analizy i raz w miesiącu przekazywać nasze wnioski do dyrektorów odpowiednich wydziałów.
Mapa Porządku ma pewne braki
Twórcom „konkurencyjnej” Mapy Wstydu, inicjatywa miasta się podoba. Jednak widzą w niej również pewne niedociągnięcia. Jak mówią, Mapa Porządku zajmuje się tylko problemami na terenach publicznych.
- To błąd, zgłoszenia mogą dotyczyć przecież nie tylko własności komunalnej czy własności PKP - przekonują.
Jak informują urzędnicy, być może w przyszłości Mapa Porządku doczeka się w tym względzie aktualizacji. Póki co na zmiany nie można jednak liczyć.
Przedstawiciele FRAG wskazują kolejną wadę miejskiego programu.
- Jest nią z pewnością brak opcji dodania zdjęcia. Z doświadczeń naszej Mapy wynika, że czasami mieszkańcy niezbyt dokładnie opisują lokalizacje miejsc, które wymagają interwencji. Trudno się wtedy połapać, o co tak naprawdę chodzi. Zdjęcie pozwala wszystko doprecyzować – mówi Krzysztof Koprowski, wiceprezes Stowarzyszenia FRAG.
- Cena za wyprodukowanie programu jest stosunkowo niewysoka. Każde jego rozbudowanie podraża koszty. Bierzemy jednak pod uwagę modernizację naszej Mapy. Być może znajdzie się opcja dodawania zdjęć – odpowiada Skuras.
Mapa Porządku kosztowała miejski budżet około 40 tysięcy złotych.
- To co nas martwi, to brak możliwości zgłoszenia nielegalnego handlu i ustawionych „na dziko” przyczep reklamowych. Są to plagi, które szczególnie w okresie letnim widać w Śródmiesciu – argumentuje Koprowski.
- Cieszymy się, że miasto wreszcie zwróciło uwagę na problem bałaganu w Gdańsku. Mapa Porządku to może być dobry instrument dla Straży Miejskiej, która może wreszcie zacznie zajmować się tym, czym powinna – komentuje Jarosław Paczos, członek Stowarzyszenia FRAG.
Pierwsza aktualizacja Mapy Porządku zostanie przeprowadzona najwcześniej we wrześniu.