Zdarzają się bardzo często na Oruni, szczególnie Dolnej.
Nielegalny pobór energii elektrycznej jest przestępstwem ściganym prawnie i zagrożonym karą grzywny oraz karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Każda nieuprawniona ingerencja w instalację elektryczną może być przyczyną porażenia prądem. W wyniku zwarcia nielegalnej i nieprawidłowo zabezpieczonej instalacji można również spowodować pożar nie tylko we własnym mieszkaniu – ogień może się szybko rozprzestrzenić w całym budynku. Osoba kradnąca energię elektryczną stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie i swoich bliskich, naraża także zdrowie i życie sąsiadów.
- BOM broni się przed kradzieżami zmieniając napięcie w sieci na korytarzach, strychach i wszystkich miejscach, do których dostęp mają wszyscy lokatorzy z 220 V do 12-18 V – mówi Michał Wdowiak z BOM Orunia. - W ten sposób utrudniamy nielegalny pobór.
Niestety, zmiana napięcia też nie jest do końca bezpieczna.
- W większości starych budynków na Oruni występują przewody aluminiowe, które w przeciwieństwie do przewodów miedzianych szybciej się grzeją i przepalają. To też stwarza niebezpieczeństwo pożaru – mówi Witold Barczak, inspektor nadzoru wspólnoty mieszkaniowej "Nasza Wspólnota".
- W miarę możliwości staramy się wymieniać instalacje. Szczególnie wtedy, kiedy przejmujemy puste lokale po mieszkańcach. W takich sytuacjach przeprowadzamy remonty instalacji – odpowiada p. Wdowiak. - Apelujemy do mieszkańców o zgłaszanie nielegalnych poborów prądu. Za te straty muszą w ostatecznym rachunku zapłacić wszyscy mieszkańcy danego budynku. Nie mówiąc o tym, jak takie ingerencje w instalacje zasilające są niebezpieczne – dodaje.