- Przerażające, co tutaj się dzieje. Niczego nie uszanują, wszystko zniszczą. A policja i tak pewnie nikogo nie złapie, stwierdzą, że „niska szkodliwość społeczna” i po sprawie - denerwuje się pani Eulalia, mieszkanka Oruni i wskazuje na resztki kamienia ze styropianu, który stanął na skwerku przy ulicy Gościnnej podczas majowej akcji „Słonecznikosianie”. Wówczas „styropianowy pomnik” malowany był przez najmłodszych mieszkańców Oruni. Graffiti w połączeniu z nietypowym tworzywem i kształtem rzeźby miało upiększać okolicę.
Dziś to już historia, nie ma ani napisów, ani styropianowej ściany. Wczoraj w nocy wszystko spłonęło.
- Tuż przed pożarem widziałem w tym miejscu grupkę młodzieży w wieku około gimnazjalnym. Dzieciaki kręciły się koło słoneczników – opowiada mieszkaniec Oruni, który prosi o zachowanie anonimowości. Udało mu się zrobić zdjęcie płonącego styropianu.
- Grupka kolesi podpaliła to wszystko, a później na to sikali – obrazowo tłumaczy inny świadek tego wydarzenia, uczeń pobliskiego gimnazjum. I zapewnia, że nie wie kto stoi za zniszczeniami.
Mieszkańcy są oburzeni.
- To po prostu dzicz, nie można ich inaczej nazwać. Huśtawki, które tutaj były też poniszczyli. Pewnie niedługo zabiorą się za ten automat z biletami – prorokuje pani Halina, mieszkanka ulicy Związkowej.
Wydarzenie komentują także przedstawiciele Rady Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce”, którzy w maju sadzili tutaj słoneczniki.
- Szkoda, że tak się stało. To była praca nas wszystkich. Ale mimo wszystko uważam, że akcje typu Słonecznikosianie są potrzebne. Nie można zrażać się takimi wybrykami – mówi Władysława Górska, mieszkanka ulicy Żuławskiej. I opowiada o 24 słonecznikach, które posiała nieopodal swojego ogródka. Ostały się tylko… trzy.
To nie jedyna historia z wandalami w roli głównej, która w ostatnich dniach miała miejsce na ulicy Gościnnej.
- Sklep otworzyliśmy w piątek i już pierwszej nocy ktoś uszkodził nam kilka szyb. Nic nie ukradli, to był akt wandalizmu. Można powiedzieć, że zostaliśmy odpowiednio przywitani na Oruni – ironizuje pracownica piekarni na Gościnnej.
Niektórzy z okolicznych mieszkańców łączą oba opisywane tu wydarzenia. I wskazują na winnych.
- Wieczorami na Gościnnej bardzo często przesiadują grupki młodzieży. Piją alkohol, krzyczą, przeklinają, czasem z samochodów leci muzyka. Z nudów mogą przychodzić im do głowy różne rzeczy – mówi jedna z mieszkanek ulicy Gościnnej, która nie chce podać swojego imienia i nazwiska.
Policjanci już dawno wyprowadzili się z budynku przy ulicy Gościnnej. Teraz kilku dzielnicowych „przyjmuje” w jednym z pomieszczeń pobliskiej przychodni. Wieczorem funkcjonariusza na służbie już tutaj jednak nie spotkamy.
- Policjanci na pewno patrolują także ulicę Gościnną. Jeżeli mieszkańcy uważają, że przydałoby się tutaj więcej patroli, mogą napisać stosowne pismo do komendanta komisariatu na Oruni, lub spotkać się z dzielnicowym tego rejonu. Na pewno taki sygnał nie zostanie przez nas zlekceważony – wyjaśnia Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.
Wiele wskazuje na to, że już niedługo stróże prawa podobnych sygnałów otrzymają więcej. Lokalna rada osiedla planuje spotkać się z przedstawicielami policji i straży miejskiej. Dyskusja ma odbyć się na początku października.
- Na spotkaniu chcemy przedstawić miejsca na Oruni, które wymagają częstszych patroli policji. Nie pominiemy także ulicy Gościnnej. Wiemy, że szczególnie wieczorami okolica do najspokojniejszych nie należy – mówi Mateusz Korsztun, zastępca przewodniczącego Zarządu Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce”.
Przedstawiciele rady chcą jeszcze w tym roku zorganizować spotkanie mieszkańców Oruni, Lipiec i Św. Wojciecha z reprezentantami policji i straży miejskiej.