Po raz kolejny grupa uczniów z „nielegalnego” białoruskiego liceum odwiedziła Orunię. Czas pobytu w Gdańsku wykorzystują przede wszystkim na naukę. Zapału i chęci do pracy może im pozazdrościć naprawdę wielu uczniów z Polski.
- Nasze liceum jest absolutnie zakazane. Wiąże się z tym sporo problemów: trzeba wynajmować prywatne mieszkania, trzeba do nich dojechać. Dojazd może zajmować nawet trzy godziny w jedną stronę.To wszystko kosztuje - mówi Uładzimir Kołas, dyrektor liceum.
- Bardzo podoba nam się w Gdańsku, cieszymy się, że tu na Oruni jest taka szkoła, do której możemy przyjechać. Ludzie są życzliwi. Wierzymy, że kiedyś u nas będzie tak, jak u was - dodaje.
Mimo tak ciężkich warunków, szkoła funkcjonuje w podziemiu od ośmiu lat (została zamknięta w 2003 roku), kształcąc przyszłą elitę Białorusi. Poziom nauczania jest tutaj naprawdę wysoki. Uczniowie mają możliwość wszechstronnego rozwoju.
- Dużo jeździmy, uczymy się przedmiotów, których nie ma w zwykłych szkołach – tego zazdroszczą nam rówieśnicy. Możemy uczyć się więcej. Na przykład w szkołach jest literatura rosyjska i białoruska, my mamy dodatkowo dużo literatury światowej. Uczymy się też prawdziwej historii – wylicza Karalina Sauka, uczennica liceum.
- Ale z drugiej strony jest bardzo ciężko. Mamy trudne warunki podziemne, część z nas zwyczajnie się boi – dodaje.
Dlatego wyjazdy takie jak ten do Gdańska są niezwykle ważne. Licealiści mogą nie tylko swobodnie uczyć się w ojczystym języku, ale także korzystać z różnego rodzaju sprzętów i pracowni.
Jak zauważa Aleksander Nagucki, dyrektor Zespołu Szkół Inżynierii Środowiska Centrum Kształcenia Ustawicznego przy ulicy Smoleńskiej, gdzie po raz kolejny zatrzymali się Białorusini – Jeśli chodzi o wychowanie obywatelskie, demokratyczne, oni to chłoną. Wiedzą, że przyjeżdzają tutaj przede wszystkim po naukę. Wstają wcześnie rano, korzystają z komputerów – bardzo potrzebują obudowy technodydaktycznej, której nie mają u siebie.
Trudne warunki, w jakich przyszło im pobierać lekcje, nie zniechęcają ich, ale wręcz przeciwnie – tym bardziej motywują do pracy.
- Chciałbym, żeby naszej młodzieży taki głód nauki również towarzyszył – podsumowuje Nagucki.