Listy do Świętego Mikołaja piszą najchętniej dzieci, ale tym razem postanowiliśmy sprawdzić, jakie prośby mają do niego mieszkańcy Oruni. I chociaż podejście do tematu było żartobliwie, życzenia żartami nie są.
– I więcej zieleni – dodaje pan Jarek.
Prośbę do Mikołaja ma także pan Jerzy, mieszkaniec pobrzeża Motławy.
- To co dzieje się na pobrzeżu, to coś tragicznego. Wszędzie bałagan, śmieci i brud… Naprawdę, obraz nędzy i rozpaczy. Przydałoby się coś z tym zrobić – opowiada.
- Na Oruni nie podoba mi się komunikacja! Najpierw mamy całą serię autobusów, potem długo, długo nic. Chciałabym, żeby te luki w rozkładzie zostały wypełnione – domaga się pani Halina, która codziennie przyjeżdża tu do pracy.
Oruniacy rzucili więc Mikołajowi nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, że jak można się domyślać – takich życzeń jest na pewno o wiele więcej.
Na szczęście, udało nam się spotkać również kilku optymistów, dla których dobrze jest, jak jest.
- Jedyne co mi się nie podoba, to że dużo miejsc jest dewastowanych. Chciałabym, aby coś się zmieniło. Poza tym – jest „okej”, Orunia nie odbiega wcale od innych dzielnic – mówi Dominika, uczennica jednej z tutejszych szkół.
- Nam się tu podoba – zapewniają z uśmiechem panie Ewa i Katarzyna, pracujące na Oruni.
A o co my prosimy Świętego Mikołaja? Aby spełnił wszystkie życzenia oruniaków – by w przyszłym roku nie musieli już martwić się sprawami dzielnicy i mogli spokojnie skupić się na własnych marzeniach.