- To bardzo dobrze, że prezydent Gdańska tak często pojawia się na naszej dzielnicy. Wczoraj przyjechał na Orunię i to nie sam, a z bardzo mocną reprezentacją. Byli wiceprezydenci, sekretarz miasta, urzędnicy z Referatu Rewitalizacji. Spotkanie było bardzo owocne – uważa Piotr Wróblewski, szef Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych „Orunia”, które skupia szereg podmiotów, działających na terenie dzielnicy.
To właśnie członkowie Stowarzyszenia gościli wczoraj najwyższych przedstawicieli władz miasta. Prezydent i jego zastępcy odwiedzili Gościnną Przystań, „Melioratkę” na Smoleńskiej, a także zatrzymali się na chwilę przy remontowanej obecnie kuźni przy ulicy Gościnnej.
Zacznijmy od "mniejszych" spraw
Wizyta miała swój określony cel. Chodziło o prezentacje pomysłów na ożywienie rejonu ulicy Gościnnej, zwanego przez niektórych Oruńską Starówką. Przedstawiciele SIL "Orunia" prosili urzędników o konkretne wsparcie. I to jeszcze przed rokiem 2014, a więc terminem, kiedy najwcześniej może ruszyć spodziewana od wielu lat gruntowna rewitalizacja Oruni.
Warto przypomnieć, że zależy ona w bardzo dużej mierze od unijnych środków. Ale również od pracy i dobrej woli gdańskich urzędników.
- Orunia jest w ścisłej czołówce dzielnic, które przeznaczone są w kolejnych latach do rewitalizacji – zapewniał nas niedawno Grzegorz Sulikowski, kierownik gdańskiego Referatu Rewitalizacji.
Wczoraj nie debatowano jednak na temat gruntownej rewitalizacji Oruni.
- Przedstawiliśmy kilka obiektów, leżących na ulicy Gościnnej, które chcemy zmieniać już teraz. Pozwoli to upiększyć naszą Starówkę i da dobry początek przyszłym, większym zmianom na naszej dzielnicy – tłumaczy Wróblewski.
Gościnna Przystań szuka wsparcia
W dyskusji przewinęły się wczoraj: Gościnna Przystań, „Dom na Gościnnej”, przychodnia, kuźnia, komisariat, a także kościół pw. Jana Bosko.
W przypadku zarządzanej przez Gdańską Fundację Innowacji Społecznej (jednego z członków SIL „Orunia”) Gościnnej Przystani chodziło o dwie kwestie. Proszono urzędników o pomoc w rozmowach z Polskimi Kolejami Państwowymi na temat terenu, położonego za budynkiem, tuż obok torów.
Członkowie Fundacji chcą tam wybudować niewielkie boisko do koszykówki i urządzenia do ćwiczeń. Takie zorganizowanie przestrzeni dla młodych oruniaków pozwoli, zdaniem pomysłodawców, na „ściągnięcie” młodzieży z okolicznego peronu. Mieszkańcy ulicy Gościnnej nie raz skarżyli się na zachowanie przesiadujących tam nastolatków.
GFIS szuka źródeł finansowania tego pomysłu. Liczy na skorelowanie tej niewielkiej inwestycji z toczącym się wielkim remontem linii kolejowej E-65. Miasto obiecało swoje zaangażowanie.
Druga kwestia dotyczy finansowania oruńskiego Domu Sąsiedzkiego. Obecnie na swoje działanie dostaje on od miasta 27 tysięcy złotych. Zdaniem członków GFIS-u, suma ta powinna się zwiększyć, nawet do 100 tysięcy złotych.
- Nie ma tak prężnie działającego Domu Sąsiedzkiego w Gdańsku, jak oruńska Gościnna Przystań. Lista tutejszych wydarzeń i inicjatyw coraz bardziej się wydłuża. Gościnna Przystań skupia coraz większą liczbę ludzi. Potrzebujemy większych środków od miasta, aby to miejsce nadal mogło rozwijać się w takim tempie – przekonuje Wróblewski.
Wspomóżcie remonty budynków
Prezydenci nie mówią temu pomysłowi „nie”. W tej sprawie mają odbywać się kolejne, robocze spotkania.
W niedługim czasie zmieni się wygląd przychodni przy ulicy Gościnnej. Budynek zyska nową elewację. Taki wydatek, jak argumentowali reprezentanci SIL „Orunia”, poważnie nadszarpnie budżet przychodni.
- Jeżeli remont tego obiektu dojdzie do skutku, będzie to z pożytkiem dla całej Oruńskiej Starówki. Prosiliśmy urzędników, aby zgodzili się na okresowe niepobieranie czynszu od wynajmujących ten budynek, ludzi, którzy swym zaangażowaniem „dołożą cegiełkę” do zmiany wyglądu okolicy na lepsze – argumentuje Wróblewski.
Wniosek zyskał akceptację urzędników.
SIL „Orunia” chce, aby miasto dorzuciło się także do remontu elewacji „Domu na Gościnnej”, w którym przebywają dzieci pozbawione opieki rodzicielskiej. W lutym Salezjanie mają rozpocząć tutaj remont dachu. Brakuje jednak pieniędzy na nową elewację – wczoraj urzędnicy poprosili wnioskodawców o kosztorys takiej inwestycji.
Czas zaludnić i rozjaśnić Starówkę
Kolejnym punktem dyskusji był dawny komisariat przy ulicy Gościnnej. Budynek, który od dłuższego już czasu pozostaje w trwałym zarządzie policji, jest własnością skarbu państwa (w tym przypadku reprezentuje go gmina). Od kilkunastu miesięcy stoi jednak pusty. Członkowie SIL, a także lokalna Rada Osiedla chcą, aby w przyszłości miejsce to służyło lokalnej społeczności. Jest już kilka wstępnych koncepcji zagospodarowania tego miejsca. Urzędnicy obiecali przyjrzeć się sprawie. Nie padły jednak żadne konkretne deklaracje na temat budynku przy Gościnnej 1.
Prezydent Adamowicz raz jeszcze obiecał, że nie zamierza wycofać się z rewitalizacji kuźni, a także zapewniał, że zrobi wszystko, aby do 2014 roku na ulicy Smoleńskiej (przy dawnym Liceum nr 7) powstało boisko z prawdziwego zdarzenia. O tę ostatnią inwestycję od wielu lat zabiegał oruński SALOS, a ostatnio także Rada Osiedla i kilku radnych miasta.
Podczas wczorajszych rozmów padła też propozycja, aby kościół przy ulicy Gościnnej został, jako ważny dla Oruńskiej Starówki zabytek, należycie oświetlony. Taka iluminacja, zdaniem pomysłodawców, znacznie poprawiłaby atrakcyjność Oruńskiej Starówki. Jeden z wiceprezydentów obiecał przygotować stosowną koncepcję, zgodną z wytycznymi konserwatora zabytków.
Prezydenci oglądają "Skazanych na Orunię"
Wiceprezydent Maciej Lisicki nawiązał z kolei do innego postulatu mieszkańców Oruni. Zapowiedział, że przyjrzy się kwestii możliwości „puszczenia” autobusu przez ulicę Żuławską i Smoleńską (jedna z linii nie kończyłaby swojego kursu na pętli przy ulicy Równej, a wjeżdżałaby dalej w Orunię).
Co ciekawe, prezydenci znaleźli chwilę na obejrzenie w Gościnnej Przystani wystawy „Skazani na Orunię”. Zdjęcia pokazują gorszą część dzielnicy. I dla wielu stanowią dowód na to, że gdańscy włodarze nie za bardzo interesują się tym fragmentem Gdańska.
- Nawet te zdjęcia pokazują, że Orunia ma wielki potencjał. Można zmienić tę dzielnicę na lepsze, ale także mieszkańcy muszą się w to zaangażować. Myślę, że taki scenariusz jest możliwy, działa tu bardzo wielu ludzi, którzy mają pomysły i chcą je wcielać w życie – komentował dla nas Lisicki.