Wczoraj (5 II) w budynku na Podmiejskiej 11 odkryto zwłoki mężczyzny, który najprawdopodobniej zmarł z wyziębienia. - W okolicy nie brakuje bezdomnych, nie zawsze chcą jednak naszej pomocy – przekonują oruńscy policjanci.
Fot. p.olejarczyk
Ogrzewalnie, schroniska, noclegownie, pomoc pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej , a nawet… własny rzecznik - bezdomni w Gdańsku z pewnością mają się gdzie i do kogo zwrócić w kryzysowych dla nich sytuacjach. A te, wraz z obniżającą się temperaturą, pojawiają się coraz częściej. Jednak nie wszyscy chcą skorzystać z pomocy.
– Jeden mężczyzna mieszkał w namiocie, a na dworze było już dobre minus 10. Nie był jednak pijany, w rozmowie z nami stwierdził, że on nie chce jechać do żadnej noclegowni – opowiadają dzielnicowi z oruńskiego komisariatu.
Dla policjantów, legendarnym jest już bezdomny, który „mieszka” w skleconej przez siebie altance w rejonie skrzyżowania Havla i Świętokrzyskiej. Pisaliśmy o nim tutaj.
- Z bezdomnym kontaktują się pracownicy MOPS i streetworkerzy z Towarzystwa św. Brata Alberta. Pan jak dotychczas odmawia przyjęcia pomocy. Na razie chcemy sprawę załatwić polubownie – komentuje dla nas Magdalena Kuczyńska z gdańskiego Biura Prasowego.
Pan Paweł, którego spotykam w rejonie działek na Żuławskiej, jest bezdomnym od kilku lat. On również, mimo siarczystych mrozów, nie planuje nocować w schroniskach.
- W takich ośrodkach nie można pić, trzeba się meldować na czas. Jedno wielkie zawracanie głowy. Na Oruni można się „kimnąć” nawet jak jest zimno. A to na jakieś działeczce, a to znaleźć otwarte drzwi na klatkę schodową czy piwnicy i tam się przespać. Człowiek nie zginie, a jeszcze golnąć sobie można – przekonuje mnie pan Paweł.
Tyle szczęścia nie miał jednak 52-letni mężczyzna, którego zwłoki zostały wczoraj odkryte w budynku na Podmiejskiej 11. – Śledczy badają teraz przyczynę zgonu. Mogło to być wyziębienie organizmu. Mężczyzna przebywał w nieogrzewanym pustostanie. Z naszych informacji wynika, że był bezdomnym od kilkunastu lat – mówi Adam Orlikowski z I Komisariatu na Platynowej.
Podmiejska 11 to budynek przeznaczony do rozbiórki. Na parterze mieszkają jeszcze lokatorzy. Według ich relacji, 52-latek często przebywał na piętrze kamienicy. Od wczoraj nikt już jednak tam nie wejdzie.
- Zamurowano wejście, a strażacy rozbili schody, które prowadziły na piętro – mówią lokatorzy Podmiejskiej 11.
Jeżeli widzisz osoby, które śpią na klatkach schodowych, altankach, ławkach w parku, zadzwoń pod numer 987. Jest to bezpłatny, całodobowy telefon interwencyjny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Taki sygnał może komuś uratować komuś życie. Tak jak w przypadku mężczyzny, który regularnie spał w rejonie Parku Oruńskiego.
- Przebywający tam Pan nie chciał początkowo naszej pomocy. Ale nasi pracownicy wracali tam regularnie. Pojawili się też pracownicy socjalni. Wspólnie udało nam się przekonać mężczyznę do tego, aby na czas zimy zamieszkał w noclegowni. Gdyby on tam jeszcze został kilka dni, najprawdopodobniej by już nie żył. Nie przy takich mrozach – mówi Mirosław Radka, kierownik Referatu Śródmieście gdańskiej Straży Miejskiej.