Najpierw spektakularne zatrzymania, później akt oskarżenia i... wyroku sądu w sprawie tzw. gangu Banana, chociaż minęły już niemalże dwa lata od pierwszej rozprawy, jak nie było, tak nie ma. I raczej szybko go nie będzie.
„Banan” to pseudonim Jacka B, który według prokuratury, miał przewodzić całej grupie.
Zatrzymani w styczniu 2009 roku mężczyźni stanęli przed obliczem sędziego dopiero pod koniec następnego roku. Według ówczesnych informacji, płynących z Sądu Okręgowego proces miał zakończyć się już nawet po 10 rozprawach. Ostatnią z nich zaplanowano na 11 lutego 2011 roku. Z planów tych nic jednak nie wyszło. Mijały miesiące, wyznaczano kolejne terminy rozpraw. Liczba świadków do przesłuchania zamiast maleć jeszcze rosła.
- Łącznie do przesłuchania było około 100 świadków, z aktu oskarżenia i wnioskowanych przez strony. Z czego wezwano na wskazane wyżej terminy około 30 – mówi nam Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Postępowanie w tak złożonej sprawie przedłuża się min. z powodu problemów z ustaleniem miejsca pobytu, wezwaniem i stawiennictwem świadków. Szczególnie tych wnioskowanych przez oskarżonych i ich obrońców – wyjaśnia.
Kolejne rozprawy zaplanowano na 20, 24 i 25 lipca. - Dalsze czynności i terminy zależeć będą od tego, czy stawią się wezwani świadkowie – informuje Adamski.
A co jeżeli się nie stawią? Czy może się tak zdarzyć, że proces potrwa jeszcze długo, a ostatecznie zasądzone wyroki będą krótsze niż czas spędzony przez oskarżonych w areszcie?
- Sąd ustala miejsce pobytu świadków. Jeżeli nie stawiają się, ma możliwość stosowania środków przymusu przewidzianych w kodeksie postępowania karnego celem ich zdyscyplinowania. Mowa o karach pieniężnych, doprowadzeniu przymusowym, a nawet areszcie – odpowiada rzecznik.
I dopowiada:
- Nie umiem powiedzieć: czy, jakie i w jakiej wysokości zostaną orzeczone kary. To jest właśnie zadanie sądu orzekającego.