Są już wyniki czerwcowego badania natężenia ruchu na skrzyżowaniu Sandomierskiej z Traktem św. Wojciecha. Urzędnicy analizują dane, ale już teraz obiecują zmiany w tej części Oruni. Może nawet jeszcze w tym roku.
Radni chcieli sprawdzić, czy i w jaki sposób zmieniło się natężenie ruchu w okolicy skrzyżowania Sandomierskiej z Traktem, po tym jak w czerwcu właśnie w tej okolicy został otwarty Lidl. Już wcześniej członkowie Rady Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce” obawiali się, że nowy market oznaczać będzie zakorkowaną ulicę Sandomierską. Ponadto radni zarzucali urzędnikom bierność w negocjacjach z przedstawicielami Lidla. Ich zdaniem, inwestor mógł i powinien sfinansować, przynajmniej w części, przebudowę newralgicznego skrzyżowania.
- To badanie pokazuje jednak, że takiej opcji nie było. Analiza mówi jasno: Lidl nie jest takim generatorem ruchu, aby rejon skrzyżowania Sandomierskiej z Traktem św. Wojciecha nagle się zakorkował – mówi Tomasz Wawrzonek, kierownik działu Inżynierii Ruchem w gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni.
Rzeczywiście, porównując tylko wyniki obu badań widać, że ruch na ulicy Sandomierskiej zmienił się w niewielkim stopniu.
Badania z 2010 i 2012 roku są zgodne w jednej kwestii: W godzinach szczytu (obie analizy badały natężenie ruchu w godzinach 15-16) z Sandomierskiej w Trakt św. Wojciecha (kierunek Gdańsk) skręcają średnio 23 samochody. Z Sandomierskiej w kierunku Podmiejskiej: 2010 rok – 131 aut, 2012 – 135. Z Sandomierskiej w Trakt św. Wojciecha (kierunek Pruszcz Gdański): 2010 – 54, 2012 – 34.
Członkowie rady osiedla nie są jednak do końca przekonani. Wskazują, że w obu badaniach analizowano wyniki tylko z jednego dnia. – Nie wiem, czy jest to wystarczająca próba do tego, aby wysnuwać tutaj jednoznaczne wnioski. Mimo wszystko jednak, cieszymy się, że nasza prośba nie pozostała bez echa i do takiego badania doszło – mówi Mateusz Korsztun, zastępca przewodniczącego Zarządu Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce”.
Obie strony zgadzają się za to w innej sprawie. - Skrzyżowanie Traktu z Sandomierską trzeba zmodernizować. Przychylamy się do wniosku lokalnej Rady Osiedla, aby przejście wraz z sygnalizacją przesunąć o około 200 metrów w stronę Gdańska – komentuje Wawrzonek.
- Przesunięcie przejścia to dobry pomysł. Znacznie ułatwi to życie pieszym, którzy teraz aby przedostać się tutaj na drugą stronę Traktu muszą często tracić nawet siedem minut. Warto powiedzieć, że dystans między przeciwległymi przystankami to w linii prostej około 100 metrów. A ludzie muszą iść na około, mijając po drodze aż trzy sygnalizacje świetlne – komentuje Korsztun.
Przeprowadzka, jakkolwiek dziwnie to brzmi, czekałaby więc zarówno pasy, jak i sygnalizatory. – Jeżeli środki nam na to pozwolą, to zrobimy to jeszcze w tym roku. A jeżeli nie teraz, to na pewno w następnym. Traktujemy to zadanie priorytetowo – obiecuje Wawrzonek.
Ale „przesunięcie skrzyżowania” (pomysł jednak kontrowersyjny, co obrazują chociażby komentarze niektórych czytelników naszego portalu) wcale nie jest takie pewne. Jeżeli okaże się, że sygnalizatory trzeba będzie wymienić na nowe, pojawi się problem. Finansowy, oczywiście. Budowa sygnalizacji to wydatek rzędu 150 tysięcy złotych. A na taką sumę, urzędnicy nie będą mogli sobie raczej pozwolić.
Co ciekawe, w obu wspomnianych badaniach widać jeszcze inne zależności. W porównaniu do 2010 roku znacznie zmniejszył się ruch na ulicy Podmiejskiej (wyjazd w Sandomierską i Trakt św. Wojciecha i wjazd z Traktu). – To oczywiście efekt otwarcia ulicy Havla. Więcej kierowców wybiera właśnie tamte połączenie – wyjaśnia Wawrzonek.
Największą różnicę widać jednak na Trakcie św. Wojciecha. Obecnie, jak pokazuje czerwcowe badanie, ponad 300 samochodów więcej wjeżdża na omawiane skrzyżowanie i kieruje się dalej w kierunku Pruszcza.
- Pytanie, co stanie się na Trakcie, kiedy otworzy się dla ruchu połączenie z Obwodnicą Południową. Miasto mówi, że ruch na tej arterii spadnie, ale ja w to nie wierzę. Jadący z centrum Gdańska kierowcy zamiast jeździć wąskimi pasmówkami do Obwodnicy, wybiorą właśnie Trakt św. Wojciecha – prorokuje radny.
Ten ewentualny scenariusz, oprócz stojących w korkach oruniaków, odnotuje też z pewnością kolejna analiza. W Gdańsku badania natężenia ruchu zlecają najczęściej dwie instytucje: ZDiZ i Biuro Rozwoju Gdańska.