- Wyszliśmy z założenia, że nasze pomysły muszą spełnić kilka warunków. Nie mogą być przeintelektualizowane, muszą być prawdziwe i powinny dawać coś, co zostanie w lokalnej społeczności na dłużej. Chyba nam się to udało – uśmiecha się Ewa Sasimowska, koordynatorka projektu „Zrozumieć Sierpień na Oruni” i przedstawicielka Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej.
Impreza, na którą kilkanaście tysięcy złotych wyłożył ECS, wystartowała na Oruni już w połowie lipca. Co ważne, jej kolejne punkty były wymyślane przez samych oruniaków. ECS wykazał się tutaj sporą dawką liberalizmu. Inaczej niż rok temu, kiedy to podobne projekty były realizowane w innych dzielnicach Gdańska. Wtedy, jak przyznają przedstawiciele instytucji, to oni planowali cały program. I taka forma nie do końca się sprawdziła. W tym roku jest inaczej. Ogólne ramy projektu wytycza ECS, ale mieszkańcy mają teraz znacznie większe pole do popisu.
- Projekt na Oruni bardzo się nam podoba, jest innowacyjny, różnorodny, aktywnie włącza do działania uczestników. Zaangażowało się w niego mnóstwo organizacji. Właśnie na tym nam zależało, na przypomnieniu idei małej Solidarności, która pojawiła się w sierpniu 1980 roku. Wówczas współpracowali ze sobą ludzie z różnych środowisk. Do takich wartości chcemy odnosić się także i obecnie – mówi Iwona Katarzyńska-Czaplewska, koordynator projektu z ramienia ECS.
Rzut oka na „różne środowiska”, które uczestniczą w projekcie „Zrozumieć sierpień na Oruni”: mamy i ich pociechy z Klubu Malucha, ponad 20 seniorów z dzielnicy, kilkunastu reprezentantów oruńskich warsztatów fotograficznych, „świetliczaki” z Gościnnej Przystani, grupa nastolatków z Oruni, członkowie lokalnej Rady Osiedla, przedstawiciele Koła Inżynierów. Co ważne, lista ta nie jest zamknięta i w każdej chwili można się dołączyć do projektu.
Co wymyślili oruniacy, aby w ich dzielnicy jak najlepiej wypromować ideę Solidarności?
„Kolejka u Rzeźnika” to happening, który w żartobliwy sposób ma nawiązywać do „tamtych” czasów. Bo, jak tłumaczą jego pomysłodawcy, czasy komunizmu bardzo często kojarzą się nam przede wszystkim z wszędobylskimi wówczas kolejkami.
- To był pomysł naszych seniorek, które już od dłuższego czasu chciały zorganizować coś wspólnie z tutejszą młodzieżą. Przekonywały nas na spotkaniach: jak się normalnie pogada z nastolatkami, to oni się później inaczej zachowują, mówią dzień dobry, są grzeczni. W ten sposób buduje się lokalną społeczność, ludzie się znają – opowiada Sasimowska.
- W takiej kolejce staliby starsi i młodsi. A przy okazji, każdy z jej uczestników tworzyłby coś dla lokalnej społeczności. Jednym z pomysłów jest robienie na drutach szalika Lechii Gdańsk, który później oruńscy kibice mogliby wykorzystywać na meczach. Nie wykluczamy również, że „kolejkowicze” będą musieli się odpowiednio przebrać – dopowiada przedstawicielka GFIS.
Kolejka ustawi się jednego, wrześniowego dnia nieopodal skrzyżowania Gościnnej i Traktu św. Wojciecha, przed kamienicą, w której jeszcze po wojnie funkcjonował rzeźnik.
„Solidarne mamy – solidarni od małego” to punkt, w którym członkowie działającego od miesięcy Klubu Malucha wspólnie organizują swoją przestrzeń. – Wspólnie zastanawialiśmy się co Klub może stworzyć dla dzielnicy. Mamy, które spotykają się w Gościnnej Przystani stwierdziły, że przydałaby się tutaj ławka i plandeka chroniąca piaskownicę. Ich przyozdabianiem, między innymi w kaszubskie motywy, zajmą się już dzieci z Klubu Malucha – opowiada Sasimowska.
Wszystkie niezbędne materiały zapewnia ECS.
Dokładny program „Zrozumieć Sierpień na Oruni” znaleźć można tutaj. Dość powiedzieć, że punktów imprezy jest więcej. Pod koniec września będzie można obejrzeć wystawę zdjęć, której motywem przewodnim będzie ukazanie zmian społecznych, jakie zaszły na Oruni w latach 1980-2012.
Ponadto będzie jeszcze malowanie murali (lokalizacje nie są jeszcze znane), wspólne (rodzice i dzieci) szukanie drzewa genealogicznego i plenerowe kino.
W projekt zaangażował się również nasz portal. W sierpniu i wrześniu opublikujemy kilka artykułów historycznych, w których będziemy nawiązywać jednocześnie do Solidarności i Oruni. Nie zabraknie wspomnień mieszkańców dzielnicy, a także archiwalnych zdjęć i informacji z archiwum ECS. Czasem będzie śmiesznie, czasem zdecydowanie poważniej.
Z tego, że projekt ten będzie realizowany właśnie na Oruni zadowolona jest Katarzyńska-Czaplewska. - Chcieliśmy rozszerzyć nasz projekt o kolejne miejsca w Gdańsku. W tym także i o Orunię. To dzielnica, w której bardzo dużo się dzieje. Ale niestety wciąż jeszcze to pozytywne wrażenie nie przebija się do większości gdańszczan – uważa reprezentantka ECS.
- Cieszy mnie, że na Oruni jest z kim robić takie projekty. Ta dzielnica się zmienia i to na lepsze. Jeszcze kilka lat temu całe przedsięwzięcie zamknęłoby się pewnie na zorganizowaniu festynu. Teraz jednak działa tutaj sporo różnych grup, które mają oryginalne pomysły i co najważniejsze chcą je wcielać w życie – podsumowuje Sasimowska.