- Córka kupiła mini piłkarzyki, mąż piękną, ręcznie wykonaną szkatułkę, a ja majtki dla teściowej – uśmiechała się pani Sylwia z ulicy Ubocze, zadowolona z dzisiejszych zakupów.
Na Oruni dawno nie handlowano tak jak dzisiaj. Na skwerku przy Gościnnej ustawiono kilkanaście niewielkich rozmiarów stoisk, dookoła których kręciło się coraz więcej oruniaków. Może nie był to styl i rozmach dawnego „Świńskiego Rynku” na ówczesnej Jedności Robotniczej, ale dzisiejszy pchli targ na Gościnnej wypadł całkiem nieźle.
Niektórzy z kupujących o wszystkim dowiedzieli się z naszego portalu, inni z rozklejonych po dzielnicy ogłoszeń. Jeszcze kolejni, i tych chyba było najwięcej, przyszli tutaj prosto z pobliskiego kościoła. – Tak, niedziela pomogła. Szczególnie dużo ludzi przychodzi po mszy, robi się wielki ruch – mówiła Agnieszka Bartków, szefowa lokalnej Rady Osiedla. To właśnie radni zorganizowali dzisiejszy mini targ.
- Mieszkamy na Oruni Górnej, tam niestety nie ma tego typu wyprzedaży. A szkoda – komentował pan Paweł.
Z tłumów ludzi cieszyli się oczywiście sprzedawcy.
- „Poszło” już parę obrazów, zabawki, sporo drobiazgów. Ruch jest dużo większy niż na wcześniejszych wyprzedażach na Małomiejskiej – cieszyła się pani Krystyna.
- Jestem wolontariuszką w klubie Przyjaciół Dzieci Neptun. Pieniądze z tego co uda mi się dzisiaj sprzedać pójdą na cel dobroczynny. Właśnie dla dzieciaków. Chcę kupić im nowy zestaw gier planszowych – tłumaczyła pani Kamila z ulicy Rubinowej.
Z kolei pani Anna z ulicy Wschodniej, która dowiedziała się o pchlim targu z ogłoszenia w sklepie, szybko zorganizowała własne stoisko. – Dzieci już dorosły, zostało mi po nich sporo nieużytecznych już rzeczy. Zabawki, ubranka, książki. Szczególnie lektury były dzisiaj rozchwytywane – wyjaśniała. I jak dodawała, czeka teraz na kolejne tego typu wyprzedaże.
A te z pewnością będą się na Oruni odbywać nadal. Jeszcze w październiku – na Małomiejskiej. Tam wszystko zorganizują osoby prywatne. A w przyszłym roku, i to już będzie zadanie dla radnych osiedla, także na Gościnnej. – Chcielibyśmy, aby pchli targ odbywał się cyklicznie. Na przykład w kwietniu, maju i czerwcu. A w czerwcu naszą wyprzedaż można by połączyć z kiermaszem książek szkolnych – wyjaśniała Bartków.
Dla niektórych to i tak za mało. – Pchli targ na Oruni to doskonały pomysł. Ale czemu nie robić go przynajmniej raz w miesiącu? I to nie zawsze na Gościnnej. Może też w parku przy Związkowej, koło pawilonów? Tam też jest fajny plac – wskazywała pani Regina z Żuławskiej.
Kupowano głównie drobiazgi, ale też książki i ubrania – dzisiejszy pchli targ na Gościnnej odwiedziły setki osób. Pomogła ładna pogoda i... msze w pobliskim kościele.
Galeria artykułu