Na Rejtana można czasem odnieść wrażenie, że prawo nie obowiązuje w żaden sposób. A przecież to codzienna droga dzieci do pobliskiej szkoły. Czy kiedy do użytku zostanie budowany właśnie tunel zrobi się jeszcze mniej bezpiecznie? Są osoby i instytucje, które uważają, że tak. Apelują do miasta o zamontowanie monitoringu.
- No tak, Panie pełno tu pijaków na przejeździe stoi, ale my to kulturalnie w bramie sobie coś niecoś wypijemy. Nikomu nie przeszkadzamy – zapewnia mnie pani Anna, mieszkanka Oruni, którą spotykam w jednej z bram przy Rejtana. Stoi wspólnie z kilkoma innymi osobami. Moi rozmówcy mają po 40-50 lat.
- Że na Rejtana jest niebezpiecznie? No może przez te małolaty co tu się kręcą, albo tych z Ubocze (chodzi o wybudowany tam nowy budynek – przyp. red.). My to co najwyżej na wesoło się bawimy. Ja na przykład jak się napiję, to czasem sobie na dworze pokrzyczę. I o 3 w nocy się wydzieram: „ludzie, czemu śpicie? Przecież nikt tu nie płaci czynszu, jak możecie spać spokojnie?”. Tak sobie żartuję – śmieje się jeden z mężczyzn.
Żarty (o gustach się nie dyskutuje), żartami, ale nie wszystkim mieszkańcom Rejtana jest do śmiechu.
- Wystarczy wyjść do sklepu wieczorem i jeżeli nie zostaniesz zaczepiony to masz naprawdę szczęście. Nie wolno wdawać się w dyskusje, pyskówki, mnie nie raz samego, czy jak byłem z moją dziewczyną próbowali zaczepić. To taka lokalna niby mafia, w grupie zawsze czują się silni. Jeżeli w okolicy tego przejścia nie będzie kamer, to prędzej czy później ktoś tam może nieźle oberwać, może zostać pobity na śmierć – mówi Marcin Eichelberger, mieszkaniec ulicy Rejtana.
Policja potwierdza, że w tej części Oruni bezpiecznie nie jest. Wprawdzie w tym roku funkcjonariusze zanotowali tutaj „tylko” cztery przestępstwa ( włamanie do pojazdu, uszkodzenie pojazdu, kradzież, paserstwo), ale łączna liczba interwencji była znacznie wyższa. Policjanci pojawiali się na Rejtana aż 45 razy. - Głównie były to interwencje związane z awanturami domowymi oraz interwencje publiczne – zakłócanie spokoju i porządku publicznego oraz spożywanie alkoholu w miejscu zabronionym – wypowiada się Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Te mało inspirujące obrazki z Rejtana codziennie muszą oglądać dzieci, które tłumnie maszerują tędy do pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 16. Muszą oglądać, bo właśnie w tym miejscu funkcjonuje przejście kolejowe. Innej drogi nie ma, no chyba, że ktoś chce nadrabiać kilkaset metrów, lub „na dziko” przechodzić przez tory.
Od roku buduje się tutaj przejście podziemne, które za kilka miesięcy ma zostać oddane do użytku. Ale ta inwestycja niesie za sobą pewne ryzyko. Szczególnie, jak przekonuje mnie szereg rozmówców, dla najmłodszych.
- Cieszymy się, że przejście podziemne powstaje, ale jesteśmy zaniepokojeni w jaki sposób jest ono budowane. Uważamy, że tunel nie powinien mieć tutaj żadnych zakrętów, żadnych zaułków. Dziecko powinno wchodzić do niego i już z daleka widzieć wyjście – mówi Nina Markiewicz-Sobieraj, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 16.
- Wiemy, że w okolicy tego przejścia zbierają się różni ludzie, którzy mogą nie uszanować tego, że tamtędy będą chodzić najmłodsi, również i uczniowie naszej szkoły. Już dostajemy sygnały od rodziców, którzy mówią nam wprost: jeżeli nic się nie zmieni, będziemy bać się puszczać tamtędy nasze dzieci – dodaje dyrektorka.
Rzeczywiście, temat ten budzi coraz więcej emocji.
- Uważam, że w rejonie przejścia podziemnego przy Rejtana powinien być monitoring. Jestem pewien, że jest to zdanie większości rodziców, których dzieci uczęszczają do „Szesnastki”. Każdy przecież chce, aby jego dziecko było bezpieczne w drodze do szkoły, a w miejscu o którym mówimy po prostu bezpiecznie nie jest – mówi Marcin Muller, przewodniczący Rady Rodziców w SP nr 16.
O tym jak nieciekawie potrafi być w tym miejscu dobrze wie Witold Zieliński, właściciel sklepu monopolowego przy Rejtana.
- Myślałem o wynajęciu firmy ochroniarskiej, jestem w stanie nawet dorzucić się do takiej inwestycji. Aby wreszcie na naszej Oruni było bezpieczniej. Ale nawet firma ochroniarska nie rozwiąże problemu – mówi.
- Jedyne rozwiązanie to monitoring, taki podłączony pod policję. Sprawdziło się to na Raduńskiej, sprawdziło się na Łąkowej, czemu nie na Rejtana? Kamera musi obejmować wejście i wyjście do tunelu. Przecież tam, szczególnie wieczorami i zimą, gdy szybko robi się ciemno, będzie strasznie. Dzieci będą bały się tamtędy chodzić, nie możemy tego tak zostawić – przekonuje Zieliński.
Zostawić tej sprawy z pewnością nie chce dyrektorka „Szesnastki”
- Przez jakiś czas będę wysyłała w rejon przejścia pracowników szkoły. W newralgicznych godzinach, rano i popołudniu, będą dyżurować nieopodal tunelu i pilnować, aby dzieci mogły w spokoju tamtędy przechodzić. Mam w planie także przekonać urzędników i miejskich radnych do tego, aby w okolicy ulicy Rejtana zamontowano kamery. Monitoring znacznie zwiększyłby bezpieczeństwo tego miejsca – argumentuje Markiewicz-Sobieraj.
O to, aby również ulicę Rejtana objąć systemem miejskiego monitoringu apelowała do miasta lokalna Rada Osiedla. Pod koniec listopada zeszłego roku radni podjęli stosowną uchwałę. W odpowiedzi usłyszeli, że lokalizacje te (oprócz Rejtana, także ulica Gościnna i skrzyżowanie Plac Oruński-Smętna-Żuławska) zostały umieszczone w planie „Rozbudowa miejskiego monitoringu wizyjnego” do realizacji na... najbliższe lata. Temat ma wrócić dopiero po zbudowaniu infrastruktury światłowodej w ramach projektu TRISTAR, a więc raczej nie w 2013 roku. Problem w tym, że nowy tunel ma zostać otwarty już za kilka miesięcy...
O tym, że przekonać urzędników do monitoringu na Rejtana nie będzie łatwo, świadczy odpowiedź Dariusza Wołodźko, przedstawiciela gdańskiego Biura Prasowego: - Zainstalowanie kamery możliwe jest w przypadku, gdy istnieją do tego możliwości techniczne: musi być ona włączona w system monitoringu. W okolicach budowanego przejścia podziemnego i ulicy Rejtana brak jest niestety infrastruktury technicznej (np. światłowodu - znajduje się on w odległości ponad 400 metrów), do którego można by podłączyć kamerę. Dlatego koszt jej instalacji byłby bardzo wysoki. W budżecie na najbliższy rok na pewno takich funduszy nie będzie. Najwcześniej można więc wrócić do pomysłu w roku 2014 – mówi nam urzędnik.
Nasi rozmówcy nie do końca mogą pogodzić się z taką odpowiedzią. Wskazują na inny przykład – „ponadprogramowy” montaż kamer na Raduńskiej i Małomiejskiej. Za którym mocno lobbował Lech Kaźmierczyk, radny miasta.
- O tyle było wtedy łatwiej, że kiedy montowano kamery w rejonie Raduńskiej i Małomiejskiej, budżet Gdańska miał więcej rezerw finansowych. Teraz wiadomo były wydatki związane z Euro2012 i pieniędzy jest znacznie mniej. Ale to nie oznacza, że inwestycja pod nazwą „monitoring na Oruni” nie ma być kontynuowana. Kamery zawsze odstraszają bandytów, a jak widać na Rejtana mieszkańcy nie czują się bezpiecznie – wypowiada się Kaźmierczyk.
- Mogę zorganizować spotkanie, na którym z mieszkańcami spotkaliby się urzędnicy, odpowiedzialni za monitoring w mieście. W takiej dyskusji powinny paść konkrety, czy i kiedy kamery na Rejtana zostaną zainstalowane – dodaje radny.
Galeria artykułu