„Wydawało się, że jeśli chodzi o zabójców, to już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a tu proszę – pomorska policja poprosiła, abym pomógł im złapać, przy Państwa pomocy oczywiście, niejakiego Zbigniewa Drzewuckiego, ściganego za zabójstwo... z 1998 roku!” – pisze w ostatnim wydaniu tygodnika „Angora” Michał Fajbusiewicz, dziennikarz, „twarz” popularnego programu kryminalnego „997”.
Wyjątkowe w tej sprawie, zdaniem Fajbusiewicza, jest jednak coś innego. Poszukiwany listem gończym Drzewucki jest podejrzany o popełnienie w ostatnich 13-latach liczby przestępstw, które na pewno idą w dziesiątki. W tym wiele z nich, to naprawdę ciężki kaliber: pobicia, napady, porwanie, a nawet zabójstwo. Dziennikarz nie wyklucza, że Drzewucki mógł wejść w konflikt z prawem znacznie więcej razy.
45-letniego przestępcę łączą z Orunią przynajmniej dwie kwestie.
Jest on podejrzewany o zastrzelenie mężczyzny, instruktora jazdy konnej w Lipcach (bardziej szczegółowo o tym zdarzeniu piszemy poniżej). Do morderstwa miało dojść w ostatnich dniach grudnia 1998 roku.
W policyjnych aktach, a także na stronach internetowych stróżów prawa, w sprawie Drzewuckiego istnieje adnotacja „zamieszkały przy ul. Małomiejskiej 45/4”.
Mieszkańcy tej niewielkiej kamienicy, z którymi rozmawiam, pamiętają Drzewuckiego. Ale mimo, że upłynęło już kilkanaście lat odkąd mieli go za sąsiada, mają dosyć kolejnych pytań na jego temat. – Policja długo mnie jeszcze nagabywała, wypytywała o niego. Tak samo kuratorzy. Jednemu z nich, najbardziej natrętnemu kazałem się odp..ić – obrazowo tłumaczy mi jeden z tutejszych mieszkańców. – No bo niby co my możemy wiedzieć? Mieszkał tutaj ponad rok, w oczy się nie rzucał – dopowiada.
- Pamiętam, że policja raz do niego „wjechała”. Zabrali go na jakiś czas, ale po tym znów był na wolności. No a później zniknął na dobre – opowiada mi inny mężczyzna.
„Zbigniew Drzewucki podejrzewany jest o to, że w dniu 28.12.1998 roku w Gdańsku, działając wspólnie z Adamem S. i Piotrem R. w zamiarze bezpośrednim pozbawił życia Adama K. poprzez oddanie jednego strzału w głowę z broni palnej kaliber 9 mm(...) – to fragment ostatniego listu gończego, który Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wystawiła w połowie lutego tego roku.
Opisana przez prokuratorów sprawa dotyczy morderstwa, do którego miało dojść nieopodal stadniny koni w Lipcach. Adam K. – to pracujący tam wówczas instruktor jazdy. Jego zabójstwo zlecił, według ustaleń prokuratury, Mariusz N. (pseudonim „Gajowy”). Motyw? Zazdrość. Mężczyzna nie mógł pogodzić się, że jego partnerka zostawiła go i związała się właśnie z Adamem K.
W tej sprawie Drzewucki miał być jednym z dwóch „cyngli” – wynajętym płatnym zabójcą. Śledczy podejrzewają, że to właśnie on nacisnął za spust. Świadkiem zabójstwa była konkubina ofiary.
Warto dodać, że prokuratura oskarżyła o to zabójstwo, jak się później okazało, niewinnego człowieka – Czesława Kowalczyka. Mężczyzna został początkowo skazany na dożywocie. Po kolejnych apelacjach, a później zmianach zeznań innych oskarżonych, udało mu się dowieść swojej niewinności. W areszcie przesiedział 12 lat...
W tym czasie Drzewucki korzystał z wolności. I czynił to naprawdę z wielkim rozmachem. Fajbusiewicz w cytowanym wyżej artykule z Angory wymienia szereg przestępstw, o które policjanci podejrzewają właśnie Drzewuckiego:
„15 lutego 1999 roku razem ze wspólnikiem, z którym dokonał zabójstwa (opisane wyżej – przyp. red.), napadają w Gdańsku na listonosza. Drzewucki katuje mężczyznę i zabiera sporą ilość gotówki przeznaczoną dla emerytów.
Kilkanaście dni później napadają na pracowników Domu Opieki Społecznej w Pucku, którzy przewozili wypłatę dla pracowników. Znika 46 tysięcy złotych”
Także w 1999 roku w okolicy Torunia porywają dwóch mężczyzn i znęcają się nad nimi przez siedem dni. Ofiary godzą się na okup w wysokości 50 tysięcy złotych (...)”
Dziennikarz wymienia kolejne przestępstwa, które najprawdopodobniej znajdują się na koncie Drzewuckiego. Między innymi napady na pocztę i bank (oba wydarzenia z Gdańska), kradzież tirów (z różną zawartością – przestępca miał nie pogardzić zabawkami, a nawet...pampersami), włamania do barów, mieszkań i sklepów. Jak przytacza Fajbusiewicz, Drzewucki nie oszczędza też światka przestępczego: „(...) napada na dilera narkotyków o pseudonimie „Baton”. Skatowanego mężczyźnie kradnie 500 gramów amfetaminy wartości około 6 tysięcy złotych”.
Zbigniew Drzewucki w maju skończył 45 lat. Chcieliśmy zamieścić jego dokładny rysopis i zdjęcie. Od rzeczników Komendy Wojewódzkiej Policji dostaliśmy te informacje (konkretny link do strony: poszukiwani.policja.pl). Jednak dziwnym trafem już kilka godzin później wspomniany wcześniej link przestał działać...