„Wszystko o czym piszę, wydarzyło się naprawdę. A dzieje się ciągle, bo przyciągam dziwnych ludzi, dziwne sytuacje i popadam w jeszcze dziwniejsze kłopoty... Aha, mieszkam w miejscu, gdzie człowiek dosłownie potyka się o przygody!” – miejscem, o którym tu mowa jest oczywiście Orunia.
Autorem tych słów i wielu innych wpisów jest blogerka Yuka, znana również z publikowania na naszym portalu. Dla piszącego te słowa to jeden z najbardziej ciekawych, lokalnych blogów. Każdy kto ceni sobie abstrakcyjny humor, pełne ironii (również autoironii) komentarze i generalnie, jak pisze sama blogerka, „niusy z tyłka” powinien tu koniecznie zaglądać.
Obok wpisów niezwiązanych z Orunią, są i teksty skupiające się wyłącznie na tej dzielnicy. Autorka, która na Oruni mieszka od kilku lat, zdążyła już poznać jej blaski i cienie. Opisując to co widzi tu na co dzień co rusz puszcza do czytelnika oko (i to dosłownie). Są więc i szemrane opowieści o dżentelmenach mających słabość do alkoholu, historie śmietnikowych wojen sąsiadów, a także opis fenomenu Sky Orunia.
Kolejny „oruński” blog prowadzi użytkowniczka, która w Internecie używa pseudonimu Graszka. Autorka przez wiele lat mieszkała na ulicy Przy Torze, teraz na stałe „urzęduje” w Pruszczu Gdańskim. Mimo zmiany adresu, sentyment do starej dzielnicy pozostał.
I to widać w niektórych wpisach (ostatnio „oruńskich” tekstów jest tam mniej). „Od urodzin mieszkałam pod trzynastką. Piętrowy dom z czerwonej cegły z szarymi fugami istnieje do dzisiaj. Odkąd sięgnę pamięcią, budynek był zawsze taki sam, stary i zniszczony(…)Okna mojego mieszkania wychodziły na podwórko. Jedynie z altanki widać było tory kolejowe. Wielokroć stałam tam, i patrzyłam na przejeżdżające pociągi.” – pisze w jednym ze swoich wpisów Graszka, która w przeszłości również publikowała na naszym portalu.
W Internecie natknąć się również można na blogi z Oruni, których autorzy mniej piszą, a więcej…”focą”. Ciekawe, lokalne zdjęcia (blog jest często aktualizowany) znaleźć można chociażby pod tym adresem. Autorka (gdzie są Panowie-blogerzy?) to orunianka z krwi i kości, studiująca w Gdyńskiej Szkole Filmowej (o jej dokonaniach pisaliśmy tutaj).
„Na Oruni mieszkałem przez pierwszych siedem lat. Był to budynek przy ul Jedności Robotniczej o ile dobrze pamiętam z numerem 53, pamiętam jak kładkę przez Radunię budowano, Raduńska i Kuncewicz prowadzili na Oruni spożywcze sklepy(…)” – na swojej stronie wspomina inny użytkownik Internetu, Krzysztof Troka. I jeden wpis poświęca właśnie tej dzielnicy – pokazuje ją na zdjęciach, a nawet w nagranym przez siebie filmie.
Kolejna blogerka z aparatem, również mieszkanka Oruni publikuje pod tym adresem. Są to zdjęcia Oli Golonki, naszej fotoreporterki, a także członkini Oruńskich Warsztatów Fotograficznych.
A ci ostatni również są znani z tego, że namiętnie focą Gdańsk, w tym i Orunię. Na Facebooku mają swoją stronę, która regularnie wzbogaca się o kolejne zdjęcia.
Facebook to również miejsce, którego użytkownicy założyli kilka stron na temat Oruni. Sporo „fanów” ma podstrona: Gdańsk Orunia – gdzie raz na jakiś czas wrzucane są linki do artykułów opisujących Orunię. Na Facebooku działa też grupa „Stara Sandomierska”, gdzie zarówno ci obecni, jak i dawni mieszkańcy ulicy dzielą się swoimi wspomnieniami, a także dawnymi zdjęciami z Oruni. Popularny „fejs” to także siedziba innej grupy – fanów Sky Orunia, czyli prywatnej telewizji, która na początku lat 90-tych była czymś więcej niż tylko lokalnym fenomenem.
W Internecie działa też strona lokalnej Rady Osiedla, która co jakiś czas publikuje informacje ze swojej działalności. Dużo częściej aktualizowana jest strona parafii Św. Jana Bosko, czyli tam gdzie na co dzień urzędują salezjanie z Oruni. Co ciekawe, swoje miejsce w sieci mają również…oruńscy wędkarze.
Sporo „technicznych” informacji na temat Oruni znaleźć można również na Wikipedii, a historycznych – w tym miejscu.