„Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych” – takie motto przewodnie kieruje pracownikami Stowarzyszenia. Większość to wolontariusze na emeryturze, rencie lub zasiłku przedemerytalnym, którzy nie oczekują wynagrodzenia za swoją działalność. Ich celem jest przede wszystkim pomoc tym, którzy mają problemy.
- Jest to ośrodek samopomocy, bo sami sobie nawzajem pomagamy. Każdy pracownik i wolontariusz ma określone obowiązki, które codziennie realizuje. Jednak pomimo niespożytych nakładów energii i chęci do pracy, z powodu braku funduszy, nasza działalność ogranicza się z reguły do minimum – mówi Henryka Tomaszewska, prezes Stowarzyszenia.
Oprócz możliwości zakwaterowania dla osób doświadczających przemocy (kobiet, dzieci, mężczyzn, osób chorych psychicznie), ośrodek wspomaga również Szkołę Podstawową nr 56 w Gdańsku i jedną ze szkół w Malborku. Co roku w okresie wakacyjnym organizowane są wyjazdy dla osiemnaściorga dzieci z rodzin najuboższych, z tych szkół. Na ścianach w ośrodku można dostrzec symboliczne medale z podziękowaniami od uczniów – „Kochanym Paniom z Kręgu”.
Jednak to nie jedyne przedsięwzięcia Stowarzyszenia. Zajmuje się ono także cotygodniowym wydawaniem żywności, odzieży, obuwia. Z pomocy tej korzystają najbardziej potrzebujący.
- Takich osób w każdą środę jest blisko czterdzieści, a zapisy są z kilkutygodniowym wyprzedzeniem – mówi jedna z pracownic ośrodka, pani Henryka.
Wydawać by się mogło, że takie zaangażowanie ze strony wolontariuszy poparte jest ogromnym wkładem finansowym. Niestety, jest zupełnie inaczej. Według słów pani Henryki, przed otwarciem Stowarzyszenia, miejsce to było obrazem nędzy i rozpaczy.
Ale jak zrobić „coś z niczego”, przekonać się można dopiero po odwiedzeniu placówki. Prawdziwie rodzinna atmosfera sprawia, że człowiek zapomina o niedoskonałościach w postaci „przedpotopowego” monitora i sprzętu komputerowego, ścianach wymagających malowania, czy schodach na piętro, które nadają się do renowacji. Ogromnymi problemami, z którym boryka się ośrodek, są według jego pracowników: brak widoków na przebudowę i remont, a także trudności w okresie zimowym, kiedy woda zamarza w korytarzu. Problem stanowi również jedyny dostępny środek transportu w postaci starego Żuka, który przynajmniej raz w tygodniu wymaga holowania z powodu awarii.
Jedyną pomoc, na jaką obecnie może liczyć ośrodek, jest wsparcie zaledwie kilku przedsiębiorstw – LPP, SEKO czy WILBO i dwóch osób prywatnych – małżeństwa z Gdyni, którzy pamiętają o potrzebujących dzieciach w każde Święta.
„Krąg” oczekuje pomocy w wielu dziedzinach, począwszy od informatyków (którzy pomogli by założyć stronę internetową), poprzez ofiarodawców finansowych, a zakończywszy na bezpłatnych specjalistach budowlanych, którzy zajęliby się remontem placówki.