„Śnię o białych świętach...” - śpiewał niegdyś Bing Crosby. Oruniacy, tak jak reszta Polaków, śnić o tym nie musi. Bo wiadomo, mamy globalne ocieplenie. Jest biało i świątecznie. I to gdy kwiecień już za pasem. Wesołych Świąt dla Wszystkich :)
Święta Wielkanocne. Tegoroczne, w nietypowej aurze. Internet pełen jest coraz już mniej śmiesznych żartów w stylu: „Kto idzie na pasterkę?”, „White Christmas – najlepszy przebój na teraz!”. Czy zdanie pod zdjęciem byłego prezesa PZPN Grzegorza Laty: „Nie chcieliście lata, wiosny też nie będzie”.
No, ale rzeczywiście takich, mocno białych świąt wielkanocnych w Polsce nie było od wielu, wielu lat. - Jak żyję, nie pamiętam czegoś takiego. No może coś tam w latach 50-tych było podobnego. A wie Pan przeżyłam okupację, zsyłkę niemiecką, terror komunistów, Cyrankiewicza i Gomułkę. To coś tam chyba wiem – uśmiecha się pani Jadwiga, mieszkanka Rubinowej.
Orunianka jest wyraźnie wzruszona, że ktoś (czyli ja) podszedł do niej i po prostu chce porozmawiać. O świętach. Ale pani Jadwiga ma również pełno innych opowieści. - Niech Pan kiedyś do mnie wpadnie. Książkę można napisać – żartuje.
Globalne ocieplenie, na walkę z którym świat wydał już grube miliardy dolarów, wciąż jakoś w naszej szerokości geograficznej nie chce się ukazać. - Szkoda, że śnieg nie jest trochę twardszy, ulepilibyśmy zajączka jak w Gdyni – śmieje się pani Aleksandra, która całe życie mieszka na ulicy Przybrzeżnej. Do kościoła na Gościnnej przyszła dzisiaj ze swoją córeczką, 7-miesięczną Oliwią.
Pani Aleksandra cieszy się, że jej pociecha jest fotografowana i że znajdzie się w Internecie. A skoro o zdjęciach mowa, to warto wspomnieć ich autorów. To członkowie Oruńskich Warsztatów Fotograficznych, którzy już wiele razy „pstrykali” Orunię i jej okolicę. Niedługo mają w planie zorganizować wystawy: „oruńskie detale”, a także „oruńskie pary”. Oczywiście poinformujemy na MojaOrunia.pl o tych projektach bardziej szczegółowo. Ba, sami weźmiemy w nich udział.
A co jeszcze mówili nam dzisiaj oruniacy? Pani Beata, która wychowała się na Oruni, teraz mieszka w Pile i przyjechała w odwiedziny do rodziców, uważa, że ta dzielnica zbyt mało się zmienia. - A przecież ma potencjał. Park, kamieniczki. Ja tam tęsknię za Orunią – mówi.
Pani Ewa powiedziała kilka zdań o potrawach świątecznych na jej stole – biały żurek utkwił mi najbardziej w pamięci. Młodzież śmiała, że tegoroczny śmingus dyngus to będzie rzucanie w siebie śniegiem, zamiast „typowego” stylu wlewania wiader wody do autobusów i tramwajów.
Z kolei pan Radosław opowiedział o tym, że przynajmniej w Święta ma czas dla rodziny i jest to dla niego najlepszy czas. - Że niby Święta Wielkanocne nie mają „klimatu”? Proszę Pana, to jak spędzimy Święta i co z nich wyniesiemy, zależy tylko od nas. To my robimy ten klimat – przekonuje.
Nasza redakcja życzy więc wszystkim naszym czytelnikom właśnie tego „klimatu”. Nie podejmujemy się go definiować, niech po prostu będzie u was Dobrze.
I czasem zaglądajcie także do nas. Na portal :)
Galeria artykułu