Czy mówi nam coś słowo europoseł? Czy wiemy, co taki polityk, oprócz brania całkiem pokaźnej pensji, właściwie robi? A może mamy do naszych parlamentarzystów w Brukseli/Strasburgu jakieś pytania? W najbliższą sobotę w Gościnnej Przystani mieszkańcy Oruni będą mogli je zadawać do woli. Za miesiąc usłyszą odpowiedź.
Ale zostawiając wszelakie złośliwości na boku: co taki poseł właściwie robi? Jak wpływa na nasze życie? Czy to on decyduje o przysłowiowej już „krzywiźnie bananów” i o setkach innych regulacji, które niemal już każdego dnia spadają na nasze głowy?
Nagraj pytanie na wideo!
Przekazów z parlamentu europejskiego w Polsce (w odróżnieniu do przekazów z naszego krajowego sejmu) jest niewiele. A przecież, tam też dzieją się interesujące i ważne rzeczy. Czy ktoś kojarzy z polskich mediów takich polityków jak np. Nigel Farage, czy Godfrey Bloom?
W europarlamencie są też i polscy posłowie. Ba, są nawet z naszego pomorskiego województwa. I niektórzy (frekwencja w wyborach do europarlamentu była w Polsce bardzo niska, nawet jak na nasze krajowe standardy) nawet na nich głosowali. Teraz gdańszczanie, szczególnie mieszkańcy Oruni, będą mieli okazję „przepytać” wybranych przez siebie polityków.
- Uczestnicy spotkania w Gościnnej Przystani będą mieli możliwość zwrócenia się do europarlamentarzysty z dowolnym pytaniem lub żądaniem za pośrednictwem kamery video. Polityk zaś ma obowiązek udzielić na nie rzetelnej odpowiedzi – opowiada nam Maria Klaman, ze świetlicy Krytyki Politycznej w Trójmieście, a więc swoistego klubu dyskusyjnego, znanego z lewicowych poglądów, a także z organizowania różnych dyskusji w mieście.
Kto to sponsoruje i po co?
Co ciekawe, będzie również „nauka”.
- Podczas warsztatów uczestnicy zapoznają się z narzędziami narzędzi monitorowania i kontroli eurodeputowanych m.in. dzięki narzędziom VoteWatchEurope (http://www.votewatch.eu/), pozwalającym śledzić przebieg głosowań poszczególnych polityków w Parlamencie Europejskim. Poszerzą wiedzę o Europarlamencie, zdobędą informacje o działalności posłów i posłanek z Polski i zagranicy, zgłaszanych przez nich interpelacji, pytań i innych aktywności – dodaje Klaman.
Być może dla kogoś jest to absurdalne, ale projekt sponsorowany jest …przez Parlament Europejski. To trochę tak, jakby nasi posłowie dali dofinansowanie komuś, aby uczył ich wyborców „o co właściwie w tym sejmie chodzi”.
- Oczywiście można obrazić się na środki unijne i nie realizować takich projektów. Ale uważam, że to nie o to chodzi. Ten projekt ma prowadzić do tego, aby ludzie w większym stopniu kontrolowali europosłów, aby mieli jakąkolwiek wiedzę na temat tego, czego mogą od nich wymagać – komentuje Klaman.
I dodaje: - Nie możemy zapominać, że polityka nie dzieje się tylko na poziomie rady miasta, czy rady osiedla.
Start warsztatów w sobotę o godzinie 13. Każdy może przyjść do Gościnnej Przystani (Gościnna 14) i zadać pytanie wybranemu przez siebie polskiemu europarlamentarzyście. Swój udział zapowiedzieli już m.in. lokalni radni osiedla. Być może spytają naszych brukselskich reprezentantów o kwestie… związane z remontem PKP na ich dzielnicy.
Nie wstydź się, pytaj
Co ciekawe, Gdańsk to nie pierwsza odsłona tego projektu. Wcześniej Krytyka Polityczna ruszyła na ulice Warszawy i Białegostoku, by poprosić mieszkańców o zadanie pytania europarlamentarzystom.
Ludzie pytali między innymi posła Ziobro, czemu częściej przebywa w Polsce niż w Strasburgu, co zrobić z architekturą po PRL-u, czy nie można znieść kary 3-miesięcznego aresztu, a także o politykę kulturalną.
Czy to są kompetencje euro parlamentarzystów?
- Nie można dzielić na pytania sensowne i bezsensowne. Naszym obowiązkiem, jako wyborców, nie jest znajomość niuansów prawa europejskiego. To obowiązek posłów, aby przetłumaczyć te niuanse na nasze codzienne problemy – uważa Igor Stokfiszewski , reprezentant KP z Warszawy, który w sobotę również przyjeżdża na Orunię.
- Warsztaty na Oruni to jest okazja, aby „docisnąć” posłów. Namawiam wszystkich do stawiania pytań, do mówienia, co leży nam na wątrobie. I nie oglądania się na to, czy takie pytanie jest do europosła, czy też nie – apeluje Stokfiszewski.