Pomysł stworzenia miejsca na kształt świetlicy lub klubu, w którym mogliby spędzać czas rodzice ze swoimi dziećmi podsunęła nam w jednym z komentarzy nasza Czytelniczka. Postanowiliśmy ten temat rozwinąć. Nietrudno, nawet w samym Gdańsku, znaleźć miejsca, gdzie za darmo bądź za drobną opłatą rodzic może spędzić czas ze swoim dzieckiem, bawiąc się i rozwijając. Do takich miejsc należy np. Centrum Zabaw Twórczych "Edward" w Gdańsku-Oliwie.
- Idea zrodziła się się z potrzeby chwili – opowiada założycielka, Ewa Ziółkowska. - Trzy lata temu moja przyjaciółka i współzałożycielka centrum, Bogumiła Kapica, została mamą. Szukałyśmy miejsca, gdzie można usiąść z dzieckiem, napić się herbaty. Wiedziałyśmy, że wielu młodych rodziców jest w podobnej sytuacji i myśli podobnie. Są wyłączeni z życia zawodowego i towarzyskiego, ale zależy im na kontakcie z innymi ludźmi, innymi rodzicami i dziećmi. Znalazłyśmy miejsce. Stworzyłyśmy Centrum. Oprócz prowadzenia kawiarni organizowałyśmy warsztaty psychologiczne dla mam, teatry dla dzieci, konkursy. Każdy rodzic mógł przyjść ze swoim dzieckiem. Ono mogło się bawić pod jego okiem. Rodzic mógł spokojnie napić się kawy lub powierzyć swoje dziecko opiekunowi. Niestety, w takiej formie udało nam się utrzymać to miejsce tylko przez dwa lata. Od tego roku zaczęliśmy funkcjonować jako punkt przedszkolny. Ale cały czas idea Centrum jest realizowana w weekendy.
Podobne centra funkcjonują także we Wrocławiu (np. Berek), w Warszawie (np. Edukado czy Mufka).
O opinie poprosiliśmy kilku młodych rodziców z Oruni Górnej. Wszyscy wyrazili zainteresowanie taką inicjatywą.
- Orunia Górna to betonowa dżungla. Szczerze powiedziawszy, brakuje tu nawet ławek, nie mówiąc o Parkach, czy placach zabaw. Na pewno taka inicjatywa przydałaby się – mówi pan Artur.
- Jesteśmy za. Nie wiemy, dlaczego przy projektowaniu tego osiedla nie rozmieszczono tutaj więcej placów dla dzieci i alejek. Żeby pospacerować z wózkiem jeździmy na Chełm. Tam jest wygodniej – mówią państwo Pydyn.
- W mojej dzielnicy jest tyle młodych małżeństw z dziećmi, że wózki mają problem zmieścić się na chodniku. Na pewno każdy taki pomysł spotka się z zainteresowaniem – mówi pani Karolina Cichy.
- Nikt z taką inicjatywą się do nas się nie zgłosił, – mówi Hanna Ulewicz, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Południe“ - aczkolwiek pomysł jest ciekawy i wart przemyślenia. Na razie funkcjonuje u nas Klub Seniora. Myślę, że jeśli zgłosiliby się do nas ludzie chętni do stworzenia takiego miejsca, umielibyśmy wyjśc na przeciw takim potrzebom.
Być może uda się tego rodzaju miejsce stworzyć w ramach Domu Sąsiedzkiego, który ma powstać z inicjatywy Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej i znajdować się przy ul. Gościnnej 15, na Oruni Dolnej. (więcej o tym projekcie na naszej stronie w najbliższej przyszłości).
Mówi Małgorzata Gojło-Kaligowska z GFIS:
- Jeśli znajdą się młodzi rodzice, którzy będą chcieli poświęcić chwilę czasu na stworzenie takiego Centrum na Oruni, to mógłby on działać w ramach Domu Sąsiedzkiego. Przewidujemy taką możliwość. Mam tu na myśli zarówno działania "towarzyskie", ale także np. prowadzenie warsztatów psychologicznych dla młodych rodziców. W ramach domu będzie sala multimedialna, więc będzie można pomyśleć o zorganizowaniu jakichś kursów aktywizujących, bo młode matki często powracają na rynek pracy i potrzebują pomocy. Możliwości jest wiele. Dom sąsiedzki ma być co prawda skierowany przede wszystkim do młodzieży, ale nie chcemy się zamykać na pozostałe grupy społeczne na Oruni.
To jeden z pomysłów, który można zrealizować. Jeśli wiesz o podobnych albo możesz pomóc w ich powstaniu skontaktuj się z nami. Na pewno będziemy o nich informować.