Po trwających blisko rok negocjacjach i kilku bezowocnych przetargach, miasto zdecydowało się na inny wariant. - Dworek Olszyński zostaje oddany w użytkowanie wieczyste Kościołowi Zielonoświątkowców. Miastu nie udało sie go sprzedać – tłumaczy Magdalena Kuczyńska z gdańskiego Biura Prasowego.
Początkowo miasto wyceniło zabytek na ponad 2,2 miliona złotych.
To właśnie Kościół Zielonoświątkowców najbardziej zabiegał o przejęcie XIX-wiecznego Dworku. Wspólnota Kościoła chciała nabyć zabytkową nieruchomość w trybie bezprzetargowym, z zastosowaniem 99 procentowej bonifikaty dla związków wyznaniowych. – Gmina nie zgodziła się na taki wariant. Dostaliśmy Dworek w użyczenie na 50 lat z koniecznością uiszczania miastu opłat – mówi Marcin Biernacki, pastor Kościoła Zielonoświątkowego i członek zboru Nowe Życie.
Najprawdopodobniej dzisiaj zostanie podpisany stosowny akt notarialny.
Duchowny zapewnia jednak, że nie zmieniło to planów przekształcenia Dworku w miejsce, z którego w przyszłości będą mogli korzystać także okoliczni mieszkańcy. Niewielka stadnina koni, Izba Dziedzictwa Meonitów, miejsce kameralnych koncertów, może nawet ośrodek dla starszych osób – plany są ambitne, choć trudno jednoznacznie wyrokować, czy możliwe do przeprowadzenia. – Najpierw musimy uporządkować to miejsce, przywrócić do stanu, z którego można bez obaw korzystać – komentuje Biernacki.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z budynkiem dawnego komisariatu na Gościnnej i dawną policyjną bursą na Trakcie św. Wojciecha. Pod koniec zeszłego roku ruszyła tutaj procedura przetargowa, którą nadzoruje Agencja Mienia Wojskowego.
Obecnie właścicielem obu adresów jest Skarb Państwa. Niedawno pojawiła się wycena oruńskich budynków. Cena wywoławcza dla dawnej bursy (Trakt św. Wojciecha 113) to 2,5 miliona złotych, dla Gościnnej 1 – 1,3 miliona złotych. Pierwszy przetarg odbędzie się 14 listopada, drugi – dzień wcześniej.
Warunkiem przystąpienia do przetargu jest wpłacenie wadium (od 5 do 20 procent ceny wywoławczej). W razie niewygrania przetargu pieniądze te są oczywiście zwracane. Co jednak w przypadku, gdy do przetargu nikt się nie zgłosi?
- Przetarg będzie miał wynik negatywny. Ruszy wówczas kolejna procedura przetargowa. Na wniosek terenowego oddziału AMW prezes agencji może obniżyć cenę wywoławczą takiej nieruchomości, ale oczywiście nie jest to regułą – odpowiada Małgorzata Golińska, rzecznik AMW.
Skuteczność przetargowa, jak mówi Golińska, to 25 procent, czyli co czwartą nieruchomość udaje się sprzedać od razu. Z reguły potrzebne są kolejne przetargi. – Przeciętnie cały proces sprzedania nieruchomości trwa u nas od półtora do dwóch lat – dodaje przedstawicielka AMW.